wtorek, 2 marca 2021

PASSENGER "Songs For The Drunk And Broken Hearted" (2021)

 


 

 

 

PASSENGER
"Songs For The Drunk And Broken Hearted"
(BLACK CROW RECORDS)

****

 


Pod nazwą Passenger skrywa się nieco sentymentalny 37-latek Michael David Rosenberg. Ten angielski wokalista, gitarzysta oraz kompozytor, pomimo iż tworzy na gruncie indie, od dawna odnosi niemałe sukcesy komercyjne, a jego najnowszy i trochę znamionujący smutek album, o wiele mówiącym tytule "Piosenki Dla Pijanych i Ze Złamanym Sercem", zapewne chętnie przygarną zbolałe dusze, a może i nawet sercowi lodołamacze. Bo i piosenki z tego 36-minutowego albumu są dokładnie tak melancholijne, jak ten okładkowy klaun, który alkoholem dopija smutki, choć zza pleców jego wymiętolonej koszuli wyłaniają się wesołe kolorowe baloniki. Czyżby kolejny przedstawiciel korporacyjnego świata, na co dzień grający wobec swej klienteli szczęśliwego błazna, a który nie bardzo potrafi poukładać własne sprawy? Może zatem na odtrutkę wystarczy ta właśnie muzyka.
W delikatnych piosenkach z "Songs For ..." nie brak zamyślonej liryki, jak również niesionego subtelnym głosem, acz w sumie ponurego śpiewu. Ewidentnie zadaniem tej płyty jest rzucenie słuchacza na kolana smutku. Tym samym pojawiło się coś, przy czym każdemu z nas wolno się trochę powzruszać. Ciepłe, nieciężkie, lekkie w warstwie melodycznej granie, doprawione stylistyczną folk-balladą, na której czar pracują gitara akustyczna, fortepian, smyczki, a niekiedy nawet melotron, trąbka czy szlachetne wobec rocka Hammondy. Tak, rocka, bowiem to jednak muzyka z tej właśnie dziedziny, pomimo iż nie ma tu rozwalania sprzęgniętych gitar czy innych scenicznych fajerwerków. Natomiast w miejsce tego typu atrakcji, sentymentalny Rosenberg zadbał, aby okładki do płytowych nośników fizycznych powstały ze zrecyklingowanych surowców, a każdy sprzedany taki egzemplarz zaowocował jednym posadzonym drzewem - w ramach uzupełniania flory drzewnej, która od ludzkości każdego dnia nieźle obrywa po nosie.

I jeszcze ciekawostka dla tych, których zaintryguje, co też skrywa dwupłytowa wersja limitowana. Otóż, dodatkowy dysk zawiera dokładnie te same piosenki, tyle, że podane w jeszcze oszczędniejszych, akustycznych wersjach, do tego zainstalowane w odwrotnej kolejności w stosunku do podstawowego albumu. Takie jego lustrzane odbicie, a więc tym razem słuchamy od końca do początku.
Ten szczerze urzekający, a i dobrze wypoziomowany album, mimo wszystko zawiera jednak kilka wyróżniających się piosenek - jak wzbogacone smykami oraz trąbką skrzydłówką, a przede wszystkim chwytające za mięsień sercowy "Sandstorm", bądź opatrzony w swym tytule bolącym i zdruzgotanym sercem song "Nothing Aches Like A Broken Heart", który jednocześnie dostarcza przychylne mym uszom zaoceaniczne country gitarowe brzmienia. Poza tym, nie uwierzę, że nie zadumacie się u boku "Sword From The Sun", "Tip Of My Tongue" bądź "The Way That I Love You". Przy czym pamiętajmy, muzyka tylko niekiedy bywa rejestracją rzeczywistości, a więc głowa do góry!

P.S. Na rewersie okładki wydrukowane 2020, ponieważ okładki zostały przygotowane przed kilkoma miesiącami. Wydawca planował dużo wcześniejszą premierę tego albumu, który ostatecznie trafił do handlu 8 stycznia obowiązującego właśnie roku, a w Polsce jeszcze tydzień później.


A.M.