niedziela, 22 lipca 2018

gofr z bajerami

Kolejny piękny dzień, niczym zatrzymany z dzieciństwa kadr. Przede wszystkim wspaniała ciepła woda, plus ogromne fale.
Na strzeżonej plaży do późnego popołudnia czerwona flaga. Znaczy: zakaz kąpieli. Dlaczego? - zapytałem dwojga ratowników. Ponieważ są silne prądy wsteczne - usłyszałem. Trzeba było rozum do kieszeni i na dziką plażę, która o trzydzieści kroków. Nie odpuszczę morskiej kąpieli.
Niegdyś obowiązywały flagi:
biała - kąpiel dozwolona
czerwona - kąpiel na własną odpowiedzialność
czarna - zakaz kąpieli
Teraz nie ma czarnej. Zastępuje ją czerwona, która stanowi za wszystkiego zakaz. Nie ma więc czegoś na własną rękę. Albo tak, albo nie. Nie ma półśrodków. 
Tomek Ziółkowski z rodzinką spędzili z nami dwa słoneczne dni. I oni, i my wykończeni. Było więc warto.
Coraz mniej sprzedawców-piechurów. Takich plażowych. To znaczy, pewnie są, lecz słabo ich słychać, jeszcze trudniej dostrzec. A jeśli już, władają jedynie skromnym repertuarem. Głównie gotowana kukurydza lub popcorn. Rzadziej orzeszki w karmelu, jeszcze rzadziej lody, że o lemoniadzie jedynie pomarzyć. Brak handlarzom inicjatywy w reklamie. Dawniej sprzedawcy zarzucali poezją, a teraz kończy się jedynie na konkretach.
Z dzieciństwa zapamiętałem coś takiego: "ogóreczki, ogóreczki, nie z niemieckiej, nie z angielskiej beczki, jeno z polskiej beczki ogóreczki". Przy tym gość na plecach dźwigał autentycznie spory baniak ogórów. Podobnie sprzedawano lemoniadę, taką w woreczkach oraz lody bambino. Obecnie niestety. Oprócz towaru oferowano obowiązkowy kącik poetycki do każdej jadalnej atrakcji. Szkoda, że co dobre, już tylko we wspomnieniach.
Mankamentem obecnego polskiego wybrzeża, krótkie życie wieczorne. Nocnego nie ma w ogóle. Nigdzie. No, może poza Mielnem, Pobierowem i Międzyzdrojami. Po 23-ciej cisza nocna, handel zaś max do 22-giej, i może ze dwie/trzy restauracyjki o godzinę dłużej. Nie można więc przejść się na nocny spacer i zechcieć wypić drinka lub coś jeszcze zjeść.
Z moją Żonką dosłownie zdążyliśmy dzisiaj na ostatnie dwa gofry. Spojrzałem na zegarek, godzina 21:51, a pani ciach ciach, już wszystko pospiesznie zamyka. Na szczęście były jeszcze dwa gorące niesprzedane ciasta, więc się udało. Moja Żonka lubi takie suche, z malinami i cukrem pudrem, ja z kolei koniecznie z bitą śmietaną, dżemem truskawkowym i polewą czekoladową. Choć i tak zrobiłem się powściągliwy. Dobrą dekadę temu zamówiłem takiego gofra w Niechorzu, że już dzieciom i wnukom opowiadają. Proszę sobie wyobrazić, że w pierwszym wakacyjnym dniu podszedłem z paczką znajomych do słodkiego okienka, rozejrzałem się po wszystkich pojemnikach z owocami, marmoladami, posypkami, po czym złożyłem zamówienie: "poproszę gofra z tymi wszystkimi bajerami". Pani ekspedientka sprawę potraktowała serio, ja także. Jak już, to na całego.







Andrzej Masłowski
 

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"


dzisiaj fotka mocno po zachodzie
c.d.
c.d.

księżyc, zanim nastanie noc
księżyc pomiędzy drzewami
droga laskiem...
...na plażę
kąpieli nie było końca
nieba skrawek daj mi