piątek, 13 maja 2022

vivid

Przed paroma laty Living Colour mieli wystąpić w Poznaniu, ale nie wypaliło. Ostał mi się jedynie na pamiątkę niezrealizowany bilet. Gdzieś się jednak zaszył i nie potrafię go teraz tak na szybko wyłowić. Ale dzisiaj będzie o "Vivid". O wystrzałowym debiucie tych zwariowanych stylistycznie Amerykanów, acz o zgodnej czarnej karnacji. Namieszali w 1988 tą płytą, że wszyscy osłupieli.
W sumie nie byli pierwszymi, którzy grzali metal na różne alternatywne łamańce, z wpływami funk/punk/awangardy/soul/jazz i czego tam jeszcze, gdyż od lat czynili to równie hałaśliwie Bad Brains, a rówieśniczym stażem konkurowali z naszymi Nowojorczykami inni Amerykańce, wymieszani kulturowo i tyciu bardziej w swej sztuce dystyngowani King's X. I wszystko to jak najbardziej okay, jednak "jedynka" Living Colour wciąż nie do pobicia. Lubię do niej wracać, pomimo iż na co dzień nie zasłuchuję się tego typu metalem. Wolę rzeczy bardziej oczywiste, z refrenami noszącymi me serce po ziemskiej powierzchni, jednak czasem trzeba trochę nabałaganić. A tutaj takiego fajnego bajzlu nie brakuje. Z tym, że to taki bajzel przemyślany, uporządkowany, nie mylić z chaosem.
Koniecznie na początek rozkręćcie na maximum volume "Cult Of Personality", a potem końcówka płyty, i trzy z rzędu numery - dwuwarstwowe, od zmierzchu po świt "Glamour Boys", plus funk/niby dęciakowe "What's Your Favorite Color?" oraz niezły łomot w "Which Way To America". Zresztą, w dwóch z owej trójcy kawałkach, zaangażowany sam Mick Jagger. Teraz wiadomo, skąd niekiedy takie rytmy na "Steel Wheels" czy "Wandering Spirit".
Wokal Coreya Glovera kapitalny. Szczególnie, gdy z wkur*** wychodzi w finale numeru "Which Way To America". Tak dobre, że jeszcze raz, a potem jeszcze, no i dawaj od początku.
Gitara Vernona Reida rewolucyjna. Prawdziwie snute z niej wizje. Na wiele sposobów, nie gubiąc przy tym melodii, bez których muzyka traci sens.
Oczywiście basista i bębniarz również zagrali bez postoju na kawę. Wszyscy warsztatowo i wirtuozersko jak marzenie. Potem też tak grali, i też było fajnie, jednak "Vivid" tylko jedno.
====================

Historia wydawnictw do "Vivid":

Status: Podwójna Platyna w USA

- maj 1988 - singiel "Middle Man" (na stronie B "Desperate People", na maxi oraz CD dodatkowo "Funny Vibe") - wydane w Europie i Stanach, jednak bez zanotowania na listach

- maj 1988 - album "Vivid" / #6 US

- lipiec 1988 - singiel "Glamour Boys" (na stronie B "Which Way To America?") - wydane w Europie i Stanach, jednak bez zanotowania na listach

- wrzesień 1988 - singiel "Cult Of Personality" (na stronie B "Open Letter /To A Landlord/" - na maxi singlu winylowym oraz CD dodatkowo "Middle Man /live/") - wydane w Europie i Stanach, jednak bez zanotowania na listach

- grudzień 1988 - singiel "Open Letter /To A Landlord/" (na stronie B "Cult Of Personality /live/", na maxi singlu winylowym oraz CD dodatkowo "Talkin 'Bout A Revolution /live/" - #82 US

- marzec 1989 - singiel  "Cult Of Personality" (na stronie B "Funny Vibe") - niewydany w Europie / #13 US

- kwiecień 1989 - singiel "Cult Of Personality" (na stronie B "Should I Stay Or Should I Go" /The Clash cover/, na maxi singlu winylowym oraz CD dodatkowo "What's Your Favourite Colour") - niewydany w Stanach, edycja europejska nienotowana na listach

- październik 1989 - singiel "Glamour Boys /remix/" (na stronie B "Cult Of Personality /live/", na maxi singlu winylowym dodatkowo "Memories Can't Wait", CD dodatkowo "I Want To Know", natomiast na podwójnej siódemce jeszcze "Middle Man" oraz "Open Letter /To A Landlord/") - #31 US

- październik 1989 - singiel "Funny Vibe" (na stronie B wersja instrumentalna) - niewydany w Europie / w Stanach nienotowany na listach


a.m.