środa, 25 maja 2022

SAHB

Dwie świetne okładki - "The Impossible Dream" autorstwa Keitha Davisa / "Tomorrow Belongs To Me" autorstwa Dave'a Fielda. I tylko rok różnicy pomiędzy oboma albumami. Łącznikiem grupa The Sensational Alex Harvey Band. To był ich znakomity czas. Mieli już na koncie kapitalne "The Faith Healer", a teraz na Wyspach wbijali w top 10 odjazdową przeróbką przeboju Toma Jonesa "Delilah". Nie było jej co prawda na regularnym albumie, ale to tylko na plus wszystkim singlom oraz ewentualnym składankom, które również przystoi kupować.

W skrócie, Sensational Alex Harvey Band to szkocka ekipa mieszająca w rocku, jak tylko się da. W okresie wschodu glam rocka, bawili się nim równie pokaźnie, co efektowny David Bowie, do tego mieli hard/heavy przyłożenie, niemałą sympatię do bluesa i dawnych rock'n'rollowców, co też wyraźne puszczanie oczka ku Frankowi Zappie. Z nikogo nie zżynali, ale z siebie pozwalali. No i co lubię u tego typu wykonawców, w krwioobiegu swym luz i dystans do całej otaczającej powagi. Stąd też w oferowanej sztuce bywali częściowo wodewil, a częściowo pantomimiczni - szczególnie na scenie, a to, co dla wielu w hard rocku bywało oczywiste, w sensie: zwrotka-refren, potem raz jeszcze to samo, solówka, refren i koniec, to u nich wpadało w świat rewii, variete, niekiedy eksperymentu. Zwariowany zespół, ze świetnym liderem - Alexem Harveyem. Facet był szaleńczy, wręcz huraganowy, z natury niespokojny duch. Nawet teraz, czterdzieści lat po jego śmierci, czuć bicie jego serca. Czyli narządu, który wysiadł mu sporo przed pięćdziesiątką.
Utwory na dziś - z "The Impossible Dream" (1974) dwa pierwsze: "The Hot City Symphony, part 1 - Vambo" oraz "The Hot City Symphony, part 2 - Man In The Jar". Dzieje się tu więcej, niż w kinie. Ale na tej płycie mamy też obłędny finał. Jakże inny od niemal wszystkiego, co SAHB wcześniej zaprezentowali. Numer zwie się "Anthem", a naszemu bohaterowi dośpiewuje Vicky Silva, acz chyba najcenniejszym kruszcem na tym etapie albumu wydaje się monotonny marszowy rytm bębnów, plus dudy, z których prawdziwa Szkocja wyłania się w końcowej fazie. Świetne. Nawet poruszające, można by rzec.
Z kolei, album "Tomorrow Belongs To Me" (1975) ma fantastyczny środek - numery: "The Tale Of The Giant Stoneater" plus wciśnięty w niego, a raczej z niego wypływający, krótki "Ribs And Balls". Ponownie prima Alex, ale należy pochwalić też sekcję -- Zal Cleminson na gitarze ostry, jak przecinak. Można się tym golić pod nosem i na brodzie. Ted McKenna na bębnach imponujący. Zmienia rytmiczne narracje szybciej niż piłki cyrkowy żongler. No i jeszcze dodatkowy dla sesji tego albumu Derek Wadsworth, tu konkretnie ze smyczkową oprawą. Dużo się dzieje. Tym bardziej, że SAHB rzadko grają uporządkowane, oczywiste melodie. Kiedy przyzwyczai nas do siebie jeden motyw, znienacka manewru dokonuje inny. Dlatego to taka muzyka na pełen ekran. Niedziwne, że lubi ich ex-Marillion'owy Fish. Sprawdźcie po jednym numerze na jego "Songs From The Mirror" oraz "Raingods With Zippos".
Andy wszystkim Szanownym Państwu życzy dalszego ciągu słońca, truskawek w miseczce, najlepiej z cukrem i bitą śmietaną (wtedy są wyjątkowe!), a na jutrzejszy obiad miękkich szparagów, a i również jakiejś subtelnej w okolicy sąsiadeczki, takiej z głosem pod Stinę Nordenstam, albowiem tych drących ryja nigdy nie brakuje. 

a.m.