czwartek, 21 stycznia 2021

odszedł Krzysztof Łuszczewski

Nie żyje Krzysztof Łuszczewski. Smutna wieść z wczorajszego wieczoru.
Był moim dobrym znajomym/kolegą, z którym sporo nagadaliśmy się jeszcze w czasach poznańskich, kiedy mieszkał w moim mieście, jednocześnie działając na muzycznym polu Radia Merkury.
Krzysztof to facet o szerokich muzycznych horyzontach, nigdy niezamykający się na nowe wyzwania, nieznane terytoria, niepewne ścieżki. Odważny, bystry, inteligentny, co ważne - pełen empatii, ktoś taki, z kim kumplowanie się było zaszczytem.

W latach dziewięćdziesiątych, gdy jeszcze zawodowo zajmowałem się dystrybucją płyt kompaktowych, Krzysztof ustawiał mi niełatwe szczeble zamówień. Z reguły tytułów nieoczywistych, trudniej dostępnych, wyszukanych. Ale zawsze była to jego muzyka, nigdy nic pod publiczkę. Krzysztof był sobą, nigdy nikogo nie udawał, i za to go szanuję.
Pamiętam, jaką mu sprawiłem radość po sprowadzeniu amerykańskiej edycji albumu 21 Guns "Salute". Był na tę płytę wręcz napalony, musiał ją mieć, więc takiego priorytetowego zamówienia nie wolno było nadać trybem ekonomicznym. Tych płyt zamawiał sporo, ale ci 21 Guns jakoś tak utrwalili mi się szczególnie. Może dlatego, że za jednym pociągnięciem tytuł ten także dobił do mojej kolekcji.
Gdy na dobre wchłonęła Krzysztofa Warszawa brakowało mi jego sympatycznej papużki, naszych dawnych pogawędek, wymian muzycznych fascynacji. No, ale cóż, Krzysztof piął się po szczeblach zawodowej kariery, ponieważ za dobry był na jedną audycję w lokalnej stacji.
Przez dłuższy czas Krzysztof dyrektorsko dowodził radiową Czwórką, a ostatnio został współzałożycielem oraz szefem muzycznym Radia Nowy Świat.
I tylko szkoda, że w powyższym tekście tak dużo tego "był".
Krzysztof, zawsze będę o Tobie ciepło myśleć.

 

A.M.


P.S. Zdjęcie podkradłem Organkowi. Myślę, że się nie pogniewa.