Droga do roboty nie należała dzisiaj do najłatwiejszych. Na ostatniej prostej przeszły przeze mnie jakieś nieznane dotąd gorące dreszcze, w uszach zakneblowało, a we łbie zawirowało. Przez moment pomyślałem: oj, jeszcze nie teraz. Poskutkowało. Dlatego dobrze podziałali na mnie dawno niesłuchani, energiczni Van Halen. Zapodałem "OU 812". Niektórzy nie cierpią tej płyty, ale co mnie to. Że co, że niby klawisze nie przystoją heavy metalowi? Na pewno bardziej, niż śledzenie na ochotnika poczynań całego tego współczesnego polskiego siermiężnego rocka. Tyle wartego, co mój poranny jadłospis. A ja nie jadam śniadań.
"Amerykański" okres ekipy szalonego Edwarda i wykrzyczanego Sammy'ego Hagara zawsze mi służył, i na dzisiaj taka muzyczna jak znalazł. Szkoda, że o takim graniu - w przypadku Van Halen - należy mówić już tylko w czasie przeszłym. Bo nawet nie ucieszył mnie całkiem niedawny powrót Davida Lee Rotha. Ostatnie z nim sygnowane dziełko "A Different Kind Of Truth", po latach wydaje się jedną wielką kichą, a mój dawny triumfalny jego osąd wynikał tylko z chwilowego zaślepienia oraz faktem powrotu niesfornego Dawida.
2 listopada dniem premiery nowej płyty Dead Can Dance, choć już dzisiaj trafi ona do wielu domów. I dobrze, przecież żadna twórczość nie będzie bardziej pasowała do jutrzejszych cmentarzysk. Dobrze, że na chwilą obrzydliwy ocień jesieni ustąpił temu słonecznemu. Liczę na jutrzejszą tego kontynuację. Lubię, gdy jest sucho, szczególnie na cmentarzach, po których coraz chętniej spaceruję. Zastygłe groby/pomniki zatrzymują czas, wyzwalają refleksyjność, czyli coś, czego ludzkości najbardziej potrzeba. Jednocześnie również tego dnia Żoncia zawsze serwuje niedzielny uroczysty obiad, po nim kawę i ciasto, a jeszcze później dogadzam sobie jakimś drinkiem i wszyscy snujemy pogawędki przy stole. Dobrze, że jest taki dzień. Dobrze również, iż żaden z nas nie jest jeszcze jego bohaterem.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"
"Amerykański" okres ekipy szalonego Edwarda i wykrzyczanego Sammy'ego Hagara zawsze mi służył, i na dzisiaj taka muzyczna jak znalazł. Szkoda, że o takim graniu - w przypadku Van Halen - należy mówić już tylko w czasie przeszłym. Bo nawet nie ucieszył mnie całkiem niedawny powrót Davida Lee Rotha. Ostatnie z nim sygnowane dziełko "A Different Kind Of Truth", po latach wydaje się jedną wielką kichą, a mój dawny triumfalny jego osąd wynikał tylko z chwilowego zaślepienia oraz faktem powrotu niesfornego Dawida.
2 listopada dniem premiery nowej płyty Dead Can Dance, choć już dzisiaj trafi ona do wielu domów. I dobrze, przecież żadna twórczość nie będzie bardziej pasowała do jutrzejszych cmentarzysk. Dobrze, że na chwilą obrzydliwy ocień jesieni ustąpił temu słonecznemu. Liczę na jutrzejszą tego kontynuację. Lubię, gdy jest sucho, szczególnie na cmentarzach, po których coraz chętniej spaceruję. Zastygłe groby/pomniki zatrzymują czas, wyzwalają refleksyjność, czyli coś, czego ludzkości najbardziej potrzeba. Jednocześnie również tego dnia Żoncia zawsze serwuje niedzielny uroczysty obiad, po nim kawę i ciasto, a jeszcze później dogadzam sobie jakimś drinkiem i wszyscy snujemy pogawędki przy stole. Dobrze, że jest taki dzień. Dobrze również, iż żaden z nas nie jest jeszcze jego bohaterem.
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"