wtorek, 7 kwietnia 2015

Sugar Man

Jak tam po Świętach? No właśnie, u mnie tak samo....
Chyba nie nadaję się do współczesnego świata. Nie potrafię już oglądać telewizji. Niczego w niej nie znajduję. Filmy strasznie drętwe, w najlepszym wypadku "te", które każdy z nas widział przynajmniej kilka razy, zatem gdyby nie kanały dokumentalne, to klamot w domu wydaje się zbędny. Chociaż warto go było nastawić minionej soboty wczesnym popołudniem....
TVP Kultura wyemitowała "Sugar Man". Fajnie opowiedzianą historię o Rodriguezie. Rzecz jak z bajki. Niewiarygodna. Gdyby mi ktoś przed 2012 r. (czas wydania filmu) zasugerował nakręcenie podobnej historii w fabule, nakazałbym mu puknięcie się w czoło. Bo przecież coś takiego nie miałoby prawa się nigdy i nigdzie wydarzyć. A jednak. Pomijając samą tę cudowną i realną opowieść, to przecież sam Rodriguez - absolutnie fenomenalna postać. Cóż za głos, cóż za przepiękne piosenki, a i towarzyszące im wspaniałe, mądre teksty.
Sporo słyszałem o tym facecie (jak każdy zresztą), jednak do kina na "Searching For Sugar Man" nigdy nie dotarłem. A szkoda, bo być może pojechalibyśmy z Synem przed rokiem do Kongresówki na jeden z jego trzech występów. Mój Syn okazało się, nie mniej wstrząśnięty osobowością Sugar Mana. Do tego stopnia, że na Facebooka, zarzucił na własnym profilu w tło ruiny jednej z dzielnic Detroit. Miejsca zamieszkania naszego bohatera.
"Sugar Man" pokazuje ideologiczną sylwetkę człowieka, w którego życiu sztuka odgrywała (i nadal odgrywa) nadrzędną rolę. I nie chodzi o to, że maestro Rodriguez żył przez trzy dekady bez świadomości wielbienia go w RPA, albowiem po "odzyskaniu sławy" wszelkie za nią honoraria, nie zrobiły na nim przecież żadnego wrażenia. Rozdawszy je zresztą później pośród najbliższych ot tak, lekką ręką. Bo jak ten film pokazał, pieniądze nabierają dużego znaczenia tylko u ludzi pustych, próżnych, głównie takich, którzy nie potrafią sobie znaleźć miejsca w tym świecie.  Udowodnił, że życie składa się z wielu niematerialnych wartości.
Cieszę się, że obejrzałem ten film dopiero teraz. Przed trzema laty zrobiono wokół niego spory szum i troszkę mnie wkurzało, że wszyscy raptem zrobili się znawcami tematu. Dziś, gdy ich entuzjazm i nawałnica opadły, mogłem sobie na spokojnie prześledzić tę niezwykłą historię i samemu poczuć jej klimat.
Nie znoszę , gdy się mnie do czegoś nakłania, zmusza.... Nie lubię "musieć". Bo on obejrzał, bo on posłuchał, bo dla niego to świetne, to i dla też musi. Niczego nie muszę. Robię to co chcę i kiedy nadejdzie właściwa pora. I dobrze mi z tym. Jak Rodriguezowi.




Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)
 
===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP