Zagrała w wielu przeze mnie lubianych filmach. Była postacią wyrazistą, pomimo najczęściej otrzymywanych marginalnych, nawet niedrugoplanowych ról. Muskając filmowe kadry tworzyła kultowe sceny.
Powszechnie aktorzy marzą o zagraniu na teatralnych deskach Szekspira, jednak trudno Panią Zofię wyobrazić sobie w roli Julii, natomiast jako Zofia Balcerkowa była bezbłędna ("... oj Józiek, Józiek, czy ty wiesz ile to kosztuje tak całe mieszkanie gazem ogrzewać? Skąd my mamy wziąć na to pieniądze? Na co Balcerek: "coś głupia, toś głupia Zośka, a wiesz ile rurka kosztuje i ze dwa kolanka?..."). Albo jako niedoszła Irena Ochódzka w "Misiu" ("... a teraz Irusia będzie całować oczka misia Rysia ..."). Proszę mi przy tej okazji zacytować choć jeden zarąbisty tekst braci Mroczków, który z ponad tysiąca odcinków em jak miłość (afe!) dorówna tej jednej scenie z Misia, naznaczonej udziałem Pani Zofii. A przecież Pani Zofia, to jeszcze choćby pani Zosia w "Czterdziestolatku". Oczarowana inżynierem Karwowskim, nawet w nim nieco zadurzona, a zawodowo kreślarka z baraku na placu budowy trasy łazienkowskiej, której pracami na jednym z odcinków dowodził ambitny Stefciu - vide także już nieżyjący Andrzej Kopiczyński.
Dla mnie Pani Zofia to także świetne momenty w "Poszukiwany, poszukiwana", "Och Karol" czy w "Brunecie Wieczorową Porą", ale też całkiem sporo scen w sitcomie "Świat według Kiepskich", gdzie świetnie wcieliła się w nieuprzejmą sprzedawczynię w spożywczaku, w którym dzielnie w wino leśne zaopatruje się cała kamienica przy ulicy Ćwiartki 3/4, plus prezes Kozłowski.
Była osobą o dużym poczuciu humoru, tolerancji (wspierała środowiska LGBT), a także o sporej wrażliwości - którą dźwigała wraz ze swym schorowanym kręgosłupem.
Potrafiła jednak nieźle przypierdolić słowem. Szczególnie, gdy napotkała na swej drodze jakieś intelektualne sepuku. Pamiętam, przed laty toczył się w jakimś życiowym temacie program na żywo, do którego w roli komentatora zaproszono Panią Zofię. I ktoś - choć tu już nie pamiętam szczegółów - wypowiedział się w jakimś delikatnym temacie niemal w hejterskim stylu. Reakcja Pani Zofii była natychmiastowa: "myślę, że jest pan zwyczajnie wredny". Kiedy więc trzeba, była zabawna, innym razem zawodowo profesjonalna, ale złośliwości wobec głupoty też nie żałowała. I bardzo dobrze, złośliwość oznacza inteligencję. Ludzie bywający złośliwymi dostrzegają i nie boją się sprzeciwiać.
Jeszcze taka informacja dla nas Pyrlandczyków, otóż Pani Zofia urodziła się w Poznaniu. Co prawda tylko tyle ją z naszym miastem wiąże, ale zawsze to coś.
Nie myślałem, że miała prawie osiemdziesiąt sześć lat. Dobrze wyglądała. Powiedziałbym, że wręcz trzymała się świetnie. No właśnie, pozory. Pędzące lata, kolejne wyrwane kartki z kalendarza - niełaskawe to fakty. Ale podobno człowiek wciąż żyje, jeśli tkwi w naszej pamięci. I coś w tym jest, bo ja nigdy nie pogrzebałem Wojciecha Pokory, Witolda Pyrkosza czy Romana Wilhelmiego. I sądzę, że Pani Zofia Czerwińska będzie w tym samym aktorskim gangu. Bo jak zalecił Józiek Balcerek (którego imię dla odpowiedniego smaku powinno zapisywać się przez wyraziste otwarte "u"), tak wciąż słyszę Balcerkową: "... mąż kazał bujać ptaszki, to bujam, nieprawdaż ..."
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"
Powszechnie aktorzy marzą o zagraniu na teatralnych deskach Szekspira, jednak trudno Panią Zofię wyobrazić sobie w roli Julii, natomiast jako Zofia Balcerkowa była bezbłędna ("... oj Józiek, Józiek, czy ty wiesz ile to kosztuje tak całe mieszkanie gazem ogrzewać? Skąd my mamy wziąć na to pieniądze? Na co Balcerek: "coś głupia, toś głupia Zośka, a wiesz ile rurka kosztuje i ze dwa kolanka?..."). Albo jako niedoszła Irena Ochódzka w "Misiu" ("... a teraz Irusia będzie całować oczka misia Rysia ..."). Proszę mi przy tej okazji zacytować choć jeden zarąbisty tekst braci Mroczków, który z ponad tysiąca odcinków em jak miłość (afe!) dorówna tej jednej scenie z Misia, naznaczonej udziałem Pani Zofii. A przecież Pani Zofia, to jeszcze choćby pani Zosia w "Czterdziestolatku". Oczarowana inżynierem Karwowskim, nawet w nim nieco zadurzona, a zawodowo kreślarka z baraku na placu budowy trasy łazienkowskiej, której pracami na jednym z odcinków dowodził ambitny Stefciu - vide także już nieżyjący Andrzej Kopiczyński.
Dla mnie Pani Zofia to także świetne momenty w "Poszukiwany, poszukiwana", "Och Karol" czy w "Brunecie Wieczorową Porą", ale też całkiem sporo scen w sitcomie "Świat według Kiepskich", gdzie świetnie wcieliła się w nieuprzejmą sprzedawczynię w spożywczaku, w którym dzielnie w wino leśne zaopatruje się cała kamienica przy ulicy Ćwiartki 3/4, plus prezes Kozłowski.
Była osobą o dużym poczuciu humoru, tolerancji (wspierała środowiska LGBT), a także o sporej wrażliwości - którą dźwigała wraz ze swym schorowanym kręgosłupem.
Potrafiła jednak nieźle przypierdolić słowem. Szczególnie, gdy napotkała na swej drodze jakieś intelektualne sepuku. Pamiętam, przed laty toczył się w jakimś życiowym temacie program na żywo, do którego w roli komentatora zaproszono Panią Zofię. I ktoś - choć tu już nie pamiętam szczegółów - wypowiedział się w jakimś delikatnym temacie niemal w hejterskim stylu. Reakcja Pani Zofii była natychmiastowa: "myślę, że jest pan zwyczajnie wredny". Kiedy więc trzeba, była zabawna, innym razem zawodowo profesjonalna, ale złośliwości wobec głupoty też nie żałowała. I bardzo dobrze, złośliwość oznacza inteligencję. Ludzie bywający złośliwymi dostrzegają i nie boją się sprzeciwiać.
Jeszcze taka informacja dla nas Pyrlandczyków, otóż Pani Zofia urodziła się w Poznaniu. Co prawda tylko tyle ją z naszym miastem wiąże, ale zawsze to coś.
Nie myślałem, że miała prawie osiemdziesiąt sześć lat. Dobrze wyglądała. Powiedziałbym, że wręcz trzymała się świetnie. No właśnie, pozory. Pędzące lata, kolejne wyrwane kartki z kalendarza - niełaskawe to fakty. Ale podobno człowiek wciąż żyje, jeśli tkwi w naszej pamięci. I coś w tym jest, bo ja nigdy nie pogrzebałem Wojciecha Pokory, Witolda Pyrkosza czy Romana Wilhelmiego. I sądzę, że Pani Zofia Czerwińska będzie w tym samym aktorskim gangu. Bo jak zalecił Józiek Balcerek (którego imię dla odpowiedniego smaku powinno zapisywać się przez wyraziste otwarte "u"), tak wciąż słyszę Balcerkową: "... mąż kazał bujać ptaszki, to bujam, nieprawdaż ..."
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
==================================
Grupa na Facebooku:
"Nawiedzone Studio - Słuchacze"