piątek, 19 października 2018

pamięć (nie)absolutna

Irytuje mnie zawodząca pamięć. Coraz mniej udaje mi się napisać ze skrywanego we łbie archiwum. Szkoda, zawsze dzięki niemu pisywało mi się najlżej. Wspomnienia staną się przyciężkawe, jeśli za każdym razem zmuszony będę sprawdzać w zapiskach każdy detal, by unikać kompromitacji. Jeśli pójdzie w złą stronę, zaniecham pióra i będzie święty spokój. Ech, kiedyś wszystko było łatwiejsze.
Do tekstu o koncercie Fisha zmuszony byłem dopisać korektę, bowiem jak się okazuje (niezawodny Tomek Szmajter - dzięki!), koncerty Marillion z czerwca 1987 roku w poznańskiej Arenie odbyły się dzień po dniu, a nie tego samego dnia jeden po drugim - do czego uparcie byłem przekonany. A przecież wystarczyło tylko sięgnąć do dawnej książki Piotra Kosińskiego. Ta cieniutka, choć miła literatura, wymaga jednak przypomnienia. Najgorsze, że nie mam czasu na czytanie książek, a tym bardziej na ich ponowne odwiedziny. Życie jednak chce inaczej, więc... Niedawno przeczytałem biografię Bruce'a Springsteena. Nawet ciekawą, lecz musiałem co trzydzieści kartek odkładać na kolejny dzień, następny, i jeszcze następny. Jakoś nigdy nie lubiłem czytać, zmuszałem się więc niegdyś, przymuszam i dzisiaj. Dzięki temu jednak czytam. Książkę o Bossie męczyłem, ale zmęczyłem i warto było. Teraz w kolejce zaległa od roku o Jerzym Stuhrze.
O ile głos Doris Brendel kompletnie nie pasuje do muzyki Marillion, o tyle jej twórczość z gitarzystą Lee Dunhamem momentami fascynująca. Na razie skupiłem uwagę na ich ostatnim wspólnym, a ubiegłorocznym dziele "Eclectica". Znajdziemy tam m.in. nastrojowy, powolny "Crying Shame" - bardzo mi się piosenka spodobała, jak też nieco odjazdowy "Love App" - ze znajomym brzmieniem gitary. Klasycznej rockowej gitary. Kto na niej? Ano Andy Powell, moi Drodzy. Gitarzysta Wishbone Ash na płycie Artystki u nas niemal nieznanej, a która supportuje Fisha na jego najnowszej trasie, jednocześnie wspomagając szkockiego drwala w chórkach.
Doris to uzdolniona baba. Śpiewa, gra na pianinie i flażolecie, a także komponuje - najczęściej do spółki z Dunhamem. Jest córką pianisty Alfreda Brendela, a w swej niekrótkiej karierze "podśpiewywała" nawet Alvinowi Lee (temu z Ten Years After), Gary'emu Moore'owi, jak też konkurencyjnym dla Fisha Marillion. Ponadto miała także zostać chórzystką w Pink Floyd na ich niedawnej trasie "Great Gig In The Sky", jednak musiała żywej legendzie odmówić, ponieważ dźwigała zobowiązania dotyczące własnej trasy koncertowej. No no no, podziwiam. A skąd ten Andy Powell na jej płycie? Kolaboracja okazała się wynikiem jej dwóch tras koncertowych u boku Wishbone Ash.
Na świeżej EPce Fisha widnieje w piosenek zapisie błąd. Drugi studyjny utwór de facto jest trzecim, i na odwrót. Jak widać, błędy przydarzają się nie tylko mnie. Podobno nie popełniają ich tylko ci, którzy niczego nie robią. Wszystko szybko szybko, chodziło o to, by płytkę przygotować na trasę, więc takiej drobnostki nie dostrzeżono.
A może dobrze czasem zapomnieć? Nie pamiętać, nie być pamiętliwym. Niekiedy to przeszkadza, by przy innej okazji okazać się cechą pomocną. Kto wie, zapewne dlatego nie trzymam w sobie żalu do ludzi, którzy mnie skrzywdzili, i na to samo liczę z ich strony, gdy ja bywam niesprawiedliwy.
W ogóle nie przepadam za pamiętliwością, jak też za wszech wiedzą. Nie czuję się komfortowo w towarzystwie takich osób. Muszę uważać na każde wypowiedziane słowo, by co rusz nie być poprawianym i strofowanym. Poza tym, dobrze jest zapominać, dzięki temu słuchanie starej muzyki sprawia frajdę, z czarno-białych komedii nadal idzie się pośmiać, a nawet przeczytanie po raz drugi książki nosi głębszy sens.
W niedzielę wybory. Pójdźmy, zagłosujmy podług sumienia, choć nie wyłączając rozsądku. W Aferze nie szepnę o nich ni słowa, bowiem nadal pragnę się z Szanownym Państwem spotykać.
W porannym TVN 24 maglowano Dawida Podsiadłę (czy Podsiadło? - nie wiem, czy jego nazwisko należy odmieniać?) o jego nowej dzisiejszej płycie, ale też zasugerowano, by może o Polsce Artysta napisał jakiś kawałek. I tu mi chłopina zaimponował: "Polska jest zbyt ważna, by o niej coś lekkiego napisać". Okazało się jednocześnie, że 25-latek bardziej czuje się liberałem niż konserwatystą. Panie Dawidzie, ostrożnie z takimi deklaracjami i uzewnętrznianymi odczuciami. W konserwatywnym kraju niebezpiecznie stawiać sympatie akurat po tej stronie mostu.





Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
  Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"