sobota, 23 sierpnia 2025

tejk fajw

Na przyjęciu popogrzebowym, o okropnej, meliniarskiej nazwie - stypa - rozmieniliśmy się z wujem Dżinem m.in. o muzyce, wędkarstwie czy malarstwie, albowiem okazało się, że Dżin nieźle maluje. Wuj także lubi jazz. Z jego ust padło kilka nazwisk, jednak wyraźną nutę postawił przy trzech: Oscar Peterson, Adam Makowicz oraz Dave Brubeck. A zatem, pianiści. Taka deklaracja stawia przede mną wyzwanie, skoro wszyscy jednym chórem wywodzimy się ze szlacheckiego rodu.
Przysłuchuję się wszech/uzdolnionemu Kalifornijczykowi Brubeckowi, u którego spory wkład miał też saksofonista Paul Desmond. Tylko proszę, nie pytajcie mnie o stosowane przez nich metra, ani dogłębną charakteryzację uprawianego stylu z Zachodniego Wybrzeża. Wolę posłuchać, niż snuć kolejne o muzyce teorie.

Doceniam obu Panów szeroko tkane improwizacyjne umiejętności, lecz na dzisiaj polecę tylko jeden numer - z pięćdziesiątego dziewiątego "Take Five". Kompozycja Paula Desmonda, wykonanie The Dave Brubeck Quartet. Pierwszy jazzowy singiel, jaki opylono w milionowym nakładzie. Nie przelewki. Tak swoją drogą, pomimo iż zasady języka polskiego oczywiste, nie pojmuję, czemu akurat określenia nie przelewki, nie piszemy razem. 
Dżin zachęcał do odwiedzin. Najlepiej latem w Żurze, nieopodal Świecia. Tam mieszkała też Ciocia Tera. Niesamowitej urody osoba - zarówno w samej krasie, co i cudowna gawędziara. Ciocia mieszkała w potężnym sadzie, na samym jego wzgórzu, skąd strome zejście ku rzeczce, której to część należała do niej. Niegdyś zawsze przycumowana łódź, a teraz Wuj zapewnił o straszących zaroślach. Nie ma komu zadbać - czas, wena... Na szczęście miejscówka istnieje. Dżin zapraszał więc, wręcz nalegał do odwiedzin. Kiedy powiedziałem, że niedawno wracając nocą z Gdańska, skończyła nam się benzyna i musieliśmy nawrócić do Świecia, by zapełnić bak, niemal wściekł się, że go/ich nie odwiedziłem. "Ale wie wuj, byłem z kumplami", na co Dżin: "no to co, tym bardziej trzeba było".
Tak nawiązując jeszcze do popogrzebowego przyjęcia... rozmów nie było końca, choć nie chciałem, by zrobiło się za wesoło. Na tych paskudnie nazywających się stypach, ludzie za dużo się śmieją, a przecież impreza dotyczy osoby zmarłej, więc w mojej kulturze wychowania nie lubię tego dnia wszelakich chichotów. Niemniej, dowiedziałem się, że pierwszy mąż mojej ukochanej Cioci (nie wiedziałem, że miała pierwszego!) zginął w Katyniu, a Dziadek ze strony Kuzyna walczył w AK. Dużo dotąd wiedziałem, jednak tego akurat nie. Dotąd omijała mnie o tym wiedza, więc częste zloty rodzinne jak najbardziej mają sens. Byle nastawały z radośniejszych powodów. 

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm