No więc, wchodząc na terytorium "Never For Ever" zahaczę może o oba wyróżnione przed chwilą songi tak, gdyby czasem ktoś jeszcze dotąd nie miał okazji.
Weźmy najpierw otwierającą album "Babooshkę", nie wiedzieć czemu zainstalowaną na stronie B naszego singla "Army Dreamers". Dziwne, albowiem na świecie piosenka stała stroną A. Inna sprawa, "Army Dreamers" także. Trzeba więc się było na coś zdecydować, polski wydawca postawił na taką a nie inną kolejność.
A tak z lekka na moment abstrahując, trzeba bez ogródek przyznać, z Kaśki niezła dupa była. Wszyscy o niej marzyli. Działała na zmysły. Cały rockowy świat pragnął podboju właścicielki Wichrowych Wzgórz, jednak w każdym przypadku kończyło się na marzeniach. Nie dziwię się, iż ostatecznie dziewczyna obudowała swą rezydencję fosą lub innym żywopłotem, albowiem zapewne nie raz, nie dwa, przychodziło jej odganiać dziczyznę.
Obecnie Kaśka jest panią Katarzyną, którą wciąż szanuję i wielbię za dawne dokonania, jednak ostatnie, a sprzed kilkunastu lat wypociny, pod tytułem "50 Words For Snow", to nuda nad nudami. I nie obronił tamtej płyty nawet w jednym fragmencie gościnny udział Eltona Johna. Okay, ale przejdźmy teraz do...
"Babooshka" - przeurocza w melodii piosenka, w zwrotce jawiąca się jakby nieco spowolnionym walczykiem, z każdą chwilą nabierająca nerwu, aż w refrenie pęka szklana kula.
Po rosyjsku babooshka oznacza babcię, ale to nie jest rosyjska piosenka. W tym przypadku babooska oznajmia nakrycie głowy, swego rodzaju za jego przyczyną kamuflaż. Kawałek opowiada o kobiecie, która wystawia na próbę swego faceta. Wysyła mu anonimowe listy, po czym umawia się z nim na spotkanie w przebraniu po to, by go sprawdzić. I tu niesamowite, albowiem ta przebieranka przypomina mu właśnie ją, kiedy była młoda, urocza, kochająca. Z czasów, kiedy wydawała się być czarodziejką, nie - jak teraz - czarownicą. Namawiam, nie róbcie tego nigdy.
"Army Dreamers" - kolejny a'la walczyk. Może w rytmie nawet bardziej dosadny od "Babooshki". Znowu śliczna melodia, jakże idealnie dopasowana do niewinnego, wręcz cnotliwego głosu Kate. Ale w tej piosence Pani Bush przyjmuje na siebie rolę matki, której syn zginął w wojnie. Chłopak nie miał pomysłu na życie, więc wstąpił do wojska, no i stał się kolejną ofiarą zbrojnych i bestialskich działań. Piosenka antywojenna, tym samym Nawiedzone Studio również zniechęca do wojska. Wojsko czyni z ludzi zalegalizowanych morderców, niekiedy zwyrodnialców, ograbiając z wszelakich wrażliwości. Jest tu m.in. taka fraza: "... powinien zostać gwiazdą rocka, ale nie miał forsy na gitarę...".
Polecam, posłuchajcie Państwo tej muzyki. Najlepiej z płyty. O ile jeszcze nie macie, koniecznie zamówcie. Słuchanie "Never For Ever" z laptopa, to jak w pysk pomyjami. Wyczulam na stereo, na selektywność brzmienia, właściwy dobór basów i wysokich, wreszcie - usłyszenie wszystkich detali, których tu bywa niemal na Pink Floyd.
andy
"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań) lub radiopoznan.fm
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub afera.com.pl