Wczoraj wyszła nowa płyta Stonesów. Jeśli nie policzymy wydanej w dwa tysiące szesnastym, z blues'coverami "Blue & Lonesome", to "Hackney Diamonds" pojawia się po osiemnastu latach od poprzedniej z premierowym materiałem. Cała epoka, dwa muzyczne pokolenia. Pamiętajmy, muzyczne pokolenie liczymy co dekadę. "A Bigger Bang" ukazało się, gdy miałem czterdziechę, zaś najnowsze piosenki Stonesi zapodają, gdy jestem już na rdzewiejących zawiasach. Za chwilę sześć dych, choć przeleciało ot tak. Co tam, nieważne, życie jest pięknym darem przypadku, a płyta Stonesów fantastyczna. Jedna z najlepszych w ich katalogu ever, bez cienia przesady. Po pierwszym posłuchaniu pomyślałem: koniecznie napisz na blogu, że to jest muzyka diabelsko, wręcz kurewsko wspaniała, a nie te wszystkie raperskie durnie. Bez laptopów nieistniejące. Niech sobie rymują w Tworkach, który z nich Napoleonem.
Rolling Stonesi wymiatają. "Hackney Diamonds" oferuje wszystko - i dużo ostrych temp, i po szczypcie bluesa, soul, nawet gospel, i rzecz jasna rozlewisko rock'n'rolla. Że co, że niemożliwe? Że jak to, stare ramole i kto ci uwierzy? Zamiast się wahać i krzątać po przydomowym ogródku, odpalcie niedowiarki tę płytę, a urwie Wam dupska!Co nieco utytułowanych gości (m.in. sir'owie Paul McCartney czy Elton John), w dwóch numerach jeszcze z dwa tysiące dziewiętnastego Charlie Watts, plus parę innych nazwisk, a wszystkie dzieło podkręcają, podrasowują, czyniąc bogatszym. I choć, bez tych ludzi zapewne nie byłoby gorzej, to jednak w jednym numerze Jagger, Richards, Lady Gaga oraz Stevie Wonder, stoi niesłychanym czadem, nie ma zmiłuj. Siedmio- i półminutowe "Sweet Sounds Of Heaven", bo o tym mowa, istna z tego wielobarwna raca. Wokalne przekomarzanki Jaggera i Lady Gagi łechtają me podniebienie. Jagger zadziorny rhythm'n'bluesowiec, plus soul/gospelowa Lady Gaga - niewiarygodnie dobre. A pomiędzy, choćby rozbujane piano czy gitara z dymiącym ćmikiem wsuniętym pomiędzy struny a gryf. Poezja smaku. W tekście usłyszymy: "niech żadna kobieta, ni dziecko, nie będą tej nocy głodne", by w innym miejscu songu tchnęło modlitewne: "proszę, chroń nas przed bólem". To niemal albumowy finisz, a ja koniecznie namawiam, by nie używać w pilocie funkcji "random" (nawet, jeśli nigdy nie chybimy), ponieważ albumowe przykazanie głosi: słuchaj po kolei, jak z tuzina numerów dekalog tej płyty nakazuje. Igła ląduje więc na przebojowo niosącym "Angry" (...nie złość się na mnie, nie pluj mi w twarz...). Numer kilof, istna petarda. Klasyk w chwili poczęcia. Nie przesadzam, nie jestem ogrodnikiem. Dajcie na full, a zaniepokoicie sąsiadów, sztuczne ognie niech się palą, a ty tańcz i wino pij.
Płyta gorąca, wciąż parzy, a ja mam wrażenie, że znam od lat. Słucham głośno, głośniej, niech nikt nie śmie przyciszać. Nóżka tupie, struny mej powietrznej gitary do czerwoności naprężone, niech rock'n'roll trzyma za rękaw i nie puszcza.
Muzyka już wiemy, boska, a teksty? Oto ich wycinki...
- w "Bite My Head Off", pod koniec usłyszymy: mam świat, o który muszę się martwić
- "Live By The Sword" niesie starą mądrość: mieczem wojujesz, od miecza zginiesz
- country/blues ballada "Dreamy Skies" wyjawia pragnienia od zawsze eksploatowanych rockmanów: "potrzebuję trochę od burzy spokoju, muszę się od tego wszystkiego oderwać. Bo, choć kocham wino, kobiety i śmiech, muszę się od tego uwolnić"
- mnie szczególnie ujęło "Whole Wide World": ... kiedy przeciwko tobie jest cały świat, kiedy stoisz w deszczu, kiedy zawiedli cię, niekiedy nawet traktujący z pogardą wszyscy przyjaciele, życie zmusza do ucieczki. Wtedy myślisz, że przyjęcie skończone, a ono dopiero się zaczyna...
Jeszcze tytuł albumu: "Hackney Diamonds". W londyńskim slangu oznacza "potłuczone szkło". Dotyczy londyńskiej dzielnicy Hackney. Dzielnicy owianej złą sławą, będącej w top 5 najbardziej niebezpiecznych w stolicy Anglii. W samym tylko 2022 roku odnotowano tam ponad sto przestępstw na około tysiącu osób. Generalnie włamania, napady rabunkowe, co i przestępstwa seksualne.
Tylko Stonesi posiadają moralne kwalifikacje, by kolejną płytę nagrać, gdy sami będą pod setkę. Na co zresztą w życzeniu wszystkim zdrowia liczę.
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"