Siwe chmury, deszcz, na termometrze plus czternaście, odczuwalne pięć. Polska jesień. Oto jest. A przecież dopiero październik. Jego pierwsze dni. Brrr! Na myśl o listopadzie już wpadam w hipotermię. Co to będzie, co to będzie. I tu, z racji aury, co i nadchodzącego października piętnastego, nachodzi mnie pewna sytuacja u rodziny Kiepskich; prezes Kozłowski kandyduje do Sejmu, pod hasłem: "więcej lepiej taniej weselej". Ferdek ów faktem wydaje się zachwycony, prezes tym bardziej, lecz do Sejmu lgną też młodzi. Ludzie może i bez doświadczenia, i czegoś konkretnego do zaproponowania, za to roznosi ich stosowny do wieku entuzjazm. No i, prezes Kozłowski, życiowy ślizgacz, populista, zawsze pewny swego, ostatecznie nie dostaje się do tego Sejmu, jednak zupełnie nie załamuje rąk. I tak stanie na nogi, zawsze przecież wychodzi na jego, więc jedna czy druga porażka wkrótce obrócą się w czegoś innego sukces. Tak też, chwilę po tych przegranych wyborach, prezes w mieszkaniu Ferdka (człeka go wspierającego, a i pomysłodawcę sloganu wyborczego) zasiada przed tv i oboje oglądają pejzaż powyborczy, recenzując zwycięzców. A u tych wesoło, śpiewająco i kolorowo. Wśród triumfujących, do polityki zmierzają m.in. córka Ferdynanda, Mariolka, a także synowa, Jolancia. I tak patrzą, patrzą w ten ekran starsi panowie, miny nietęgie, aż w pewnej chwili Ferdek, z wyraźną refleksją w głosie, zapytuje Kozłowskiego: "panie prezesie, no to, co to teraz będzie?". I tu, pogodzony z porażką prezes: "to, co pan widzi". By po sekundzie/dwóch jeszcze się uzupełnić: "albo i lepiej".
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"