niedziela, 26 kwietnia 2015

JOHN ILLSLEY "Live in London" - (2014) -



JOHN ILLSLEY
"Live in London" - (CREEK RECORDS) -
***1/2


John Illsley miał zaszczyt być basistą Dire Straits. Po rozwiązaniu grupy nie złożył broni, a nawet zamienił bas na gitarę sześciostrunową, przy której pomocy realizował się na polu solowym - czasem nawet przy pomocy samego Marka Knopflera - a i również jako wokalista. Być może o nie największej skali głosu, ale barwie bardzo przyjemnej i bez wątpienia pasującej do komponowanych przez siebie piosenek. A jak pokazuje to oto wydawnictwo, do piosenek z repertuaru Dire Straits także.
Wydany niedawno "Live in London" jest zapisem koncertu z września 2012 roku, zagranym w londyńskim klubie The Half Moon Putney, do którego stawiła się maksymalna ilość osób, w liczbie ledwie 250. Pretekstem była wówczas nowa płyta "Streets Of Heaven" (bowiem od 2014 r. mamy już nowszą "Testing The Water"). Co ciekawe, Illsley ponownie przygarnął swój ukochany bas, a gitarowe obowiązki powierzył dwóm innym panom, w osobach Simona Johnsona oraz utytułowanego Robbiego McIntosha (tego od Manfred Mann's Earth Band czy też muzyka środkowych płyt Talk Talk).
Koncert przebiegł w kameralnej atmosferze, aczkolwiek zagrany został bardzo profesjonalnie.
Całość otwiera konferansjer, który zaprasza na scenę muzyków, wówczas krótkich kilka słów rzuca sam John Illsley, no i się zaczyna... Na pierwszy ogień rusza przebojowa piosenka "Toe The Line" - pachnąca wówczas absolutną nowością, po czym do głosu dochodzą aż trzy klasyki z repertuaru Dire Straits: "Walk Of Life", "Once Upon A Time In The West" oraz zagrany z dużym przejęciem "Private Investigations" - czego ten utwór rzecz jasna wymaga. Tu następuje powrót do nowego repertuaru, w
postaci kolejnej chwytliwej i zarazem uroczej piosenki, jaką jest "Young Girl". Należy tu nadmienić, iż Illsley poważnie potraktował promocję nowego albumu, bowiem obok wymienionych do tej pory dwóch piosenek, przedstawił tego wieczoru z niego jeszcze trzy inne, tj tytułową "Streets Of Heaven", "I Thought I Saw It Coming" oraz "Is It Real". Zupełnie przy tym zapominając o starszych solowych dokonaniach, których nie reprezentowała żadna kompozycja. Za to, pojawiła się w nagrodę "When God Made Time", która swej płytowej premiery dorobiła się dopiero w 2014 roku na niedawno wydanym albumie "Testing The Water".
W przeważającej mierze królują tu przeboje Dire Straits, tylko przemieszane jakby rzeczami "innymi". Obok już wspomnianych, do głosu doszły jeszcze: "Sultans Of Swing", "Romeo And Juliet", czy kończące występ "Brothers In Arms" oraz "Money For Nothing". Nie wspomniałem jeszcze o przeróbkach, a tych spoza repertuaru Dire Straits, pojawiły się ledwie dwie, i to w niemal samym środku przedstawienia, tj: Pink Floyd'owskie "Another Brick In The Wall" oraz "First We Take Manhattan" - z repertuaru Leonarda Cohena. Całkiem niezłe, choć na pewno niczym szczególnym nie ujmujące.
"Live in London" nie zapisze się w kartach historii jako koncert niezwykły, ale nie warto się tym przejmować, bowiem jego rolą jest dostarczenie po prostu miłych wzruszeń, a z tego zadania wywiązał się bezbłędnie. Na pewno jest to taki show, w którym pragnąłbym uczestniczyć. Profesjonalnie zagrany, poprawnie zaśpiewany, do tego osadzony w melodiach jakie bardzo lubię i które stanowią ważną muzyczną część mojego życia.



Andrzej Masłowski


Radio "AFERA" 98,6 FM (Poznań)  - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00