czwartek, 12 listopada 2020

przegląd wydarzeń

Zamiast uczestniczyć w corocznych "patriotycznych" manifestacyjnych burdach, lepiej mi było w tym czasie poszukać dobrego filmu. Znalazłem na TV Puls - "Tańczący z wilkami". Piękna opowieść, z istotnymi zresztą wilkami w tle, o męstwie, lojalności i przyjaźni, jaka jest możliwa nawet przy kulturowej dwubiegunowości. Na czym polega patriotyzm, można łyżkami wyciągać właśnie z tego filmu. Mimo wszystko, trudno będzie tym konkretnym przekazem przemówić do tych, których kręci rzucanie petardami do przypadkowych mieszkań i czynienie corocznych ulicznych awantur z flagą w dłoni. Dlatego nie świętuję, nie uczestniczę, i proszę mnie nie podciągać pod patriotę. Obecnie wykazywać się patriotyzmem, to jak sprzyjać konfederatom czy innym naziolom. Tylko wstyd.


W sobotę 7 listopada, po walce z nowotworem odszedł basista Midnight Oil, Bones Hillman. Gdy ostatniej niedzieli w audycji zaprezentowałem najnowszą płytę Midnight Oil "The Makarrata Project" (Hillman na niej zagrał), jeszcze o tym nie wiedziałem.
Ten bardzo lubiany w obozie swojej grupy muzyk, był m.in. współautorem fantastycznej piosenki "Blue Sky Mining", którą znajdziemy na podobnie zatytułowanym albumie, a którą uwielbiam od dnia poczęcia. Ale oczywiście ogólny wkład Hillmana w ponad trzydziestoletnie granie w Midnight Oil nie podlega dyskusji.
Kolejna wielka strata dla muzyki. 

Miło było spędzić nieco czasu z bardzo zaległym, choć przecież wciąż nowym wydawnictwem Krzysztofa Cugowskiego "50/70 Moje Najważniejsze". Nie miałem dotąd okazji zapoznania się z tą jubileuszówką ex-singera Budki Suflera, no chyba, że na poczet tego, jej darczyńca - Tomek Ziółkowski - zaliczy mi kilka kawałków podczas zorganizowanej u niego letniej zakrapianej kolacji. Przyznam, już wówczas byłem nieco zaskoczony, ponieważ początkowo spodziewałem się zwyczajnej chłodnej kompilacji, nie zaś nowych wersji klasycznych kawałków, jak i też kilku tych w miarę świeżych.
Sporym zaskoczeniem piosenka "Przebudzenie". Nie znałem, bo i też po koncercie w B17 odpuściłem zakup tak samo zatytułowanej płyty, a zdaje się Ziółko uparcie mi ją polecał. Na plus także na nowo zaaranżowane Budkowe "Lubię Ten Stary Obraz" bądź "Nowa Wieża Babel", co i również filmowe "Demony Wojny". Otrzymujemy zgrabny miks rocka i kameralności, a co ważne, wciąż świetnego śpiewania niezniszczalnego Cugowskiego. Zresztą, Cugowski z Zespołem Mistrzów czuje się wyjątkowo swobodnie, i to też niedawno było słychać w B17.

Skąd tytuł? 50, ponieważ tyle lat na scenie / 70, bo już siedemdziesiątka na karku. A to, czego Cugowski na studyjnym CD1 nie opracował na nowo w studio, zaproponował na drugim dysku w formie live. I tam m.in. "Sen o Dolinie", "Memu Miastu Na Do Widzenia", "Jest Taki Samotny Dom" oraz parę innych niezbędników. Słowem, bardzo udana rzecz, za którą całuję Tomka i jego Kasi stópki. Choć zdecydowanie wolałbym jednak te drugie.


A.M.