niedziela, 2 marca 2014

KINGDOM COME - "Outlier" - (2013) -

KINGDOM COME - "Outlier" - (STEAMHAMMER / SPV) - 
**


Ciężkie życie ma Lenny Wolf. A wszystko dlatego, że ćwierć wieku temu pofolgował sobie z legendarnymi Led Zeppelin, stwarzając coś na ich podobieństwo. Choć z bardziej przebojowym obliczem. Zdobył tym wielu fanów, a i wściekłość samego Roberta Planta. Trudno się zresztą dziwić, skoro przez chwilkę uczeń sprzedawał więcej płyt od samego mistrza. Było to jednak dawno temu, a więc jak mawiają - dawno to i nieprawda. Przyznam, że sam sprzedałem duszę diabłu i przez pewien czas mocno hołdowałem Wolfowi, a także jego genialnym konsoleciarzom - Bobowi Rockowi i Keithowi Olsenowi (LP "Kingdom Come" oraz "In Your Face"). W tamtych latach nikomu się nawet nie śniło, by tak zabrzmieć i podbijać dodatkowo listy przebojów. Szybko się jednak skończyło. Wolf wkrótce zaczął wymieniać muzyków częściej, niż kobiety swe garderoby, ponadto wraz z każdym kolejnym dziełem przybywało eksperymentów, nietrafionych brzmień, słabych melodii, słowem - twórczość Kingdom Come zaczęła już bawić chyba tylko samego jej lidera.
Sam złapałem się na tym, że kolejne płyty kupuję tylko siłą rozpędu, bądź z przyzwyczajenia. Nie inaczej było z "Outlier". Nie wiem nawet dlaczego, przecież powinienem od razu przeczuć, iż pod tak ohydną szatą graficzną nie będzie czego szukać w samej muzyce, a jednak postanowiłem się jeszcze raz przekonać. Na zasadzie - ten ostatni raz.
Już wiem, moja przygoda z Kingdom Come właśnie dobiega końca. Dość już słuchania tej beznamiętnej rąbanki, podszytej jakąś hałaśliwie nieznośną brudną gitarową kakofonią. Wreszcie, dość już tej bezradności Wolfa, dość wiecznej niemocy kompozytorskiej. Głupio mi, że potrzebowałem tak wielu lat, by to zrozumieć. Okazało się, że bez pewnych ludzi (muzyków, producentów, ...) artysta jest kompletnie bezradny.
Dałem sobie kilka miesięcy na posłuchanie tej płyty. Poszukałem niemal wszystkiego na jej polubienie (słońca, samopoczucia, ...) , i za każdym razem największe szczęście przynosiła mi cisza, jaka nadchodziła wraz z nastaniem ostatniej nuty.
To wcale nie jest najgorsza płyta Kingdom Come, wszak ta zawiera nawet trzy w miarę niezłe numery, jak podszyty elektroniką i dość przejmujący "Rough Ride Rallye", czy poprzedzający go "Running High Distortion" - najbardziej zeppelinowski fragment albumu, no i wreszcie z tą ich dawną dramaturgią i ładną melodią. Podobnie można by rzec o "Don't Want You To Wait". To jednak zbyt mało. Zresztą, te kompozycje po prostu giną w morzu ogólnej nijakości.

P.S. Ktoś mi niedawno powiedział, że moje złe opinie wręcz zachęcają go do posłuchania. Mam nadzieję, że idąc śladami przekory, nie zapomnimy przede wszystkim o tym co dobre.



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP"