środa, 17 września 2025

(*) Robert Redford

Umarł Robert Redford. Odszedł we śnie. Tylko pozazdrościć, też tak chcę.
Wieczny chłopiec, odkąd pamiętam - tak jego wdzięk określała i określa moja Mundi. Przystojny, czarujący, piekielnie dobry Aktor. Widziałem go chyba we wszystkich najlepszych filmach. Przy wytworzonej okazji pozwolę sobie na cztery:

1) przede wszystkim "Żądło" - niekwestionowane numero uno. Jeden z najlepszych filmów, jakie było mi dane. Genialni Robert Redford i Paul Newman, w równie genialnym przekręcie. Garnitury, kapelusze, kabury pod kamizelkami i bukmacherzy w spodniach na szelkach. Świat jakiego już nie ma, ale ten film cudownie go przywołuje, choć wiadomo - w krzywym zwierciadle.

2) kto pamięta szpiegowskie "Trzy Dni Kondora" ?. Biegało w naszych kinach. Ze sporym opóźnieniem, ale za to, co zniknęło z ekranów, krótka przerwa, i znowu powracało. Pamiętam, że gdy już nie emitowały go Bałtyk czy Apollo, często w ofertach miewały prowincjonalne: Tęcza, Gwiazda czy inny Gong. Tych kin było niegdyś bez liku. W Kondorze Redfordowi towarzyszyła, w tamtym czasie pierwszego wdzięku Faye Dunaway. Nie dziwi więc, że nawet, gdy była już lekko po gwarancji, wciąż klasa babka, dzięki czemu załapała się także do Columbo - do epizodu, w którym namiętnie uwodziła charakternego Porucznika.
Dlaczego takich filmów, jak "Trzy Dni Kondora", nie przypomina żadna telewizja? Wciąż tylko te gówna z księdzem na rowerze w Sandomierzu, seriale o szczęściu, gdzie tylko płaczą i marszczą czoła lub do porzygania Ranczo, z obowiązkowym kościelnym wątkiem. Czy ci wszyscy decydenci przy Woronicza mają widza za idiotę?

3) pełne przepięknych zdjęć "Pożegnanie z Afryką", uwypuklające surową urodę Czarnego Lądu oraz namiętność postaci wykreowanych przez Redforda oraz Meryl Streep - ulubioną Aktorkę mej Mundi.

4) "Hawana" - cóż za genialny film. Uwielbiam, choć nie widziałem ze dwadzieścia lat, a ze trzydzieści ma on na karku. Było więc dawno, ale może kiedyś wielokanałowa telewizja odczaruje swe przepastne archiwa, bo kiedy, jeśli nie teraz, kiedy jeszcze trwam.
Czasy rewolucji i wygnanie z Kuby porozsiewanej Ameryki. Wypędzenie kapitału, bogactw, chciwości, rozpust i kurestwa, a w tle poker i właśnie niezła forsa, oraz... oczywiście miłość. Film z napięciem, co również fantastyczną realizacją oraz aktorstwem. Pierwsze skrzypce Robert Redford, ale nie przyćmiewałbym nikogo z drugiego i trzeciego planu. Ach, no i - muzyka. Rewelacyjny Dave Grusin. Jazzman - pianista i kompozytor. Zawsze go lubiłem, mam nawet parę płyt.

Nie umiem napisać właściwego wobec zasług Roberta Redforda in memoriam, ponieważ nie jestem człowiekiem kina. Nie znam się, nawet nie uchodzę za konesera, po prostu lubię popatrzeć i popodziwiać dziesiątej muzy widoki z góry najwyższej. Rzecz jasna, Robert Redford to człek najwyższego w mych oczach uznania.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


wtorek, 16 września 2025

"USPOKOJENIE WIECZORNE" - program z 15 września 2025 / Radio Poznań, 100,9 FM Poznań

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
wydanie nr 74
15 września 2025

(poniedziałek, w godz. 22.07 - 23.00)

Polskie Radio Poznań
100,9 FM Poznań
realizacja Paweł Kretkowski

prowadzenie andy

 

ANNIE LENNOX "Medusa" (1995)
- Something So Right {Paul Simon cover}

PIETER NOOTEN "Collected" (2008)
- London Requiem

THE SPEAKER WARS "The Speaker Wars" (2025)
- The Forgiveness Tree

THE BEAUTIFUL SOUTH "Blue Is The Colour" (1996)
- Rotterdam (or Anywhere)

THE HOUSEMARTINS "Now That's What I Call Quite Good" (1988) -- kompilacja
- Caravan Of Love /1986/ {Isley-Jasper-Isley cover}

SHARLEEN SPITERI "Melody" (2008)
- You Let Me Down

THE CALL "Reconsiled" (1986)
- Even Now

CLANNAD "In A Lifetime" (2020) -- 2 CD kompilacja
- In A Lifetime {with Bono} {oryginalnie na albumie "Macalla" /1985/}

DARYL STUERMER "Go" (2007)
- Dream In Blue




poniedziałek, 15 września 2025

drudzy Refugee

Przed nami Refugee. Ale nie ci spopularyzowani od Patricka Moraza. Oto Kanadyjczycy powstali w siedemdziesiątym dziewiątym - pod pseudonimem Michael Fury - sześć lat później przeobrażeni właśnie w Refugee. I tu uwaga, albowiem, oprócz przywołanych już Refugee, na początku lat dziewięćdziesiątych pojawiło się jeszcze jedno - tym razem amerykańskie.
W swoim czasie zaprezentowałem w Nawiedzonym wydane w sercu lat osiemdziesiątych debiutanckie "Affairs In Babylon". Płytę opublikowało Chrysalis - dobrze w Polsce znana wytwórnia, z której to stajni w czasach Gierka mieliśmy sporo licencji - np. Leo Sayera, UFO, Ten Years After, Blondie i co nie tylko.
"Affairs In Babylon" udana płyta, pełna łatwo przyswajalnego aor/hard rocka. Pomimo zawziętej promocji i wypuszczenia z niej na rynek czterech singli, popularność niosła się huknięciem koperytka. Sytuacji nie poprawił też kolejny, wydany dwa lata później album "Burning From The Inside Out". Ponownie w sile atrakcyjny, miękki hard rock, niekiedy aż proszący się o koncertowe areny. Tym razem już inna wytwórnia, ale też gigant - koncern Polydor. Muzyka sztorm, odbiór flauta. Zupełnie jak moje audycje. Ale trzeba robić swoje, z przekonaniem nawet, jeśli uznanie nigdy nie nadejdzie. Artyści niech się nie poddają. Wielu ludzi chciałoby z nich zrobić milczących głupców od jedynie ładnych melodyjek - dlatego Panie Roger Waters, rób Pan swoje!
W epoce ejtis, tego rodzaju zespołów, jak Refugee, była cała masa, niestety ktoś musiał z peletonu wypaść. Fajnie byłoby, gdyby kiedyś powróciła moda na podlakierowany, klawiszowo-gitarowy metal, można by spróbować raz jeszcze. Póki co niestety, w ostatnich wielu latach renesansu doczekiwały się przeróżne nurty, tylko nie ten.
Ponieważ rozleniwiłem się na radio względem gramofonu, polecę może Państwu na papierze ze dwa wybrane kawałki z "Burning...". Niech więc płyta zakręci się od połowy strony A, do jej końca.
///
Dwa nagrania:
a) --- porywające, o przebojowej mocy i jednocześnie upraszające się o wyróżnienie singlem, ale tego zaszczytu pozbawione "Love Survives". Mam słabość do tego kawałka, jak zresztą w ogóle do takiej nośności rocka. Chciałbym nim zarażać całe otoczenie, ale ono jest niezwykle odporne. W Polsce nie słucha się takiej muzyki, nie romantyzuje ona obecnej rzeczywistości.
///
b) --- wydana na singlu, pięciominutowa wolnizna "Lay Me Down" - "... jeszcze jeden u brzegu płonący uchodźca, a my wszystko co możemy zrobić, to modlić się o deszcz...". W życiu przejrzałem multum metalowych składanek z balladami i nigdy/nigdzie nie natrafiłem na ten skarb. Najwidoczniej chłopaki z Refugee nie byli majętni, nie zaoferowali wkupnego i najzwyczajniej ich wysiudano. Trzeba zatem dorwać całą płytę, by go dostąpić.
///

Gwoli ścisłości wypada dorzucić, iż Brian Doerner, już w nowym millenium, był perkusistą Sagi - albumy: "Trust", "10,000 Days", "The Human Condition" oraz "20/20" - ale i hardrockowych, leciutko metalowych Helix. W swojej Kanadzie Muzyk nosi uznanie jednego z najlepszych rock-pałkerów. 

Z kolei Howard Helm, był organistą/pianistą w progrockowej formacji Zon, których debiutancki album "Astral Projector" zaprezentowałem w Nawiedzonym jakoś przed dwoma/trzema laty. 

Słuchajcie muzyki, nieograniczone złoża. Nie słuchajcie za dużo doradców, ci zazwyczaj nie mają zbyt wiele ciekawego do powiedzenia.


andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


"NAWIEDZONE STUDIO" - program z 14 września 2025 / Radio Afera 98,6 FM Poznań





"
NAWIEDZONE STUDIO"

wydanie z 14 września 2025
(z niedzieli na poniedziałek,
od 22.00 do 2.00)
 
98,6 FM Poznań
oraz afera.com.pl

realizacja i prowadzenie: andy

 

ROADMASTER "Sweet Music" (1978)
- Sweet Music

ALICE COOPER "The Revenge Of Alice Cooper" (2025)
- Up All Night
- Money Screams

FM "Brotherhood" (2025)
- Because Of You
- The Enemy Within

BROTHER FIRETRIBE "Number One EP" (2025) -- premiera!
- Number One
- Just Another Night
- Are You Ready

HELLOWEEN "Giants & Monsters" (2025)
- Savior Of The World

ROGER WATERS "This Is Not A Drill - Live From Prague" (2025)
- In The Flesh
- Run Like Hell

COLOSSEUM "XI" (2025) -- premiera!
- Not Gettin Through
- English Garden Suite

SUPERTRAMP "Breakfast In America" (1979) -- Rick Davies in memoriam
- Gone Hollywood
- Child Of Vision

NOSOUND "To The Core" (2025) -- premiera!
- The Nothing We Gave
- To The Core

SUPERTRAMP "... Famous Last Words ..." (1982) -- Rick Davies in memoriam
- Bonnie
- My Kind Of Lady
- Waiting So Long

CARAVAN "Cunning Stunts" (1975)
- The Show Of Our Lives
- Lover
- No Backstage Pass

PAPA DANCE "Papa Dance" (1985) -- reedycja na SACD / premiera!
- Intro
- Pocztówka z Wakacji
- Kanał X-O-2
- Panorama Tatr

ROXA "Aleja Marzeń / Antologia 1984-1986" (2018)
- A Ona Tańczy {z kompilacji "Sztuka Latania" /1985/}
- (Nasz) Ostatni Raz {singiel Tonpress S-552 /1985/}
- Rajskie Ogrody {singiel Tonpress S-552 /1985/}

SUPERTRAMP "Crime Of The Century" (1974) -- Rick Davies in memoriam
- Bloody Well Right
- Hide In Your Shell

BIOSCOPE "Gentō" (2025)
- Bioscope, Part 1
- Bioscope, Part 2
- Bioscope, Part 3

KITARO "Dream" (1992)
- Island Of Life {śpiew Jon Anderson} "... jesteś morzem, jesteś niebem, jesteś oceanem, a ja ziemią i twoją wyspą ..."


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(
obecność nieobowiązkowa !)
 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze




"BLUES RANUS" (zastępstwo) - program z 14 września 2025 / Radio Afera 98,6 FM Poznań

"BLUES RANUS" - zastępstwo
niedziela 14 września 2025 - godz. 21.00 - 22.00
realizacja i prowadzenie: andy

 

HUMBLE PIE "Humble Pie" (1970)
- Live With Me

LEO LYONS / HUNDRED SEVENTY SPLIT "Movin' On" (2023 / premiera 2024)
- Black River

ROBERT JON & THE WRECK "Heartbreaks & Last Goodbyes" (2025)
- Dark Angel
- Heartbreaks & Last Goodbyes

KEEF HARTLEY BAND "Halfbreed" (1969)
- Sinnin' For You

TARGET "Target" (1976)
- Workin' Song
- Are You Ready

DUST "Dust" (1971)
- Often Shadows Felt

ROLLING STONES "Through The Past, Darkly (Big Hits Vol. 2)" (1969) -- kapitalna przez przeszłość mroczną kompilacja, tribute dla Briana Jonesa.
- Honky Tonk Women {singiel 1969} "... w Nowym Jorku przespałem się z rozwódką. Obsypała mnie za to różami, a potem rozwaliła mi nos, jeszcze potem umysł ..."



sobota, 13 września 2025

karawana miłości

Z muzyki The Housemartins Anglia aż wycieka. Słowo wyjaśnienia stawia w pewnym sensie okładka ich debiut albumu. Cóż my tu mamy obwieszczone? - Londyn zero, Hull cztery. Brzmi rywalizacyjnie. Od razu staje przed oczyma wynik marzeń dla tej rodem z Hull ekipy. Na Wyspach to wielka sprawa, a kto oglądał "Co Ludzie Powiedzą" podejrzał, jak na włosku stanął związek Stokrotki z Powolniakiem, kiedy jej najprzystojniejszy mężczyzna zakomunikował, że gdyby wiedział przed ślubem, iż jest ona fanką Liverpoolu, w życiu by się nie ożenił.
Hull nigdy gigantami w nogę nie byli, jednak tytuł tego konkretnego albumu przydał się ze dwie dekady po jego wydaniu, kiedy świeżo awansowani do elity Hull faktycznie pokonali w sezonie cztery ekipy z Londynu - wśród nich Arsenal - czyli "London 0 Hull 4". A to dobre, w stolicy Anglii, na widok tej płyty zapewne przez czas jakiś opływano złością.
Szkoda, że Housemartins istnieli za krótko, i że tylko dwa albumy, ale i nieco wartościowych singli, z których najsłynniejszym okazał się pozaalbumowy "Caravan Of Love". Tak przy okazji, właśnie od tego kawałka rozpocząłem w osiemdziesiątym siódmym przygodę z tą grupą, która niczym Quentin Tarantino ustaliła sobie limit działalności. Kto by uwierzył, że w obliczu szczytu sławy dotrzymają słowa z zakończonym terminem przydatności. Potem przeobrazili się w The Beautiful South, ale to już inna historia.

No więc, "Caravan Of Love" miałem na takim dwupłytowym samplerze "Now That's What I Call Music 9". Wydano go w osiemdziesiątym siódmym, pomimo iż zbierał pewniaki z rocznika wcześniejszego. Były tam m.in. aktualne, często ponadczasowe hity/killery: Europe, Bon Jovi, Simply Red, Genesis, Berlin czy A-ha, ale też odświeżone skanseny, jak "Reet Petite" Jackiego Wilsona albo "Stand By Me" Ben E. Kinga. Piosenki wykorzystywane w ówczesnych reklamach. Reasumując, kapitalny zestaw i głupi byłem, że się go pozbyłem, ale po latach chyba wiem, dlaczego. Wtedy jedną muzykę zamieniało się na drugą, tylko tak dało się ją poznać, jeśli nie chciało się wchodzić w kasety. Wszystko musiałem więc zapamiętywać, podczas, gdy koledzy magnetofoniarze kopiowali każdą płytę. Wzmacniałem zainstalowany w mózgu dysk twardy i ku zdumieniu - nadal czynny. Ale ale... tytuł przywołanej kompilacji, jakże bliźniaczo ma się do wydanej rok później kompilacji The Housemartins - "Now That's What I Call Quite Good". Zapewniam, warto mieć. Nie myślcie sobie, że dostarcza tylko jałowego wyboru najlepszych momentów obu płyt.
Co do samego "Caravan Of Love" - kapitalny kawałek. Niegdyś zasłuchiwałem się nim i chyba nikomu z nawiedzających mą norę nie odpuściłem. Zresztą, lata osiemdziesiąte uwielbiały rytmy a cappella, gospel bądź przeróżne na pstrykanie paluszków o kciuk. Pamiętacie zapewne Bobby'ego McFerrina "Don't Worry, Be Happy" albo Flying Pickets "Only You". // Karawana miłości to właśnie te klimaty, a jednocześnie z przesłaniem song, wzywający do jedności i braterstwa, mający taki ewangeliczny posmak - "... każda kobieto, każdy mężczyzno, dołączajcie do karawany miłości ...".
Na debiut albumie zdumiewa jedynie wytłuszczony na wewnętrznej kopercie slogan: "take Jesus - take Marx - take Hope"

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm


piątek, 12 września 2025

ranking i antydepresanty

Niedawno jeden z brytyjskich magazynów spłodził klasyfikację dziesięciu płyt Suede, zaczynając od najgorszej. Tak się składa, że po wydaniu przed chwilą "Antidepressats", Suede mają akurat tych płyt dziesięć. Wyszło na to, iż najniżej plasuje się "A New Morning", zaś pierwsza trójka przewidywalna i układa się w kolejności pojawiania, czyli: 1) "Suede" / 2) "Dog Man Star" oraz 3) "Coming Up". Ku zaskoczeniu, najnowszym antydepresantom przypadło zaszczytne czwarte miejsce. A jak jest faktycznie, tradycyjnie czas pokaże. Rankingi zmienne, jak wszystkie otaczające nas fałszywizny.

Dopiero od tygodnia zmierzam się z nowymi piosenkami Bretta Andersona i jego kompanii. Czuję tę muzykę, lecz nie wiem jeszcze, na ile. Musi się uleżeć. Mój Tata zawsze sugerował, by się nie przejadać, ponieważ żołądek daje sygnał mózgowi z pewnym poślizgiem, więc gwoli satysfakcji uczucia do syta, potrzeba cierpliwości.
Kapitalny pierwszy kawałek "Disintegrate" - "... strach i frustracja są w twojej dłoni niczym broń ...". Nie wyobrażam sobie, by mógł go czas zamazać, by nie wbił w najnowsze koncertowe setlisty. I już od tej niespełna czterominutowej, czadowej i zarazem mrocznej piosenki, poczujemy postpunkową witalność, jaka zresztą zapanowała na całym albumie.
Płyta przypomina o śmierci, jednocześnie uświadamiając, jak cenne jest życie. Życie ulotne, dlatego należy je przeżyć intensywnie, pełną gębą. Z "Antidepressants" wyłania się celebracja ludzkich więzi, przy czym jest też o samej muzyce, o tym, co znaczy, po co w ogóle jest, i że niejednokrotnie pomoże nam w nawiązywaniu relacji, nawet przyjaźni. Zawsze tak uważałem, lecz może właśnie teraz, kiedy zapewnia o tym na głos Brett Anderson, przekaz nabierze siły.
Na kanwie wysnutego powyższej żałuję, że grupa zmieniła tytuł albumu na "Antidepressants", rezygnując z pierwszej myśli, czym stało "Broken Music For Broken People" - co zresztą zostało utrwalone w nadruku samego nośnika CD. Ale to raczej tylko informacja dla tratujących muzyczną zabawę serio, nie dla byle jakich strumieniarzy. Tamci znawcy tylko tupią nóżką i najbardziej się wymądrzają.
"Broken Music For Broken People" jest jedną z czternastu piosenek albumu - w takim gabarycie songów tylko wersja deluxe - "... pod nieogarniętym niebem zakochaliśmy się, a potem umarliśmy, jednak kiedy zgasły światła wierzyliśmy w coś, nie że w nic"
Spójrzmy jeszcze na ciekawą - choć wcale nie na pierwszy rzut oka łatwo czytelną okładkę. Mamy tu zdjęcie w negatywie pewnej z gołym torsem postaci, stojącej pośrodku dwóch płatów surowego mięsa, które imitują anielskie, a może jednak demoniczne skrzydła. Z automatu nachodzi mnie anatomiczna okładka Nirvany do "In Utero".
Nowi Suedzi niekiedy kierują się do entuzjastów wczesnych Killing Joke czy The Cure, ale i The Chameleons, New Model Army, PIL, The Bolshoi, The Fall i czego tam jeszcze. Ale pamiętajmy, są przede wszystkim jedynymi w swoim rodzaju Suede'ami. I takich właśnie lubię posłuchać.

andy

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań (Radio Afera) lub
afera.com.pl 

"USPOKOJENIE WIECZORNE"
w każdy poniedziałek od 22.07 do 23.00
na 100,9 FM Poznań (Polskie Radio Poznań)
lub radiopoznan.fm