niedziela, 1 marca 2015

REVOLUTION SAINTS - "Revolution Saints" - (2015) -



REVOLUTION SAINTS
"Revolution Saints" - (FRONTIERS RECORDS) -
*****

Miała to być solowa płyta Deena Castronovo, a wyszedł z tego kolejny zespół. Co tam zespół - kolejna supergrupa. Zresztą, nie pierwszy raz w historii rocka skrzyknęły się hard rockowe gwiazdy i zmontowały silną drużynę - nawet jeśli powstały właśnie Revolution Saints są jedynie tercetem.
Deen Castronovo ostatnimi czasy sporo podróżował, także koncertował i tak mu przychodziły różne pomysły, które skrupulatnie notował, a w wolnych chwilach nagrywał. Szybko okazało się, że o ile sam jest w stanie poza grą na bębnach jeszcze wszystko zaśpiewać, to tu i ówdzie przydałby się jeszcze bas i gitara... I tak oto siłą rozpędu stanęli obok basista Jack Blades - muzyk Night Ranger, a w przeszłości także uczestnik innej supergrupy Damn Yankees, plus wyborny gitarzysta Doug Aldrich - niegdyś w Lion (grupie już mocno zapomnianej), następnie u boku Ronniego James Dio, a także w Whitesnake.
Do pomysłów Castronovo szybko dopisali się jeszcze inni, m.in. dobrze już nam znani współpracownicy z wytwórni Frontiers Records, jak: Erik Martensson czy Alessandro Del Vecchio. Mało tego, ten ostatni nawet zajął się produkcją, a ponadto zagrał jeszcze na instrumentach klawiszowych. Lecz to nie wszystko, smaczkiem wydaje się pozyskanie muzyków z Journey - obecnego jej wokalistę Arnela Pinedę oraz gitarzystę i filara grupy Neala Schona, z którym to przecież nie tak dawno temu Castronovo w towarzystwie Marco Mendozy zmontowali album "So U". Wszystko nam się całkowicie zazębi jeśli jeszcze przypomnę, iż Neal Schon i Deen Castronovo , to przecież także dobrzy kumple z Journey i krótkotrwałego, lecz kapitalnego Bad English.
Tylko gwoli formalności dorzucę, iż Revolution Saints są jakby swego rodzaju kontynuacją twórczości Journey, Bad English czy Damn Yankees. I to jaką! Dawno już nie słyszałem tak kapitalnej płyty, którą opanowała podobna plaga chwytliwych melodii i rockowej mocy. Przy okazji okazało się jak świetnym śpiewakiem jest ukrywający się na co dzień za bębnami Deen Castronovo. Aż dziw bierze, że Journey tyle razy uporczywie szukali następcy na tron wokalisty. Co prawda nieźle nawet znajdując (Steve Augeri, Jeff Scott Soto i Arnel Pineda), lecz Deen mógłby w tej materii przypomnieć nam nawet ciekawą historię Genesis, kiedy to Phil Collins po opuszczeniu grupy przez Petera Gabriela pociągnął w połowie lat 70-tych grupę do poważnych komercyjnych sukcesów. Będąc wcześniej "tylko" bębniarzem i według samego siebie jak i zespołowych kolegów - przeciętnym wokalistą. Dziś już wiemy jak to dobrze, że wówczas grupa nie znalazła z zewnątrz nikogo w miejsce Petera Gabriela. Inna sprawa, że bezkrytyczni fani Gabriela nigdy nie pragnęli odnotować prawdziwych i zasłużonych sukcesów Collinsa.
Revolution Saints polecam każdemu kto ceni w muzyce samą wartość melodii i gustownych im aranżacji. Jestem przekonany, że fani melodyjnego rocka, lekkiego hard rocka oraz łowcy ballad, znajdą tu istne pokłady złota na długie lata. Sam nie wiem od czego rozpocząć zachwalanie tego dzieła, więc może jak przyzwoitość nakazuje polecam całość - od kipiącego rockowym żarem "Back On My Trail" po obłędnie piękną balladę "In The Name Of The Father (Fernando's Song)". Skoro już o balladach mowa, to od tych tu się aż roi. Pełne dramatyzmu błyskawicznie chwytają za serce, od razu wbijając się w pamięć ("You're Not Alone" - zaśpiewana przez Arnela Pinedę, "Way To The Sun" - z solówką gitarową Neala Schona, czy zaśpiewane w typowym stylu dla Journey z okresu Steve'a Perry'ego "Don't Walk Away" oraz "Here Forever"). Proszę sobie nie myśleć, że ta płyta została usłana tylko samymi balladami, tych jest zdecydowana mniejszość. Absolutnie królują tu solidne dynamiczne tempa i wyraziste refreny. Proszę na dobry początek posłuchać choćby takich "Strangers To This Life", "Better World" czy "To Mend A Broken Heart", a niejeden z Państwa zorientuje się jak szybko polubi jeszcze "Turn Back Time", "Dream On" i tych parę innych...
Coś czuję, że stałem się niewolnikiem tej grupy.
Rewelacyjna płyta! Najlepsza ze stajni Frontiers Records od dawien dawna.

P.S. Polecam koniecznie wersję limitowaną, z dodatkowymi trzema piosenkami. Są to co prawda powtórki z podstawowego programu albumu, tyle że w odmiennych nieco wersjach. Dla przykładu "You're Not Alone", tym razem zaśpiewane zostało przez Deena Castronovo w roli głównej.
Dodatkową atrakcją Deluxe Edition jest płyta DVD, zawierająca dokument z przebiegu pracy nad albumem oraz dwa wideoklipy do "Turn Back Time" oraz "Back On My Trail".



Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)
 
===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP