Pękam z dumy po dzisiejszym zwycięstwie Zielonych nad Podbeskidziem. Przy czym, dumny to ja z mojej drużyny jestem zawsze i od zawsze. Jednego jednak nie pojmuję, jak to możliwe, że Warta w tym sezonie daje szczególnie dużo powodów do radości, natomiast Kolejorz zawodzi na całej linii, ale to właśnie oni są nad nami w tabeli. Wiem, o włos. O stosunek bezpośredniego kontaktu, o jeden czy dwa gole, o muśnięcie szczęścia, o czubek nosa. Dlatego wierzę, że następna kolejka to zweryfikuje. Bo, choć w futbolu liczą się fakty i bezduszny w dochodzeniu celu pragmatyzm, to jednak klasyfikacja w tabeli powinna mieć w zanadrzu takie pół dodatkowego punktu dla drużyn ambitniejszych, a szczególnie dla beniaminków - typu Warta Poznań. Drużyny o najniższym budżecie, czego na boisku nie widać, nie słychać i nie marudzić.
Z ledwością zdążyłem przed telewizor na dwunastą trzydzieści. Niemal zaspałem na ten mecz. Pierwszą powiekę podniosłem na styk w południe i już zza drzwi poczułem zapach dochodzącej obiadowej petardy. Mundi w weekendy gotuje restauracyjnie, ale o tym już wiecie, chwaliłem niedawno. Na dzisiaj zapiekanka - z dwoma rodzajami makaronu, z serem, klopsami, brokułami, odrobiną wina... Poezja smaku.
Dobrze jest teraz posłuchać Talk Talk "The Colour Of Spring". Mnie w tym przypadku dobrze nawet nastraja sama albumowa okładka. A muzyka? Jeszcze piękniejsza. Upływający czas nigdy jej nie zagrażał, a nawet zadziałał na jej korzyść. Lecz na "The Colour Of Spring" nie ma o kwiatkach, motylkach, łąkach, pagórkach czy robaczkach. Jest za to o uczuciach, obietnicach miłości, o rozstaniach. Mark Hollis "wiosnę" ubrał tu w barwy tęsknoty i wystawił na symbol upragnionych zmian. Bo wiosna to pora, na którą czekamy nie tylko, by było ciepło, bogato w przyrodzie, ale najczęściej, by ta upragniona wiosna rozgościła się na osi naszego szczęścia.
Muzyce Talk Talk bardzo przydatnym okazał się pełen tęsknoty głos Marka Hollisa. Lubimy go, wiem o tym. Bo Hollis posiadł umiejętność dobrym jego operowaniem, potrafiąc z łatwością wyśpiewać smutek i żal, jednocześnie nie skowycząc. Taką lekkość trzeba wyssać z mlekiem matki, żadne muzyczne akademie tego nie uczą.
Zabiorę tę płytę ze sobą do radia, ale nie obiecuję, że zagra. Gdybym ujrzał dziś słońce, kto wie. Jedno co obiecuję, na pewno dam z siebie wszystko. Dołączajcie więc do grona Nawiedzonych. Do usłyszenia o 22-giej na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
A.M.