Po wczorajszej nocnej na mym FM emisji
"Schizophonii" żałuję, iż do dzisiaj na CD nie dorobiłem się dwóch innych, także świetnych płyt Mike'a Batta:
"Tarot Suite" oraz soundtracku do
"Caravans". Szczególnie ten drugi tytuł nosi radiowe znamiona, pomimo iż wiadomo, muzyka filmowa wymaga dłuższej w słowie i popartych nutami oprawy. Nie da rady na skróty, by jedynie zapodać motyw przewodni i ewentualnie jeszcze jakiś inny komunikatywny temat. A fakt, iż w
"Caravans" motyw przewodni przewija się przez cały album i trzeba go wyłapywać spomiędzy głównie instrumentalnych wierszy. Podkreśliłem "głównie", ponieważ gdzieniegdzie wyborne wokalizy dostarcza Barbara Dickson - i to również atut tego albumu. To jak najbardziej spójne dzieło często zaskakuje, a słucha się go jak dobrego na pełen ekran filmu. Niekiedy Batt z orkiestrą grają z impetem intra do np.
"Zemsty Nietoperza", innymi razy muzycy przemykają niemal bezszelestnie, niczym łabędź po jeziorze. Świetna, o dużym rozmachu (podobnie jak
"Schizophonia"), na dodatek nagrana przy udziale londyńskich Filharmoników muzyka, i także nierzadko orientalizująca. Mike Batt miał wtedy słabość do kultury Wschodu, bo i na
"Tarot Suite" również otarł się o takie klimaty. Fakt, symfonicznym Londyńczykom powierzył tym razem tyciu mniej obowiązków, montując zasobny sztab z muzyków rockowych, a wśród nich m.in. Mel Collins, Rory Gallagher, Jim Cregan czy wokaliści: Colin Blunstone oraz Roger Chapman, i miało to swój smaczek. Wyborna rzecz, aczkolwiek
"Caravans" polecam jakoś szczególniej. No i oczywiście w dużej mierze przecudowną
"Schizophonię", której połowę albumu popodziwialiśmy minionej nocy.
Moje winyle Mike'a Batta grają lepiej od zaprezentowanych tu okładek. Na moje usprawiedliwienie, nie jestem ich pierwszym właścicielem. Posiadam te płyty 'od zawsze', pomimo iż Mike'a Batta poznałem stosunkowo późno. Dopiero w okolicach drugiej połowy lat osiemdziesiątych ktoś mi go polecił, już nie pamiętam, kto. Było to jednak na pewno przed Tomkiem 'Nosferatu' Beksińskim, który najbardziej cenił
"Schizophonię".
W audycji przybliżyłem sylwetkę Mike'a Batta, więc przepisywać się nie będę, poza tym, jaki byłby sens prowadzenia Nawiedzonego Studia, gdybym nastrój radia próbował przerzucić na niwę bloga.
Końcówka lata nam zjesienniała, więc miło smażą dziś winyle Mike'a Batta. W najlepszej kondycji
"Caravans", zaraz potem
"Schizophonia", a najbardziej wysłużone
"Tarot Suite". Dziwne, albowiem ku przewrotności najmniej słuchane.
Dorzucam foty całej tej winylowej 'trójcy', w moim odczuciu z najbardziej płodnego etapu tego wszechuzdolnionego Anglika, który wówczas był dwudziestokilkulatkiem. Inna też sprawa, że dzisiaj myślimy o Nim inaczej, wszak, gdyby nie On, być może świat nie poznałby się na Katie Melua.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"