niedziela, 13 grudnia 2020

przegląd wydarzeń

Ostatnio mą uwagę zwróciły ekologiczne ceny niektórych winyli. Ekologiczne, bowiem przyjazne otoczeniu, no i rzecz jasna naszym kieszeniom. Popatrzyłem, to mam, to mam, to także, aż wreszcie: nie mam Led Zeppelin "Presence". Se kupię - pomyślałem. Cena 44,99 złotych. Naprawdę niżej się nie da. Później to już tylko za darmo. No to płyta pod pachę i zasuwam do kasy, aż tu znienacka dobiega mnie głos znajomego pracownika działu obsługi klienta: "pan poczeka, coś panu utnę". Z obawy chwyciłem za rozporek, a tu niespodzianka, pan coś poszperał w komputerowym systemie, po czym lotem błyskawicy drukarka wypluła blankiet A4, a tam cena zniżona do 41,94 zł. Rozejrzałem się, myślę: w nogi, bo jeszcze się odmyśli. I oto mam. Nowizna "Presence" na LP. Po dawnym egzemplarzu, zdecydowanie zajechanym, zadowalałem się do tej pory dwoma CD - w tym jednym japońcem - ale winyl to zawsze winyl, a jego brak nie dawał spokoju.

Ambitnie śledzę emitowany na Canal+ serial "Król" - choć serialowy nie jestem. Dlatego nie noszę zamiaru zakupu przewodnika o 1001 seriali, jakie należy obejrzeć. Widziałem ostatnio taką cegłę w Świecie Książki. Co to, to nie, jeszcze nie w tym wcieleniu. Ale "Króla" oglądam i bardzo lubię. Sami negatywni bohaterowie. Nie ma tam nikogo do polubienia. Doskonale pokazana atmosfera przedwojennej Warszawy roku 1937. Mocno gangstersko, bo i wówczas raczej sielanki nie było. Polska podziałów, wrogości, nienawiści, antysemityzmu, ale też trafny szkic, czym bywały np. takie oddziały endeckie. Niezłe aktorstwo. Całkiem sprawny, choć dotąd raczej marginalizowany Michał Żurawski, lecz przede wszystkim znakomici Borys Szyc i Arkadiusz Jakubik, którym dano więcej pograć, niż legendarnym Januszowi Gajosowi, Annie Nehrebeckiej czy Andrzejowi Sewerynowi. Ciekawe, jak w tamtych realiach poradziłaby sobie dzisiejsza elita, której za głupie decyzje codziennie groziłoby poderżnięcie gardeł? Może dlatego też pewien dziadyga każdego dnia drży jak liść, jednocześnie ufnie licząc, że ochrona nigdy się nie zdrzemnie.

Kupujcie polskie - ostatnio nawinęło mi się na którymś ze sklepów. Zabrzmiało podobnie do: nie kupujcie u Żyda. Nie zaopatrzę się nigdy w żadnym dyskryminacyjnym sklepie. Podobnie, jak nikt dotąd nie wmówił mi, że polskie oznacza lepsze. Bo na tej zasadzie, nie miałbym w domu najlepszej muzyki tego świata. Każdy mający dobrze natemperowane ucho wie, że polski rock w 99 procentach bywa siermiężny, a na dodatek realizują go faceci ubierający flanele. 

Miło mi poinformować, iż ostatnio nie umarł nikt bliski memu serca. Żaden artysta muzyk, tym bardziej żadna wybitna polska aktorka. 

Na dzisiaj dużo ładnej i nieładnej muzyki. Oby jednak tylko niegrzecznej, bo przecież nie byłoby nic gorszego, gdybym z Nawiedzonego Studia uczynił ciepłe kluchy.
Do usłyszenia o 22-giej na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl


A.M.