Oprócz Davida Bowiego, ogromnym wielbicielem całego dorobku Iana Huntera deklaruje się być ex-wokalista Great White, Jack Russell. Udowodnił to, choćby fenomenalnie coverując, skądinąd równie potężne "Once Bitten, Twice Shy", przy okazji obdzielając tytułem tego kawałka tytuły dwóch albumów glam/hard/bluesrockowych Kalifornijczyków ze wspomnianych przed chwilą Great White (czyli Białego Żarłacza, ewentualnie Szczęk Rekina, nie żadnej Wielkiej Bieli, gdyby czasem kogoś na taki translejt naszło) - "Once Bitten" oraz wydane dwa lata później "Twice Shy".
Niedawno w Nawiedzonym Studio przypomniałem fragment solowego albumu Iana Huntera "All American Boy". Fantastyczna rzecz, wspomożona zresztą przez kilku gigantów; na basie Jaco Pastorius, na saksofonie David Sanborn, ale i też trzy czwarte Queen (Freddie Mercury, Brian May oraz Roger Taylor) - jedynie bez tradycyjnie rozleniwionego Johna Deacona. Wobec powyższego, czuję się w obowiązku zaserwować przynajmniej jeden kawałek przywołanego do tablicy jubilata - w najbliższą niedzielę na moim fm. Ale póki co, już teraz życzę Ianowi tylko tego, co dobre!
a.m.