piątek, 1 stycznia 2021

słowo na dwa tysiące dwudziesty pierwszy

Nie wiem, jak Szanowni Państwo, ale ja bawiłem się świetnie. Niech zaświadczy pobudka w samo południe. Nie dałem sobie wydrzeć spotkania w gronie bliskich, odpowiedniego dobrego jedzenia, kilku z lodem bomb złocistej oraz kapki eleganckiej muzyki. Szkoda, że nie było jej wiele. Zbyt późno zorientowaliśmy się, że w domu gospodarza jest gramofon i wcale nie trzeba oglądać nadawanego na żywo playbacku z monopolistycznego show telewizji tego patafiana Kurskiego - w tym roku serwowanego z Ostródy, a zarazem sponsorowanego przez m.in. rządowy Orlen. Zenek przed i po północy jasno dowodzi, za kogo nas mają. Nie pojmuję, jest na tym świecie dużo wspaniałej muzyki, a każdego roku skubią z naszych datków na rzecz trochę autystycznego w swym uśmiechu pana Zenona. Ciekawe, jak długo? Sąsiadujący z moją szklaneczką kolega/przyjaciel wyraził podobne muzyczne zaniepokojenie, tak też szybko uświadomiłem mu, by odpuścił dalszy wysiłek i zawsze szukał dobrego grania jedynie na moim fm - że pozwolę sobie słusznie zadrzeć nosa.
Życzmy sobie dobrego roku. Pod każdym względem, nie tylko najpopularniejszego w tym roku zdrowia - bo to wiadome - ale też w muzyce oraz zmaganiach międzyludzkich. Powiedziałbym, przede wszystkim w tych dwóch aspektach - albowiem za dobrze nie jest.
Tradycyjnie pierwszego stycznia śnieg. Tak bywa każdego roku. No dobrze, prawie każdego. Przed wyjściem na "balety" zażartowałem - i Mundi świadkiem - że po północy sypnie, no i sypnęło. Ma się tego nosa - przypomnę, zadartego.
Zapomnijmy o dwa tysiące dwudziestym (błagam, nie dwutysięcznym dwudziestym, co często rani me uszy). Wiem, to tylko liczby i nie trzeba do nich przywiązywać większej wagi, jednak na ich podstawie lepiej dostrzegam nowe zmarszczki.
Oby w Nowym Roku zapanowała normalność, empatia, nie szwankował rozum oraz powiązana z nim logika. I oby otworzyły się koncerty, kina, kawiarnie... I obyśmy mieli na to wszystko zdrowie plus potrzebne fundusze. Nie chciałbym, by tych ostatnich szczególnie mi zabrakło, ponieważ skazałbym Szanownych Państwa na pasma fm, gdzie złotymi przebojami zarządza komputer, albo na jeszcze coś gorszego.
A sobie? sobie niewiele życzę, bo choć człowiek jam niewdzięczny, tak jednocześnie niechytry, więc może tylko samych dobrych ludzi wokół. Tyle. A teraz, niech się buja.


A.M.