piątek, 28 marca 2014

zakaz stadionowy

W najbliższą niedzielę ( o pardon - w sobotę) Legia - Kolejorz. Jak to ważny mecz niech zaświadczy, iż pokaże go publiczna jedynka. To takie nasze polskie Gran Derby. A ja dosłownie kilka dni temu uciąłem pogawędkę z pewnym młodym człowiekiem - powiedzmy, że kibicem. Kupowałem od niego kilka płyt. Jegomość wyprzedawał kolekcję, bowiem następnego dnia miał na długo wyjechać do Bolton - do roboty. Tak się jakoś niechcący temat przesunął na grunt futbolu , podsunąłem mu, że teraz będzie w raju, On na to, że wyspiarska szarpanina go nie interesuje, ponieważ jest wiernym kibicem Kolejorza, no i że po powrocie z tułaczki wreszcie będzie mógł pójść na ulubionego Kolejorza. Okazało się, że ten młody dżentelmen nosi karę trzech lat zakazu stadionowego. Dwa lata już odpokutował, pozostał jeszcze rok. Zapytałem za co? Ano za Lech-Legia w Bydgoszczy. Patrzył mi prosto w oczy, niczym na wizycie u spowiednika. Lekko się uśmiechał lecz wykazywał skruchę. A ja stałem podniecony, ze wreszcie mam okazję pogadać z kimś kto takowy zakaz stadionowy ma. Zawsze tylko widziałem w telewizji, czytałem w internecie, a teraz miałem przed sobą "drania", który podczas naszej niekrótkiej przecież pogawędki nie zaklął ni razu, podczas gdy z mych ust wysypało się przynajmniej kilka dobrych arogantów. Dowiedziałem się kilku ciekawostek, w tym że Kolejorz już nie ma kosy z ŁKS-em. On z kolei był zaskoczony, że w latach osiemdziesiątych mieliśmy zgodę z Górnikiem Zabrze. A jak! - mieliśmy. Byłem nawet na meczu w osiemdziesiątym trzecim, stałem pod zegarem (tam wówczas zasiadali ultrasi) i Zabrzanie byli wymieszani z Pyrlandczykami. Bo ja na wielu meczach bywałem. Na Warcie, na Kolejorzu, na Olimpii.
Trochę się jegomość zdziwił, że Warta bliższa memu sercu, ale zrozumiał i po gębie nie dał. On nawet stwierdził, że człowiek czasem bywa głupim i wdaje się w takie ceregiele. "Dzisiaj bym już sobie nie napytał takiej biedy" - dodał na koniec.
A z drugiej strony wyobraźcie sobie Państwo starcie Kolejorza z Legią i kulturką na trybunach. To dopiero wzbudzałoby podejrzenie. To tak jakby ktoś w dzisiejszych czasach poszedł się księdzu wyspowiadać, że używa na co dzień brzydkich wyrazów. Przecież nawet ksiądz z Rancza, gdy go Michałowa wnerwia widziałem, że nie raz miał ochotę jej przywalić. A że to serialik niedzielny, w dodatku na abonamentowej jedynce, w porze kolacyjnej, to biedak musi pod stołem poszeleścić dłońmi, zagryźć pół wargi i skosztować placuszka Michałowej. W Ranczo to nawet pijąca ławeczka poniżej "cholery" nie schodzi, przytrzymując butelki jabcoka nalepką ku torsowi, by nie lokować dodatkowego produktu.
No dobrze, przerwa się kończy, czas wracać do roboty, bo szef choć stary pijak i łajza, to jednak zawsze szef i na ręce patrzy.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"