Czy też tak macie, uruchamiacie komputer, jak zawsze to chwilę potrwa, właśnie zostają wprowadzane kolejne aktualizacje, a po wszystkim obowiązkowa niespodzianka. Microsoft bez konsultacji z użytkownikami (bo co oni będę słuchać motłochu), w ekstra pakiecie dodaje usługę, której nie zamawialiśmy, jednak to oni decydują, czy jej potrzebujemy czy nie. Przypinają więc fiku miku do paska zadań, z opcją "na zawsze", i za nic się tego nie pozbędziemy. Możemy przejrzeć całą instrukcję, krok po kroku, możemy poświęcić tyle czasu, ile mamy do dyspozycji, bez kompletnego znaczenia jego okresu, albowiem i tak nie pozbędziemy się intruza. Ta nietykalna ikona od teraz będzie nas informować o aktualnym stanie zachmurzenia bądź całkowitego rozchmurzenia, a także o temperaturze zaokiennej. I co ciekawsze, tyle razy owo okienko bez klikania się otworzy, ile raz przez nieuwagę najedziemy na nie myszą. Takie fajne coś, czego już nigdy nie da się przepchnąć, wypchnąć, czymkolwiek przykryć czy zakryć, a tym bardziej kopnąć w dupę i posłać w kosmos.
P.S. na jednym z będącego w temacie forum znalazłem "pocieszenie", że to taki lokator, który odtąd zostaje już z nami na dobre, bez nas nigdzie się nie wybiera. Takie jogibabu, bo gdyby co, to to jest posag Lusi. Ze starego filmu, a wciąż aktualne.
a.m.