wtorek, 2 kwietnia 2024

nie żyje Chris Cross

Znowu zaglądamy do klepsydr. Umarł Chris Cross - głównie basista i background/wokalista Ultravox, ale kiedy trzeba, także posługujący się syntezatorami. Reprezentant składu epoki najlepszej czwórki Ultravox odszedł pod koniec marca, lecz dopiero dzisiaj poinformował o tym jego zespołowy kompan - Midge Ure.
Kolejna strata i wspaniałe z osobą Crossa wspomnienia. Dla mnie Ultravox, to nie tylko najczęściej przywoływani Midge Ure czy Billy Currie, ale też pozostała siła, czyli panowie: Warren Cann i właśnie Chris Cross. Kocham ich wszystkich, przepadam za skompletowanymi Ultravox, najmocniej za latami 1980-86. Ale ale... przecież comebackowy album "Brilliant" (poprawna pisownia "Brill!ant") z dwa tysiące dwunastego, też niczego sobie. Mało tego, od dawna głoszę, iż Ultravox byli najlepszym noworomantycznym zespołem, jak i w ogóle naj naj naj z całych syntezatorowych dziejów lat osiemdziesiątych. Nie mam dowodów na ilość odtworzeń płyt "Vienna" czy "Quartet" (moich faworytek), przy czym nie ciśnie mnie, by wymuszać podziw. Stare winyle - z tamtą muzyką - mam do teraz, inne także. Bo ze mnie prawdziwy fan, nie taki co dokupuje braki na obecnych mega giełdach lub serwisach aukcyjnych. Osobną kwestią, każdą muzykę, którą deklarujemy miłością, musimy przypieczętować posiadaniem na nośniku. W przeciwnym razie po prostu jej nie kochamy. Koniec kropka. I niech będzie, że zadzieram nosa. Tak, zadzieram. Dobra okazja napisać, co myślę o spotyfajfusach. Nie dbam o ewentualnych na mnie wkurzalskich lub zazdrośników, dbam o przywoływanie dobrych czasów, jak i, o niepokrywanie kurzem moich najlepszych lat. Po to przecież prowadzę tego bloga i generuję najlepsze audycje, nie po to, by być korporacyjnym dupkiem od muzyczki pomiędzy reklamami lub podlizywania się z piosenkami na życzenie.
Drogi Chrisie, dzisiaj u Andy'ego dużo muzyki z Twoim udziałem. Nie tylko zresztą dzisiaj. Ultravox podziwiam przez trzy/czwarte stażu na tym świecie. Najuczciwiej, przy tej okazji, byłoby powołać się na dzieje "Vienny", kiedy jako piętnastolatka zmiażdżyła mnie ta niesamowita, świeża i nigdy przez nikogo niepokonana muzyka. Zarażałem nią później bez opamiętania. Ludzie z Chrysalis powinni Andy'emu odpalać procenty.
Nie lubię takich wieści, oj nie lubię, nie podrzucajcie mi tym podobnych. Panie Midge Ure, tym razem ten apel kieruję do Pana. Zasmucił mnie Pan.
Korzystając z 'okazji', zdrowia pozostałym Ultravox'om!
Chris głęboko w moim sercu. 

a.m.


"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa !)

 

"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"