wtorek, 9 kwietnia 2024

so good

To był przepiękny, wiosenny, acz o letniej aurze dzień. Pobiegłem do warzywniaka po kilka małosolnych, bezbłędnie słonych ogórków, do tego dwa wielkie malinowe pomidory, pęk niemal sino-czerwonych rzodkiewek, a jeszcze później, już razem z Mundi, dokupiliśmy foliówkę gruszek/konferencja. Wiosna! - Drodzy Państwo. Oznajmiam wszem i wobec, w tym roku dużo wcześniejsza. Czyli tak, jak być powinno. Popatrzmy na forsycje, bzy, fiołki... jak cudnie. Przypomniałem sobie Maksymiliana Paradysa i Albercika, jak rozkoszowali się w ogrodzie śniadaniem. Maksiu jajkiem na miękko, a Albert sałatą. Jak on tę sałatę jadł. Pożerał. Zupełnie, jak ma coraz zdrowsza Zuleczka rzodkiewki. Uwielbia. Musieliby Państwo z ukrycia dostrzec, jak je wykrada z siatki, gdy któreś z nas wraca z zieleniaka. Szabruje je, niczym my z kolegami za młodu jabłka na pobliskich działkach. Nieładnie, wiem, ale kto taki nie był, niech pierwszy rzuci kamieniem. Albo twardą renklodą.
Wbiłem się w lubiane, poprzecierane dżinsy. Fakt, niemodne już, ale co tam. Najważniejsze, że pasują. A co do Zuleczki, dzisiaj fryzjer. Pierwszy od października ubiegłego roku. Doktor wyraził zgodę. Podczas ostatniej w klinice wizyty, z przekonaniem zarzuciłem w jego kierunku: i co, doktorze, Zulka niemal zdrowa? Przytaknął głową, z przekonaniem na tak zaciskając usta. Jest dobrze. A jeszcze niedawno, i on, i jego kolega wspólnik, a także tegoż wspólnika córka - trójca weterynaryjna, zgodnym chórem trwali w opinii, że dni Zuleczki policzone. Wyniki badań oraz jej kondycja nie pozostawiały złudzeń. Doktor Piotr niedawno dorzucił: już nigdy nie zwątpię w żadnego zwierzaka i nikomu nie odbiorę nadziei, ponieważ wasza Zulka jest przykładem cudu! Ludzie, wyniki kreatyniny maleńka miała na końcu skali. Czwarty poziom, w zasadzie agonalny. Wyszła z tego. Jest piękna, radosna, błysk w oczach, jest apetyt, obszczekiwanie z balkonu wszystkich uznanych za nieswoich, a przecież wciąż pragnie być pieszczona, drapana, kochana, słownie o tym zapewniana. Jesteśmy z Mundi przeszczęśliwi.
A więc, Zulunia godzinę u fryzjera, a my ten czas spożytkowaliśmy w KFC. Wtorkowy kubełek. Dzisiaj ostatni dzień promocji. Nie ma to jak się jeszcze załapać. Do kubełka frytki, kubek dolewka, trzy sosy... rewelacja! Jak ja kocham takie żarcie. A przy kasie tabliczka: "młodzieży do lat 18 i osobom nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy". Dopytałem więc: "jaki macie alkohol?". Pani wyczuła ironię, uśmiechnęła się i zamknęła temat: "nie mamy alkoholu".

Na tym nie koniec, w południe odebrałem telefon - ależ wiadomość! Jak tylko dopnę sprawy, dowiecie się Państwo jako pierwsi. Porucznik Columbo też zawsze obiecuje mordercom, że o finale sprawy każdy z nich (wtedy noszą status niepoinformowanych przez porucznika podejrzanych) dowie się w pierwszej kolejności. Idzie to najczęściej jakoś tak: podejrzany, gdzieś u zbliżającego się finału sprawy, wciąż licząc, że ten z pozoru gubiący fakty, trochę nieporadny gliniarz, zupełnie nie daje rady, więc w każdym z nich narasta przekonanie perfekcyjnego zacierania tropów, przez co, na ich twarzach rysuje się portret zwycięzców, i każdy na luzie w 'bezpiecznym' dla siebie momencie zwraca się do Columbo czymś, w rodzaju: poruczniku, liczę, że kiedy rozwiąże pan sprawę, da mi pa znać? , na co mój ulubiony glina zawsze odpowiada identycznie: oczywiście, dowie się pan jako pierwszy.

a.m.

"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa !)


"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"