niedziela, 16 sierpnia 2020

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja 16/17 sierpnia 2020 / Radio "Afera" - 98,6 FM Poznań





Dwudziesta trzecia niedziela przymusowej radiowej absencji.
Z racji nieczynnego do jesieni (albo i dłużej) br. studia możliwe, iż przewidziano odtworzenie materiału archiwalnego.



"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 16/17 sierpnia 2020 - godz. 22.00 - 2.00  w  
RADIO "AFERA", na 98,6 FM (Poznań) lub na www.afera.com.pl


 

Sobotnio-niedzielne spacery, drzewa, woda, powietrze, lato - czego chcieć więcej. Letnia aura sprzyja lenistwu i trzeba z tego korzystać do woli. Oczywiście najlepiej przy udziale równie starannie dobranej muzyki. Mnie lato jakoś od zawsze kojarzy się z amerykańskim rockiem, dlatego w tym okresie słucham go szczególnie dużo.
Mundi i ja podczas dzisiejszego spaceru.
Zero gotowania i ślęczenia przy garach. Wczoraj spaghetti bolognese tak nam z Mundi w Picollo przypasiło, że postanowiliśmy dzisiaj w tym samym miejscu dopaść repety. Co za cudowne żarcie - i tanie. Do podwójnej porcji, za ok.12 złotych (kobieta naje się za 6 złotych), nie potrzeba żadnych paskudnych sałatek czy innych surowizn - niepotrzebnie zamulających żołądek. Człowiek czuje się fantastycznie. Jakże to przyjemny klimat fajnego, szybkiego, acz kulturalnie podanego jedzenia - zawsze świeżego, ponieważ schodzi na bieżąco, nie jak w tych wszystkich drogich i nadętych restauracjach, gdzie i tak liczy się głównie wartość artystyczna. Coś, co fałszywie przykuwa zmysł wzroku, a później okazuje się, że do zjedzenia tyle, co kot napłakał. Byłem niegdyś w jednym z takich miejsc, polecanych przez słynną Panią Gessler, i zaufajcie Masłowskiemu: nie dajcie się nabrać. Wyjdziecie głodni i z dotkliwie przetrzebionym portfelem. Unikam takich miejsc. Lubię szybkie bary-sieciówki, czyli wszystkie miejsca ze śmieciowym niezdrowym jedzeniem. Zawsze wychodzę na ustach z bananem satysfakcji. I aż dziwne, że jakoś nigdy jeszcze nie zaszkodziło mi żadne Picollo, KFC czy McDonald's, zaś po rekomendowanych ekskluziwach zawsze coś mi jest.
I tak na kresie tego tematu, nie warto przejmować się opiniami współczesnych żywieniowych histeryków plus sprzyjających im na dobre jedzonko alergików. Bo do dzisiaj nie wynaleziono niczego, co pokrywałoby się z hasłem: dobre i zdrowe. Nie Drodzy Państwo. Jest, albo zdrowe, albo dobre. "Dobre i zdrowe" wzajemnie się wyklucza.

W miniony piątek doszło do groźnej kraksy na krzyżówce Al. Solidarności/Mieszka I, w której m.in. ucierpiała jadąca na sygnale karetka. Czy w XXI wieku nie da się w pojazdach zainstalować takich funkcji, by te dawały im uprzywilejowanie oraz pozwoliły płynnie przemieszczać się przez najbardziej niebezpieczne i kolizjogenne rewiry? Za co tęgie głowy biorą pieniądze, skoro nie potrafią przeforsować odpowiedniego systemu? Wystarczy tylko, by dojeżdżająca do takiego skrzyżowania karetka uruchamiała z auta na podstawie swojej lokalizacji jakieś migające czerwone światło, na którego tle pojawiałby się bijący po oczach napis: stop! Wystarczy tylko wszystko dopracować w szczegółach i jak najszybciej wdrożyć, bo przecież wiemy od dawna, że "poczciwe" sygnały dźwiękowe nie do końca się sprawdzają. Czy to naprawdę takie skomplikowane?

Oglądanie Ligi Mistrzów z pustymi trybunami stoi atrakcją na równi z łowieniem ryb. Nawet sensacyjne zwycięstwo Olimpique Lyon nad Man City nie robi należytego wrażenia, albowiem podskórnie wyczuwam, że piłkarze mają w nosie takie widowiska. A jednak porażka Barcy z Bayernem 2:8 uradowała mnie jakoś szczególnie, i już wyjaśniam. Otóż, mam wątpliwą przyjemność otaczać się niezliczoną ilością poznańskich kibiców Barcy, których kompletnie nie ruszają lokalne Warta czy Lech, za to jak nafaszerowani ziołami wolą dopingować kogoś na geograficznym finiszu Europy. O ile tego typu postępowanie miewa wytłumaczalne uzasadnienie w odniesieniu do - w dużym stopniu - drętwej polskiej muzyki, o tyle akurat w przypadku sportu nie pojmuję blokowania lokalno-patriotycznych aplikacji.




A.M.