środa, 2 lipca 2014

koniec "Radio Yesterday"? - czyli, cios bez znieczulenia

W dzisiejszym radio niewiele już pozostało autorskich audycji, bo i też jeszcze mniej na muzycznej mapie widnieje radiostacji. Ekonomia wycięła je niczym chwasty. Być może ekonomia, a kto wie czy nie nikłe zapotrzebowanie na coś więcej, niż przysłowiowy chleb.
Co pewien czas dowiaduję się, że zniknęło to, czy tamto ... Nie ma znaczenia tradycja, popularność, a co za tym idzie duża słuchalność. A słuchalność, to przecież Słuchacze, zatem dobro najwyższe. Tych należy pielęgnować, niczym piękne ogrodowe kwiaty. Te botaniczne porównania (kwiaty, chwasty,...) chyba najlepiej oddają stan rzeczy.
Przykre, że z Radia Merkury (regionalnej stacji Polskiego Radia) po 21 latach znika z anteny Arkadiusz Kozłowski - połowa tandemu (do spółki z Mariuszem Kwaśniewskim) audycji "Radio Yesterday". Nie wnikam co jest tego powodem, bowiem na pewno jakiś powód być musiał. Jaki by on nie był, autor audycji na pewno sam nie zrezygnował, jego Słuchacze z niego zresztą również. Wszystko ponoć rozegrało się podczas kilkuminutowej rozmowy (a raczej monologu w gabinecie kogoś ważnego) - i dwadzieścia jeden lat pasji oraz artystycznej pracy przestało istnieć ot tak, za pstryknięciem serdecznego z kciukiem, bez znieczulenia.
Powiem Państwu, że wszystko parszywieje. Bo dzisiaj można roztrwonić czyjś dorobek, pozbawić złudzeń oraz nadziei kogoś tylko dlatego, że w danej chwili coś nie gra w należyty rytm.
Żałosnym wydaje się fakt, iż Wiernym Słuchaczom audycji, dyrekcja niczego nawet nie ma zamiaru wyjaśniać. Już nawet nie chodzi o obszerne tłumaczenia, a o choć jakieś krótkie oświadczenie.
Dobrze byłoby, gdyby za Arkadiuszem Kozłowskim ujął się jego programowy partner Mariusz Kwaśniewski. Nie znam relacji pomiędzy panami, ale zdumiewa mnie, że zwracają się do siebie per "pan". Nie wiem czy to taki smaczek względem odbiorców, czy po prostu nie udało im się zaprzyjaźnić przez tak długi czas. Nie moje - nie wnikam. Jeśli nawet, to i tak sztuka radiowa i wspólne tworzenie dzieła powinno ich ze sobą wiązać. Przyjaźnią artystyczną, bo przecież tworzyli sztukę przez dobry kawał czasu. Nie tylko dla swoich odbiorców, bo dla siebie także.
Znam osobiście obu Panów. Może nie za dobrze, ale znam, i obaj zawsze wydawali mi się bardzo kulturalnymi i sympatycznymi gośćmi. Co więc staje na przeszkodzie, by ci nie potrafili się ze sobą, jak i dyrekcją radia, porozumieć. Po co niszczyć owoce dobrych plonów. Powiem coś Państwu w tajemnicy, bo jesteśmy sami, osobiście nie byłem i nie jestem Słuchaczem Radia Merkury, ponieważ w ogóle nie słucham radia, ale znam bardzo wielu fanów tej audycji. Ponoć najbardziej szacownej audycji przy Berwińskiego 5. A to o czymś świadczy. I zobowiązuje.
Z Arkiem Kozłowskim znamy się prawie dwadzieścia lat, choć nie pamiętam kiedy ostatni raz się widzieliśmy, kiedy rozmawialiśmy.... W latach 90-tych trochę przegadaliśmy o muzyce, a nawet troszkę pomiędzy sobą pobuszowaliśmy w płytach. Arek nawet dwukrotnie był moim gościem w audycji "Strażnicy Nocy", którą to audycję prowadziłem w środowe wieczory w poznańskim nieistniejącym już Radio "Fan". Były to dwa bardzo fajne muzyczne wieczory - moim skromnym zdaniem. Zawsze lubiłem poznać opinię Arka i myślę , że jego Słuchacze także. Pobuszowałem ostatnio po internecie i znalazłem kilka fragmentów Radia Yesterday. Fajna audycja, nie dziwię się, iż jest tak popularna. Dwóch łebskich facetów, z dobrą prozą, dobrym gustem, do tego humorystycznie. Nie dziwię się , że w soboty pomiędzy 10-tą a 13-tą odbiorniki radiowe grzały się do czerwoności.
Arek i ja, inaczej postrzegamy świat, ale nawet nie przeszkadzałyby mi nasze skrajne polityczne poglądy (jakie posiadamy), bowiem ludzie kochający muzykę zawsze się jakoś dogadają. Trudniej zaś o porozumienie na szczeblu człowiek (kulturalny) kultury, a garniturowy buc - w jakimś wypucowanym gabinecie, który to buc czuje się ważny i lubi podejmować decyzje w celu dowartościowania tylko własnego ego. Nieważne ilu przy tym pokona przeciwników.
Niedobrze panie dzieju. Oj, niedobrze. Nie mam nic przeciwko usuwaniu audycji autorskich takich, których twórcy za pośrednictwem eteru sieją prywatę, jednak nie pozwalam ruszać prawdziwych pasjonatów. Ja też się do takowych zaliczam. Poświęciłem temu całe swoje życie i żądam szacunku jeśli nie za cokolwiek innego , to przynajmniej właśnie za to. Tyle, że mnie na szczęście nikt jeszcze nie wywala, więc o szacunek proszę w imieniu wielu wielu Słuchaczy Radia Yesterday.
Jak życie jest kruche, niech pokaże nam właśnie powyższy przypadek. W ub.roku świętowanie 20-rocznicy audycji, z tej okazji specjalny koncert nawet z udziałem znanego piosenkarza Edwarda Hulewicza, z kolei dosłownie już za chwilę, tj. 4 lipca na rynek trafi płyta kompaktowa "Radio Yesterday" (wydawcą Polskie Nagrania "Muza"),
i kiedy ta trafi do wielu domów zachodniej części Polski (obszar zasięgu audycji), już stanie się pamiątką z przeszłości. Niektórzy Słuchacze, którzy z jakiś powodów nie byli w stanie śledzić losów programu w ostatnich dniach, kupią płytę nie wiedząc, iż to właśnie ostatnie pożegnanie.
Moje "Nawiedzone Studio" także za chwilę, albowiem w sierpniu, będzie świętować 20-lecie. Nie będę go celebrować z hukiem, ponieważ nie mam takich sprawczych mocy, a nikt za mnie niczego przecież nie zrobi. Opowiem Państwu w którejś z kolejnych audycji o tym i o owym, ale koncertu nie zorganizuję. Posłuchamy sobie i tak najlepszej muzyki na jaką mnie stać, a raczej moich artystycznych wybrańców.
Trzymajcie kciuki i wspierajcie nas - autorów audycji. Słuchajcie i nie olewajcie nas za zamienniki spotyfajfusowo-jutjebusowe, bo kiedyś naprawdę nas może zabraknąć. 



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP