W sobotę zadzwonił Piotrek 'nie tylko maszyny są naszą pasją': "Andrzej, jestem w Berlinie i mam przed sobą wszystkie wersje nowych Magnum, chcesz?". Jak myślicie, co poczułem? Ojej, a więc już teraz, nie muszę czekać, aż najwcześniej dwudziestego drugiego stycznia polski dystrybutor przygotuje kurierowi przesyłkę. Na samą myśl, że jeszcze w niedzielę dotknę tej muzyki, dopadło mnie nie lada podniecenie.
No i, Piotrek podjechał porszakiem nieopodal mego domu w upragniony dzień, gdzieś około szesnastej trzydzieści. Widać było, jak bardzo pragnie przydomowego garażu, tuż potem gorącej herbaty, relaksującej kąpieli, regeneracji po wielu kilosach za kółkiem. Przez niemal lufcik wręczył digipak Magnum, wymieniliśmy jeszcze po dwa zdania, na finiszu usłyszałem: "proszę, w prezencie, na dobry rozruch nowego roku". Oniemiałem. Raz jeszcze najmocniej dziękuję!Przed posłuchaniem, jakiego zresztą doczekać nie mogłem, wyskoczyliśmy z Mundi z naszą Zulunią na siusiu, a potem szanowną małżonkę poprosiłem, by przez najbliższą godzinę niczego ode mnie chciała. Na szybko, przed audycją, pragnąłem przynajmniej jednej od deski do deski emisji "Here Comes The Rain". Niech nikt w tych czterech kwadransach nie zadzwoni, niczego nie zechce, nie zamarudzi, tę godzinę przekazuję muzyce tak bardzo bliskiego mi zespołu. Udało się. O całym 'zajściu' szepnąłem w programie, i nie uwierzycie, z antenowych czterech godzin (a nawet pięciu, bo miałem jeszcze zastępstwo za pana bluesowego - wczoraj był w Paragwaju!) najwięcej ludzi wyłapało motyw z 'uciszeniem' Mundi. Przyszło w tej kwestii nawet nieco tekstów - na pocztę oraz telefon, a gdyby działały telegrafy, telegramy i telexy, też by się załapały. Musiałem się tłumaczyć, na takie w rodzaju: a ty Andy co, żonce kazałeś być cicho? Uwierzcie, poprosiłem Mundasa najładniej, jak potrafię. Żadnej arogancji, pomimo iż podobno do najdelikatniejszych nie należę.
Kilka fotek Szanownym Państwu ślę. Album przepięknie zilustrowany. Dzieło sztuki. Rewelacyjna okładka - great album cover artwork.
Z muzyką non stop na łączach, nie spuszczam z niej oka. Słucham, emocjonuję zmysły, tych dziesięć piosenek przylgnęły do mnie niczym druga skóra. Szczególny podziw dla "Some Kind Of Treachery", "The Day He Lied", "After The Silence", "I Wanna Live", ściskającej mięsień sercowy wolnizny "Broken City" oraz dramatyzmu finałowej ballady "Borderline". To tak na teraz. Za kilka dni priorytety się zroszadują. Często tak właśnie bywa.
Najchętniej pisałbym teraz jedynie o Magnum, ale wiadomo, co za dużo, to... Powstrzymam się od monotonii i umówmy się, kolejne w ich temacie teksty co któryś raz, dla urozmaicenia, okay?
Poniżej kilka 'akademii sztuk pięknych' albumu. Już na ich podstawie wiemy, o czym on jest.
Właśnie po to wciąż wydaje się płyty. Po to wypada je kupować.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa)