"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 21 listopada na 22 listopada 2021 - godz. 22.00 - 2.00
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl
realizacja i prowadzenie: Andrzej Masłowski
Ździebko żal, iż tym razem nie styknęło na ciąg dalszy ostatnich Duran Duran. Wspaniałe "Future Past" to absolutna topowa dziesiątka tego roku. Słucham tej płyty po wytrzymałość stropów, a dla kontrastu na moim fm niestety cisza. Nawiedzają mnie pomału wyrzuty sumienia, a przecież w życiu robiłem gorsze rzeczy.
Brakuje czasu, choć niby go tyle. Nie ma jak pokontynuować Leverage, Eclipse, U.D.O. czy Abbę. Wzmożony wydawniczo listopad pozbawia dłuższej antenowości niejednego zacnego tytułu. Ale nic to, pędzę dalej, bo i też galopuje świat, nie ma zmiłuj, nie ma czasu na głębszy oddech.
Niezły Sting. Nareszcie z płytą, której chce się słuchać. I na szczęście bez żadnych gościnnych raperów czy jakichkolwiek desperackich nowych trendów. Za to z powtykanymi gdzieniegdzie starymi dobrymi znajomymi, jak Branford Marsalis czy Manu Katche.
"The Bridge" pojawiło się na sklepowych półkach tego samego dnia, co też nowa płyta Adele. Niezła konkurentka. A przecież w ostatnim czasie wygodnie porozsiadała się jeszcze inna mainstreamowa śmietanka, vide nowe albumy Abby, Coldplay czy Eda Sheerana. Wyścig o prymat trwa, zobaczymy jaka muzyka zwycięży pod choinką.
Sting bywał już punkrockowy, jazzujący, nastrojowy, reggae, renesansowy, lutniowy, zimowy, reinterpretacyjny, world music, klasycyzujący, folkujący, nostalgiczny, a i dawniej nawet kreatywny, nierzadko polityczny i zazwyczaj muzycznie ciepły, a na domiar wszystkiego ostatnio, jak niemal wszyscy, lockdownowy.
Przyznam, ostatnie jego albumy nie podobały mi się wcale, a niekiedy jeszcze bardziej. Niektóre odpuszczałem świadomie, jak np. wyjałowione "My Songs" lub bełkotki z Shaggym. I w zasadzie nie planowałem już więcej zanurzeń w tej rzece, lecz jeszcze ten jeden raz postanowiłem Stingowi zaufać.
Wczoraj z "The Bridge" trzy kawałki. I tak, otwierające album "Rushing Water" - rzecz o wszystkich drobnych, lecz jakże mogących nas dzielić różnicach. -- "If It's Love" - trochę zabawne literacko, jednak kto powiedział, że wszystko w piosenkach musi być serio. Mamy tu rozmowę faceta z doktorkiem, któremu nasz bohater opisuje tajemniczą chorobę, na którą właśnie zapadł. Jegomość "cierpi" na nieustanny uśmiech, ogólne uczucie lekkości, a przy tym na dobitkę słyszy kościelne dzwony (no, akurat ja bym się załamał). To ponoć nieuleczalna choroba, zwąca miłością. -- No i jeszcze przyjemnie zwodniczo monotonne "Loving You" - gdy widzisz, że ktoś ci bliski zabiera miłość w inne miejsce, a ty czujesz zapach skóry kogoś innego.
Ciąg dalszy nastąpi. "The Bridge" wydaje się idealne na tę porę roku. Zagości więc na moim paśmie jeszcze nie raz, nie dwa. Oczywiście, nie jest to żadne "Nothing Like The Sun", dla jasności. Co to, to nie. Nie ma tak dobrze. Tamtych czasów nie da się przywrócić, nawet dzięki obecnym najlepszym możliwościom Stinga.
Dużo rajcownego i zmiękczonego hardroczka oferuje nowe dzieło ex-Survivor'owego Jima Peterika. Ten utalentowany gitarzysta, instrumentalista klawiszowy oraz w dechę kompozytor (m.in. współodpowiedzialność za potentat "Eye Of The Tiger"), tym razem zrealizował się z dziewczynami. O szczegółach wielu tu bogatych kolaboracji nagadałem się wczoraj przed dwudziestą trzecią, więc było na temat. A jeśli komuś nawet taka pora dnia za późna, to niech się wypcha i dalej wkopuje w ogródku krzaczki. Dwa razy opowiadać nie będę.
Album "Tigress - Women Who Rock The World" obfituje w mniej lub bardziej uznane laseczki. Wczoraj dwa songi, acz z trzema babeczkami. Jedną o mniejszych gabarytach sławy, Kate French. W sumie niezłą US-hardrockerkę, pomimo iż na jej minus wędruje słabość do polityki Donalda Trumpa. Dobremu wokalowi Kate potowarzyszyła gitarowa prominentka Jennifer Batten - to ta facetka od m.in. koncertowego składu Michaela Jacksona, choćby z tras do "Bad" czy "Dangerous". A ta trzecia, która zaprezentowała się w numerze "Lazarus Heart", to była wokalistka oraz gitarzystka Vixen, Janet Gardner. Przemiło je wszystkie mieć w jednym miejscu.
Wczorajszy trzeci new album to KK's Priest "Sermons Of The Sinner". Może być, choć ogólnie w niczym niepowalające granie. Szkoda, iż nie tylko personalnie, co też jakościowo otrzymujemy tu drugi sort Judas Priest. Całością przewodzi para ex-muzyków tamtego zespołu, tj. chwilowego niegdyś Judaszowego wokalisty, Rippera Owensa, oraz dotkliwie, a wręcz "dokuczająco" brakującego mi w Dżudaskach gitarzysty, K.K. Downinga. Poszło w eter wyróżniające się, ponad 8-minutowe "Metal Through And Through", jednak od teraz nie wiem, co miałoby pójść ewentualnym następnym razem. Być może kolejne wizyty doprowadzą do polubienia tej takiej sobie jak na razie płyty. A nie będzie łatwo, bowiem afisz mych zainteresowań okupuje obecnie kilka lepszych rajców. Ekipa Downinga na razie w tegoroczną jesień jeszcze się nie wstrzeliła.
Na deser Lana Del Rey. Oj, jak ja ją lubię. I nie tylko za najśliczniej wyśpiewywane miękkie spółgłoski - "cz" lub "sz". Bez zahamowań wbijam się w jej wrażliwość, delektuję głosem, wsysam namiętność, podziwiam coraz rzadszą dziś kobiecość, a przy tym taką wyzbytą zadzierania nosa normalność.
Tym razem tekstowo nic niezwykłego, ale muzyka Lany to afrodyzjak, który podkręca me zmysły. Fakt, trochę już skapciałe, jednak od czego wyobraźnia.
"Blue Banisters" pieszczę od dnia premiery (czyli od 22 X), jednak dopiero wczoraj poszedł pierwszy numer w moim nawiedzonym: "Violets For Roses" - bo jedynym błędem, jaki może popełnić facet, to próbować zmienić kobietę, jednocześnie wymieniając jej fiołki na róże. I Lana na tej płycie trochę o tym, a jednocześnie w tytułowym "Blue Banisters" rozsiewa przekonanie, iż "większość mężczyzn nie chce kobiety ze spuścizną". Kolejna jej płyta poprowadzona czujnym okiem wrażliwej i mądrej kobiety. Wstęp tu mają wszyscy, jednak płeć brzydka niech się tylko przysłuchuje i niczego nie poprawia.
Szybko Amerykanka zebrała nowy repertuar. Dopiero osłuchałem się z wydaną w marcu "Chemtrails Over The Country Club", a tu już kolejny i wcale nie gorszy zestaw.
Każdego tygodnia przygotowuję grunt pod nowych Deep Purple. Premiera cover-songowego "Turning To Crime" już w najbliższy piątek, a u mnie Purpurowi wczoraj z początkowej fazy kariery - z LP'debiutu oraz pierwszego singla składu z Ianem Gillanem oraz Rogerem Gloverem. Do tego kontynuacja nowych albumów Roda Stewarta oraz Groundbreaker, ponadto obiecany wgląd do okładkowych fotografii zmarłego przed kilkoma dniami Micka Rocka, czemu w mym nocnym paśmie przysłużyły się trochę już historyczne albumy Doro, Def Leppard oraz Johna Waite'a.
To samo nocne pasmo zainstalowało też in memoriam wobec Andrzeja Urnego, a na muzyczne poparcie przywędrowali dawni Perfect oraz Krzak.
Nigdy za dużo starego rocka. Tym razem w wydaniu gigantycznego Jimiego Hendrixa, co też trochę zapomnianego duetu Hardin & York, czy też kompletnie nieosławionych Midnight Sun. A jeszcze na pół baśniowi, w tym przypadku nawet leccy w odbiorze, niemal romantyczni progrockowi Italianie z Le Orme. Mam do nich słabość, choć wiadomo, że wczoraj nastawione "Storia O Leggenda" to kompletnie inne granie od ambitnego progrocka z "Collage", gdzie chwilami Le Orme zagrali niczym będący w najlepszej formie Emerson Lake And Palmer.
Wielbiciele głosu wokalisty IQ, Petera Nichollsa, otrzymali numer z fantastycznej EPki kompletnie u nas nieznanych Niadem's Ghost. Zespołu, który poza samym wokalistą, w niczym nie łączył się z artrockowymi IQ. Niadem's Ghost byli bardziej new wave/alternative, i po dłuższym z nimi obcowaniu słychać, iż bliżej im było do takich The Church, Psychedelic Furs bądź nawet Echo And The Bunnymen, zamiast do spadkobierczego grania w duchu Marillion czy Genesis. A propos Echo And The Bunnymen, korzystając z okazji, pozwoliłem sobie na trzy kompozycje z płyty, którą kocham po ostatnią dziurę w gaciach. Były takie czasy, kiedy nie wychodziła z odtwarzacza, nie tylko domowego zresztą. Nadajniki fm Winograd oraz Rataj myślę dźwigają słowa mych zapewnień zapisane w pamięci gwiazd nuty, którymi otulałem niejedną przed pójściem w poduchę duszyczkę.
Pograli jeszcze James, a i powydzierali Krokus czy Twisted Sister. I ogólnie tkwię w przekonaniu, że znowu było fantastycznie się z Wami spotkać. Jak zawsze. A to, że w moich występach staram się bez plam, kleksów i łat na dupie, daje mi poczucie dobrze pełnionej misji. Nawiedzone Studio od lat najlepszą audycją w tym kraju i niech nikt tego nie zmienia.
Do usłyszenia ...
GROUNDBREAKER "Soul To Soul" (2021)
- Carrie
- Fighting For Love
JIM PETERIK & WORLD STAGE presents "Tigress - Women Who Rock The World" (2021)
- Tigress - {feat. KATE FRENCH & JENNIFER BATTEN}
- Lazarus Heart - {feat. JANET GARDNER}
TWISTED SISTER "Stay Hungry" (1984)
- We're Not Gonna Take It
- The Price
KROKUS "Adios Amigos - Live @ Wacken" (2021)
recorded live in Wacken (Wacken Open Air), Germany, 1 VIII 2019
- Winning Man
- Hoodoo Woman
KK's PRIEST "Sermons Of The Sinner" (2021)
- Metal Through And Through
DEEP PURPLE "Shades Of Deep Purple" (1968)
- And The Address
DEEP PURPLE "Singles A's & B's" (1993)
- Hallelujah - {singiel 1969}
DEF LEPPARD "Yeah!" (2006)
- 20th Century Boy - {T.Rex cover}
ROD STEWART "The Tears Of Hercules" (2021)
- The Tears Of Hercules
- Precious Memories
DORO "Force Majeure" (1989)
- World Gone Wild
JOHN WAITE "When You Were Mine" (1997)
- When You Were Mine
- All I Want For Christmas
STING "The Bridge" (2021)
- Rushing Water
- If It's Love
- Loving You
LANA DEL REY "Blue Banisters" (2021)
- Violets For Roses
KRZAK "Paczka" (1983)
- Tajemniczy Świat Mariana
PERFECT "UNU" (1982)
- Wyspa, Drzewo, Zamek
THE JIMI HENDRIX EXPERIENCE "BBC Sessions" (1998)
- Killing Floor - {Howlin' Wolf cover} {Saturday Club, 28 III 1967, wyemitowano 1 IV 1967}
- Sunshine Of Your Love - {Cream cover} {"A Happening For Lulu" BBC Television, 17 IV 1967}
- Driving South - {Top Gear, 6 X 1967} {alternate mix}
MIDNIGHT SUN "Midnight Sun" (1971)
- Nobody
HARDIN & YORK "Tomorrow Today" (1969)
- Drinking My Wine
LE ORME "Storia O Leggenda" (1977)
- Tenerci Per Mano
- Storia O Leggenda
- Se Io Lavoro
NIADEM'S GHOST "In Shelterd Winds" (1987)
- Endless Times - {z EPki "Thirst" /1987/}
ECHO & THE BUNNYMEN "What Are You Going To Do With Your Life?" (1999)
- What Are You Going To Do With Your Life?
- Rust
- Get In The Car - {z gościnnym udziałem FUN LOVIN' CRIMINALS}
JAMES "Millionaires" (1999)
- We're Going To Miss You
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
|
zguba |