czwartek, 22 lutego 2024

tango in the night

Dla mojej chorej Zuleczki ostatnimi czasy tylko ładne granko i śpiewanko. Tego powodem w mej norze zakręciło się niemało kultowych płyt. Słuchamy razem, pomimo iż Zuluńka większość przechrapuje.
Stary zachodnioniemiecki winyl Fleetwood Mac "Tango In The Night", rocznik 1987, wydanie Warner Bros. Records. Który to już z gatunku: krew, pot i łzy. Mój odwieczny egzemplarz, nie żadna taniocha okazyjnie dokupiona w necie. Płyta z historią, a przede wszystkim młodzieńczymi papilarnymi ściskami labelu, wkładki i okładki. Podkreślam niejednokrotnie, bowiem to absolutnie ważne. Egzemplarz po kimś byłby czyimś wspomnieniem/emocjami, jedynie na moim gramofonie. To tak, jakbyśmy tylko po kimś wylizali talerz, kto miał przyjemność z pełnym bukietem dania dnia.
"Tango In The Night", album naładowany singlami/przebojami, lecz to, co na singlach nie wystąpiło, i tak zabrzmiało na greatest hits. Bo oto przed nami płyta mlekiem i miodem płynąca.
Ależ kondycja, natchnienie i potężny dar umiejętności. Wykonawstwo, melodie, aranżacje, smaczki. Cudowne lata osiemdziesiąte. Działo się. Kto urodził się w sześćdziesiątym piątym wie, że wbił w najlepszy muzycznie etap ludzkości. Szczęście i zaszczyt. Moje i nie oddam.
Pamiętam, jak w polskiej telewizji wyemitowano mini zajawkę o tej płycie. Mick Fleetwood zapraszał do "Tanga" chwaląc się, iż oto grupa zrealizowała super materiał, który wkrótce trafi do sklepów, a my, fani, oszalejemy. Pomyślałem: samochwała -- jednak od tamtego dnia nie potrafiłem o całej sprawie zgubić myśli. Nie znałem release date albumu, więc wypatrywałem go przy każdej giełdowej okazji. I kiedy nastał 'ten' dzień oniemiałem, już po pierwszym posłuchaniu. Obawiałem się, iż z wrażenia serce mi wyrwie. Co piosenka, to klejnot. Jak to możliwe, dwanaście songów i ani jednego chybionego. Co tam chybionego, wszystkie genialne. Nie było mowy nawet o kilku takich sobie. Wszystko eksplozja.
Znajdźmy dzisiaj drugi taki album. Teraz zajebistą płytą bywa taka, której uda się obniżyć nasze kopary przy pięćdziesięciu procentach wściekle dobrej muzyki. Parametry obniżone, zupełnie jak dla złotych płyt.
Wiosna 1987. Spójrzmy na okładkę. Malowidło w klimacie dokonań prac malarskich mojej Babci, Stasi Masłowskiej. Kto odwiedzał Andy'ego za młodu, pamięta na ścianie obraz "Cztery pory roku". Genialny kolaż naturalnych przemian wiosny w lato, po zimę. Mam gdzieś, w szafie lub kanapie, niestety nie w miejscu dla niego przeznaczonym. Półki i regały z płytami pochłonęły każdy kąt przydatny dla pozamuzycznej normalności. A Babcia Stasia cudnie malowała. Wspomnianego obrazu zazdrościli wszyscy. Ależ niesamowite - zawsze po pierwszym kontakcie padało z ust nowych koleżanek/kolegów. A niech twoja Babcia i mnie namaluje - słyszałem nieraz. Nigdy nie było replik, jest tylko oryginał - u mnie. Szkoda, że nie na dawnym miejscu.
We Fleetwoods miał kto śpiewać, niekiedy rockowy, innymi razy przepojony liryzmem Lindsey Buckingham, z reguły anielska Christine McVie oraz pazurzasta i o głosie alkoholiczki Stevie Nicks. Karciana mocna trójka, a gdy dobijali do nich Mick Fleetwood i John McVie, wyłaniał się poker pełną gębą. Dlatego najbardziej lubię 'babski' Fleetwood Mac. Czas eleganckich, wykwintnych, wręcz szarmanckich rock piosenek, o globalnej popularności, czego nigdy nie zagwarantowałby, i tu fakt, bluesowy maestro Peter Green.
"Tango" rozeszło się w ponad piętnastu milionach nośników. Nie kliknięć w ekran czy pierdnięć myszką o blat, a piętnaście milionów ludzi wybuliło forsę na upragnioną muzykę. Ten żłob Spotify, może jedynie z zazdrości skoczyć w przepaść. Oby udanie.
Z rozbiegówki na stronie A wyłania się singlowe "Big Love", w którym na wstępie Lindsey Buckingham zapewnia: W nocy tak spokojnej wypatruję miłości. W tym domu na wzgórzu wybuduję ci królestwo ... , a potem wiemy, znamy ... "Seven Wonders", "Everywhere" ... wreszcie potykamy się o tytułowe, genialne, na pół romantyczne, pół dramatyczne "Tango In The Night". Ponownie w głównej roli Lindsey Buckingham: ... przy pełni Księżyca zabrałbym Ciebie w ciemność i zatańczył nocne tango ... Piosenka sen, piosenka marzenie, całość wcale nie w końcówce spointowana domysłem: pamiętaj, w tym śnie nie ma samotności. Nie mogło być po tym nic lepszego, od "Mystified" z głosem Christine McVie: ... otacza cię magia. Powiedz, gdzie leży twój sekret?. To tylko kilka piosenek, pozostałych posłuchajcie na własną rękę.
Album z gatunku: każdy zna. A jednak, czy w pędzie tylko za nowościami, bywa jeszcze u nas? Odwiedza niekiedy? Pytanie retoryczne, rzecz z gatunku: kiedy ostatni raz byłeś w teatrze?

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa !)

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"