niedziela, 14 października 2018

53

Niedawno było trzydzieści pięć, a już pięćdziesiąt trzy. Zastanawiam się, niczym inżynier Stefan Karwowski, ile mi jeszcze zostało mundiali, festiwali w Sopocie...? Bo, że do emerytury dwanaście lat, to tylko szczęście moje, iż nie będę musiał chapać na dzieciorobów z pińćset plus. Na emeryturce zacznę zwiedzać świat. Tak czynią Niemcy, Japończycy, przyjdzie wreszcie i mnie nadrobić stracony czas. Wydawać pieniądze na coś sensownego, zamiast na muzykę. Na muzykę, która choć dotąd dała mi wiele radości, również wprowadziła w moim życiu pewne podziały. Przede wszystkim między ludźmi. 
Dziękuję za życzenia. Za wszystkie, nawet za te internetowe rymowanki. Wszak wysiłkiem też ich poszukanie. Mnie by się nie chciało, wolałbym jednak ruszyć starczym łbem.
Rozbrajająco szczerze zwróciła się do mnie przywołana niedawno na blogu świeżo upieczona osiemnastka Zuzanka: "Hejo Wuja, wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia, ogromnej oglądalności w radiu, więcej whisky i mniej zmarszczek" :-) Z tą oglądalnością w radio muszę uważać, bo już Stanisław Bareja przywołał przed laty: "ja mam oko na ludzi". Zuzka, szczególnie niech się spełnią końcowe słowa. Słodka jesteś, uwielbiam Cię!
Z Irlandii otrzymałem kartkę z Pippi. Zakupioną w Rzymie podczas wakacji Pana Andrzeja z jego rodzinką. Ale dotarła też kartka, której awers z rozbrajającą szczerością głosi: "nie potrzebuję Facebooka, aby pamiętać, że dziś są twoje urodziny". Otrzymałem ją od Łukasza. Łukasza, który jest moim odwiecznym sympatykiem, a o którym chyba jeszcze nigdy Państwu nie wspomniałem. Proszę sobie wyobrazić, że ten trzydziestopięciolatek nie zapomina o żadnych mych imieninach czy urodzinach, i choć uwielbia muzykę - szczególnie Ronniego Jamesa Dio oraz Davida Bowiego - nie słucha Nawiedzonego Studia, nie czytuje także Blogu Nawiedzonego. Bo taki jest, po prostu.
Prezentami też się pochwalę, nawet jeśli z tego powodu pęknie komuś żyłka. Z Irlandii do wspomnianej kartki załącznikiem koncertowa płyta Kansas, od moich Mundasa i Guzia czteropłytowy zestaw z featuringami Phila Collinsa, nieco wcześniej od Gala Anonima japońska Jennifer Warnes, a od Rodziców nowy laptop, bo w starym nie chciało już działać nic.
To był miły dzień, choć wypiłem za dużo i przed jedenastą wpadłem w objęcia Morfeusza.
Wykasowałem z Facebooka opcję przypominającą o moich urodzinach, dzięki temu - poza trzema osobami - nie pamiętał nikt. I jak by to rzekł Ferdynand Kiepski: no i gitara.
Zapraszam na nasze dzisiejsze spotkanie na 98,6 FM Poznań, tradycyjnie o 22-giej oraz uśmiecham się o nieskładanie kondolencji z racji przeoczenia wczorajszej daty.
W grupie "Nawiedzone Studio - Słuchacze" jest nas pięćdziesiąt pięć osób. To więcej, niż przypuszczałem. Cieszę się, dziękując zarazem. Liczę na Szanownych Państwa aktywność, tym samym gwarantując dyskrecję. Bez zgody, nikogo na antenie nie zacytuję.
I jeszcze na koniec, za wczoraj brawo Lublin!
Do usłyszenia...






Andrzej Masłowski
 

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
 
  ==================================
 
  Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"