niedziela, 27 czerwca 2021

dalsza euro faza

Na dobry piłkarski okres przypadło Canal+ Dokument wyemitowanie pasjonującej historii Juventusu. Pasma wzlotów, sukcesów czy dni niepewnych, ale i słynna afera korupcyjna, degradująca drużynę do Serie B - wszystko ciekawie przedstawione, krok po kroku. Miło posłuchać wypowiedzi legend Starej Damy, popatrzeć na złote sportowe momenty, w pełni oddanych kibiców, jak też na otoczkę funkcjonowania tego wybitnego klubu - odwiecznie zresztą zrywalizowanego z Interem Mediolan. Bo, jak padło gdzieś pomiędzy wierszami, trzeba mieć pasję do wygrywania.
A nasz rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski twierdzi, iż nasi piłkarze to również elokwentne jednostki, rozumiejące trenera Sousę bez tłumacza, prawdziwi światowcy, władający nawet kilkoma językami. Szkoda więc, że choć jednym z nich nie grają. Polski futbol to jak dwa niedawno zaprezentowane różne buty pana Kaczyńskiego.
Euro 2020 plus 1 wkroczyło w fazę jednej/ósmej i jest jeszcze ciekawiej. Niesamowici Duńczycy miażdżący ambitną dotąd, lecz ostatecznie niewiele mogącą Walię. Bolesne, bowiem drużynę, było nie było, z wyspy wynalazców futbolu. Ale i przegrani Austriacy godni podziwu. Fakt, bez szczególnego piękna, na twardych nogach i trochę z taką rzetelną niemiecką precyzją, ale jakże bliscy niespodzianki.
Do pewnego momentu Włosi nieroztańczeni, niepewni, z nierozpostartymi skrzydłami. Nie wszystko działało jak należy. Dopiero dogrywka rozwiała wątpliwości. Pierwsza jej część to spektakularny koncert Italii - śpiewny i podniosły, niczym ich cudownie melodyjny narodowy hymn.
Chiesa - uwielbiam tego piłkarza. Ledwie wszedł na boisko, od razu swą zmianą zaznaczył różnicę. Żywiołowy, niekiedy szalony, taki urodzony wojownik, z ładną południową i trochę niewinną buźką - choć poczętą przecież w leżącej na północnym zachodzie Genui.
Insigne - waleczny, silny, pragmatyczny, konkretny. I cóż za rajd przez całe boisko Di Lorenzo. Przez chwilę pomyślałem o wyczynie Maradony. A na deser, krytykowany ostatnio Belotti. Dla mnie zawsze fantastyczny piłkarz. Jego boiskową pasję mogę oglądać łyżkami, niczym dawnego Gatuso. Ale ale ale, ten Austriak Schaub, też chyba niezły. Zapamiętajmy nazwisko. Nie będzie jednorazowym wybrykiem.
Wciąż myślę, co by było, gdyby nie tych parę spalonych centymetrów i w 65 minucie gol Arnautovica został uznany. W takiej sytuacji byłoby nerwowiej, a i czasu mało, coraz mniej i jeszcze mniej.
Walczymy dalej słoneczna radosna Italio!
Ciekawe, co i jak dzisiaj. Pierwszy mecz obejrzę, nawet jeśli dojdzie do dogrywki, jednak drugi poza obrębem. Wiadomo, radio. Żadnego podglądania czy nawet śledzenia wyniku. Nie wolno. Z szacunku dla Słuchaczy oraz muzyki. Inną kwestią, warto niekiedy się przewietrzyć.
Zapowiedziany wakacyjny kącik wspomnień poskutkuje, lecz proszę, nie próbujmy przeistoczyć go w koncert życzeń. Nie potrafię być panem Andrzejem od serduszek, upragnionych strof i nut. Zawsze źle na tym wychodzę. Odmawiać trochę nie umiem, otwieram więc niepotrzebnie lufcik nadziei, a potem nigdy nie pasuje mi żadna czyjaś upragniona piosenka do moich setlist. A kiedy wreszcie przypasuje, Słuchacza już nie ma, ponieważ zdążył się obrazić. Dlatego nie szukajcie we mnie fajnego pana Andrzeja. Nie, nie jestem nim. Acz, ponoć kiedyś byłem. Dawno dawno temu. Tak dawno, że już nie pamiętam, więc i trochę nieprawda.
Zaczynamy o 22-giej na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
Do usłyszenia ...


a.m.