"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 21- na 22 marca 2021 - godz. 22.00 - 2.00
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl
realizacja i prowadzenie: Andrzej Masłowski
Miało być w pięknych okolicznościach przyrody, tego... niepowtarzalnej - idąc za głosem klasyka. Jednak na wiosnę termiczną musimy jeszcze poczekać. Jedno w tym wszystkim pocieszające, zima odeszła w pi*** i nigdy za nią nie zatęsknię - macie to u mnie.
Tkwię w przekonaniu fantastycznego wczorajszego Nawiedzonego, pomimo iż wykluwa się pewne prawdopodobieństwo, że ktoś, gdzieś tam, może być odmiennej opinii. Jednak pozwolę sobie zauważyć, iż będzie to opinia odmienna od mojej. I choć samochwała w kącie stała, niech się wychyli ten, który mi ewentualnie na wczorajszych falach fm dokopał. Nie widzę, nie słyszę...
Dwie gorące nowości - Gary Hughes "Waterside" oraz Thunder "All The Right Noises". Miały być trzy, i nawet ta trzecia była ze mną, lecz nie wstrzeliła się w nastrój, tak też najprawdopodobniej wystartuje za tydzień.
Tak swoją drogą, cóż za fantastyczna okładka nowych Thunder. Co za pomysł, jakież kolory, no i efektowne finalne zdjęcie - rewelacja!. Nawet, jeśli nie lubicie takiej muzyki, postawcie sobie ten obrazek na półce z płytami.
Niekiedy wystarczy znaleźć odpowiednie miejsce, z ciekawym motywem, oczywiście mieć jeszcze przy sobie "trochę" lepszy sprzęt od smartfonowego foto aparatu, i ustrzelić historyczną okładkę. Jak tę, wyskakującą poza tor zwyczajności. Na "All The Right Noises" widnieje sfotografowana rzeźba Singing Ringing Tree. Mieści się ona w północno-zachodniej Anglii, konkretnie w hrabstwie Lancashire, i jest to rzeźba dźwiękowa, która przypomina drzewo, trochę nawet nieco Chopinowską wierzbę. Jest zasilana wiatrem, co powoduje, że gra. Uruchamiają się muzycznie ocynkowane stalowe rury, korzystające z energii wietrznej, a to skutkuje niekiedy wielooktawowymi, niemal chóralnymi dźwiękami. Te rury mają różne rozmiary, nacięcia, tak też działają trochę na zasadzie organów. Patrząc na takie cuda myślę głośno, dobrze byłoby, gdyby nasi organizatorzy wycieczek zabierali swoich klientów właśnie do takich miejsc, zamiast do niekończących się kościołów, katedr czy jakichkolwiek im podobnych świątyń, zawsze podporządkowanym kultom jednostek. Nawet w takiej laickiej Pradze jest tego od cholery, w tym jeden polski kościół, na którego odprawianą mszę "zupełnym przypadkiem" zaciągnięto też w swoim czasie moją wycieczkę. A, gdy poprosiłem panią przewodniczkę o zmniejszenie dawki tego "dobrobytu", od razu okrążyły mnie ze trzy osoby, że jak to, przecież wcale nie jest tego tak wiele. O mój ty kochany polski narodzie... Powracając jednak na muzyki łono, gitary na nowych Thunder dają czadu pioruńsko. Panowie Danny Bowes, Luke Morley & co. ani trochę nie pomylili się w doborze zespołowej nazwy. Choć było to przecież w odległych latach osiemdziesiątych.
Zdecydowałem się na mały akcent z TalkTalk'owego "The Colour Of Spring". Nie mogłem kalendarzowej wiosny pominąć milczeniem, wszak obrazi się i jeszcze nie nadejdzie.
Pełen romantyzmu głos Marka Hollisa dobrze sprzyjał Talk Talk, a jeszcze lepiej temu konkretnemu, niezwykłemu albumowi, na którym wiosnę ubrano barwami na wiele bliskich nam uczuć - jak miłość, a raczej jej obietnice, rozstania czy tęsknotę. Nie ma więc na "The Colour Of Spring" o kwiatkach, motylkach i innych potrzebnych ekosystemowi robaczkach, a i tak wszyscy traktujemy tę muzykę jak niemal wiosenną biblię. Na wczorajszy wieczór posłużył mi egzemplarz dość ważny, bowiem jakiś czas temu sprezentował mi go mój kolega/przyjaciel, taki prawdziwy kolega, z gatunku: very close personal friend, który przywiózł tę konkretną płytę z Anglii, i choć początkowo miała być ona dla niego pomyślał, że chyba mi sprawi jeszcze większą radość. Tak też się stało. I już tłumaczę, otóż miałem niegdyś identyczną wersję tej płyty - a jest to UK 1st press - jednak po zakupie w latach późniejszych remasteringu sprzedałem tamtą za grosze. Uznałem za niepotrzebną, a przede wszystkim gorzej nagraną. Nie wiem, jakie jeszcze inne durne instynkty mną kierowały, bo dzisiaj nie popełniłbym takiej kuchy na pewno. Dlatego podskoczyłem z radości, gdy identyczna, choć już nie tak zadbana edycja, wróciła do mojej płytoteki. I nieważne, że funfel dał za nią pół funciaka, z czym się nawet nie krył. Inna sprawa, że z tą płytą była jeszcze trochę dłuższa historia, i bez podtekstu taniochy, tak też pewniakiem stoi, iż kolega nie rzucił mi się w ramiona z powodu podarku z przeceny. Jednak korzystając z okazji pozwolę sobie dorzucić, pamiętajcie Kochani, niedobrze być w oczach kumpli okazją do prezentów z wyprzedaży. Ofiarujcie to, co Was samych by ucieszyło.
Moje wszystkie ColourOfSpringi sfotografowałem we wczorajszym wpisie - odsyłam zatem, proszę zerknąć, jak rodzinka z trzech CD i jednego LP fajnie się prezentuje.
Poświętowaliśmy 50-tkę "Aqualung", były także aż trzy winyle - w tym jeden mocno zajechany, za to ze świetną muzyką - była też kontynuacja paru napoczętych nowości, wśród których fantastyczni Lady Pank. Przed tygodniem cztery numery, wczoraj tyle samo - a co, stać mnie. Podoba mi się ta płyta, jak jasna anielcia. Wiedziałem, że ją kupię dawno temu. Gdy tylko na FB namierzyłem teledysk do "Ameryki" byłem pewien, że tym razem Panas z Borysewiczem przyłożą czymś wyjątkowym. Nikomu nie mówiłem o moich odczuciach, w radio tym bardziej temat przemilczałem, ale czułem podskórnie, że będzie klawo. Płytę kupiłem w dniu premiery. Postanowione, zabukowane, trafione, jest!
Szkoda, że do audycji nie załapali się Axe "Offering". Coś nie tak jest z tym naszym nowym radiowym odtwarzaczem CD. To już czwarty, albo piąty raz, gdy zacina się na klarownej płycie. Przeskakuje, krztusi, dławi się. Pewnego dnia tak się zapcha, tak nastroszy, że pewnie rzygnie we mnie wszystkimi dotąd skomasowanymi systemowymi błędami. Widzę jak jest nabuzowany w tej swojej niedoskonałości. Niby dzielnie wykonuje rozkazy, ale jak to w wojsku, każdy szeregowiec nienawidzi będącego nad sobą sierściucha. Najlepsze, że mam w chałupie stary dobry japoński odtwarzacz (i jeden zapasowy w szafie, w razie, gdyby), który bezczelnie wszystko czyta. Nieważne, nowa czy stara płyta, wszystko. A ten nowiutki radiowy sprzęt bardzo nie lubi niektórych starych tłoczeń. W ubiegłym tygodniu dostał czkawki przy jedynce (także 1st press) Marillion, a wczoraj przy wspomnianych Axe. I pewnie za tydzień też się na coś wypnie, muszę być przygotowanym. Na szczęście takie awarie nie burzą moich konceptów, bowiem zawsze w miejsce takie szwanku mam ze trzy tuziny innych propozycji. Wolałbym jednak, by w przyszłości omijały mnie tego kalibru niespodzianki. Przegram więc tych Axe na cd-r i pójdzie z kopii. Trudno, nie ma wyjścia. Płyta kapitalna, muszę zaprezentować. Poza tym, jest okazja, bo oto przed chwilą ukazał się niezły podwójny składak Axe, co jednocześnie wzbudza we mnie poczucie obowiązku, by przypomnieć tę najsłynniejszą płytę Amerykanów.
I to by było na tyle. Nie ma co się dłużej rozwodzić, rozpiska mówi sama za siebie, stając zarazem w mojej obronie. W obronie rock'n'rolla i oby ku Waszej Drodzy Państwo satysfakcji.
Myślcie o mnie dobrze, plotkujcie jeszcze milej, nawet piszcie - pozostanie dla nowych pokoleń ślad, że het het, szmat czasu temu, gdzieś na poznańskich falach fm, działo się tak dobrze. Nawet, jeśli moje Nawiedzone nie gra w godzinach prime time'u wiem, że jesteście, że warto. Czekam na nasze kolejne spotkanie. Do usłyszenia...
KANSAS "The Absence Of Presence" (2020)
- The Absence Of Presence
LADY PANK "LP40" (2021)
- Spirala
- Pokolenia
- Zapomnieć
- Zostań Ze Mną
GARY HUGHES "Waterside" (2021)
- All At Once It Feels Like I Believe
- The Runaway Damned
- Video Show
RONNIE ATKINS "One Shot" (2021)
- I Prophesize
THUNDER "All The Right Noises" (2021)
- Last One Out Turn Off The Lights
- Don't Forget To Live Before You Die
BLACKMORE'S NIGHT "Nature's Light" (2021)
- Der Letzte Musketier (instrumental)
- Wish You Were Here (2021)
TALK TALK "The Colour Of Spring" (1986)
- Time It's Time
DOWNES BRAIDE ASSOCIATION "Halcyon Hymns" (2021)
- She'll Be Riding Horses (for Sue)
BRUCE HORNSBY & THE RANGE "A Night On The Town" (1990)
- Lost Soul - {duet with SHAWN COLVIN}
JETHRO TULL "Aqualung" (1971)
- Aqualung
- My God
- Locomotive Breath
INDUSTRY "Stranger To Stranger" (1983)
- Still Of The Night
- Until We're Together
- State Of The Nation
THE RECORDS "The Records" (1979)
- Girls That Don't Exist
- Starry Eyes
STRANGEWAYS "Native Sons" (1987)
- Goodnight L.A.
- Stand Up And Shout
- Shake The Seven
- Face To Face
VIRGINIA WOLF "Virginia Wolf" (1986)
- Are We Playing With Fire?
- Make It Tonight
FREDDIE MERCURY "Mr. Bad Guy" (1985)
- Man Made Paradise
KANSAS "Leftoverture - Live & Beyond" (2017)
- Dust In The Wind
WHITESNAKE "The Blues Album" (2021)
- Looking For Love - {oryginalnie na LP "Whitesnake", 1987}
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"