Dokument o kardynale Dziwiszu "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza" jasno pokazuje, że to kolejny łajdak w koloratce. Od początku miałem na niego oko. Na te jego śliskie kłamliwe wypowiedzi, zręczne uniki i cwaniactwa. Nigdy drania nie lubiłem. Od momentu, kiedy w tv zobaczyłem jego ceremonialny powrót z Watykanu do Polski. Już, gdy schodził po doczepionych do samolotu schodach pomyślałem, że żaden z niego dobrodziej. Zawsze też zastanawiało mnie, jak ten nasz poczciwota (no, może nie do końca) Jan Paweł II mógł współpracować z takim patafianem. Wychodzi właśnie na wierzch kolejny pakiet brudów. Tym razem, choćby proceder tuszowania przez Dziwisza nadużyć pedofilskich u księży na całym świecie, ale też jego inne hochsztaplerki. Kolejny drań/matacz z różańcem w dłoni, o podejrzanej obyczajowości, który jak to w jego zwyczaju bywa, nigdy niczego niewygodnego dla siebie nie pamięta. Zawsze taki zDZIWISZony. Do kogo ten typ codziennie się modli? - tak mnie zastanawia.
Dużo ostatnio tych kościelnych brudów. Coraz więcej. Na pewno burzą one świat niejednego poprawnego katolika, który takich ludzi poddawał za autorytety. Bo ja też w młodości uważałem, że ksiądz, strażak czy lekarz, to taka chodząca przyzwoitość i moralność. Niestety, jak śmiało rozpanoszyło się kościelne szelmostwo, tak też oznajmiam, jesteśmy sami w tym wszechświecie. I wiedzą o tym również wszystkie te dranie w sutannach, a tylko z uwagi na wygodne prześlizgiwanie się przez życie, w luksusach i nieróbstwie, głoszą fikcyjne słowo boże. Coś mi się zdaje, trzeba uaktualnić Pismo Święte, bowiem wszystko w oparciu o nie, zaczyna się coraz bardziej nie zgadzać.
A.M.