Na przedmeczowej konferencji, Jan Bednarek postraszył polską husarią, więc drżyj Hiszpanio. Zjem ten słoik musztardy i popiję niegazowaną Nałęczowianką, a nawet docisnę dwadzieścia klasycznych pompek, byleśmy tylko wygrali. I oby z mojej niewiary wyłonił się historyczny sukces, radości nie było końca, a wstyd tylko mej twarzy nie opuszczał do końca turnieju.
Fantastyczni Szkoci. Z podziwem i przyjemnością obejrzałem ich mecz z Anglikami. Co za walka, co za pasja, co za wiara we własne umiejętności, a i wściekła chęć ogrania odwiecznych wyspiarskich rywali. Ostatecznie bezbramkowo, ale prawdziwi z nich pride of lions. Zapewne Fish wypił ze dzban bełtu i nieraz walnął drwalską pięścią w stół. I takich (husarskich) emocji oczekuję jutro po dwudziestej pierwszej.
Ostatnio nic o muzyce. Takie prawidła gry. Euro 2020 + 1 pochłonęło w pełni, trudno gdzieś pomiędzy wierszami wtrącić choćby jedno zdanie o ładnie śpiewających ptaszkach. Ale nazbierało się i poćwierkają w niedzielę. Oprócz kilku nowych płyt, nie zabraknie wielu perełek czasów odległych i odleglejszych. Bo to już prawie lato, zatem czas na wspominki.
Wszystkiego dobrego dla Paula McCartneya, który właśnie ukończył 79 lat. Wspaniałe życie, cudownie zagospodarowany i ani trochę niezmarnowany czas. Ach, gdybyśmy i my dorobili się choć pół takiego Beatlesa.
a.m.