środa, 9 kwietnia 2014

dawać dupy na całej linii

Nieopodal mego domu stoi sobie nocny sklepik. Niczego w nim nie ma, typowy całodobowiec z niezłym stoiskiem alkoholowym, ćmikami, batonikami i jakimiś pierdołami zbożowymi dla skrzywionych na punkcie zdrowej żywności. Rzadko tam bywam, bo i po co, biletów tramwajowych nie mają, a jak kiedyś mnie wzięło na czekoladę, bo przed północą spostrzegłem jej brak, to za stugramową Milkę złodziejstwo zażądało ponad pięciu złotych. Kupiłem, a jakże. A co, miałem nie zasnąć? Postanowiłem się tam jednak już więcej nie stołować. No, ale do rzeczy. Otóż, w niedzielę wracając taksówką po zakończonej audycji, rzucił mi się na drzwiach owego sklepu neon "open". Przez chwilę pomyślałem - może jestem tak padnięty, że już zasnąłem - ale nie, przetarłem ślipia, patrzę ponownie, a tam stoi jak byk mrugające "open". Widać jak się obsługuje nocnych żłopów, to już każdemu wszystko jedno co tam napisane. Ochlej i tak prze co sił w nogach i łapskach, to żaden napis w jakimkolwiek języku nic tu nie pomoże. Aaaa, jeden sklep, nie czepiaj się - pomyślałem. Ale nie, wysiadam dzisiaj rankiem w centrum miasta, słońca brak, oczy posklejane, ale wzrok wciąż chyba nie najgorszy, szykuję się do przejścia na pasach, z nudów rozglądam się to tu , to tam, w pewnej chwili zarzucam spojrzenie na witrynę eleganckiego baru mlecznego, którego ramówki godzin pracy za chiny ludowe bracie nie dostrzeżesz, ale zdobiący frontowe okno neon "open" kuje po oczach.  Myślę sobie "kurwa mać, gdzie ja żyję, to jeszcze Polska?". Niedługo w takowym barze zamawiając kluchy będę musiał pamiętać jak po angielsku poprosić o ruskie pierogi.
Kilka tygodni temu będąc z rodzinką u rodzinki wspólnie oglądaliśmy coś tam w TVN24. To znaczy ja oglądałem, bowiem wszyscy pozostali byli pochłonięci sobie tylko interesującymi tematami. I to był taki program, w którym prowadzący (facet) rozmawiał z czterema kobietkami - polityczkami (bo na słowo "politykami" mogłyby się oburzyć), ale nie tylko, jedną z nich była jakaś mądrzejsza. No i ta mądrzejsza naprawdę mądrze gadała. Poczułem, że jest w najgorszym wypadku tylko doktoryzowana, a stawiałbym na uprofesorowaną. Kobitka zdaje się, że też zauważyła to samo co mnie zaczyna wpieniać, gdyż trafnie zarzuciła: "kiedyś w Polsce wszyscy mówiliśmy po francusku, później po rosyjsku, jeszcze później po niemiecku, aż w końcu przez jakiś czas po polsku, a teraz wszyscy już tylko gadają po angielsku". Zacząłem bić brawo, aż rozgadane towarzystwo przy stole spojrzało na mnie podejrzliwie. Słusznie zresztą, w moim wieku przydarzyć się może wszystko. Sam po sobie zauważyłem, że nie znając angielskiego coraz częściej zaczynam wymieniać z ludźmi spostrzeżenia i żarty w języku Wayne'a Rooneya (bo przesz nie Szekspira) , niż w tym mi najbliższym, bo i najpiękniejszym na świecie. Obawiam się, że sam przecież na to nie wpadłem. Boję się pomyśleć, skoro to w takim tempie idzie, jak się dogadam z ludźmi w tym kraju za dziesięć lat.
Z niepokojem przyglądam się zjawisku i dostrzegam ojczyźniany wstyd na każdym kroku. Przykłady? Nie muszę ich podawać, sami to zauważycie. Przejdźcie się w centrum miasta i zwróćcie uwagę na studenckie trójkąty. Jeśli idzie panienka, a towarzyszy jej dwóch wychudzonych amantów Polaków, na pewno nie zrozumiecie przebiegu rozmowy. Sytuacja natomiast nabierze pikanterii, jeśli panienka Polka tą samą drogą będzie podążać dla przykładu z dwoma Portugalczykami, z którymi nić porozumienia możliwa jest raczej tylko w języku Rooneya, wówczas owa panienka wabić będzie egzotycznych amantów głośnym skandowaniem , tak by zagłuszyć polskie myszki. Mniej atrakcyjne - bo polskie. Przy okazji wabiąc innych cudzoziemców. Koniec końców ustawić się z biednym Portugalczykiem jest zawsze bardziej opłacalne od nawet bogatszego biedaka Polaka. No, ale żeby to był powód do "dawania dupy" na całej linii.


Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"