Kręcą się nowi The Doobie Brothers. -- Numery "Shine Your Light", "Cannonball", "Just Can't Do This Alone", "Wherever We Go", "Good Thang" czy "Amen Old Friend", czynią z "Liberté" zabójczy album kończącego roku! Super blacha. Metalik, niebity, nieklepany.
Uwaga, mowa o zespole u nas znanym, lecz chyba ledwie lubianym. Być może to zmienię.Od głośnej płyty "Minute By Minute" minęło ponad czterdzieści lat. Dawni wawrzynkowi giełdziarze często o niej rozmawiali, a ja się przysłuchiwałem. Minęło jeszcze nieco lat zanim dopadłem tej muzyki. I ciekawe, czy ktokolwiek z nich pamięta jeszcze numer tytułowy albo "What A Fool Believes". Świetne piosenki, obie zaśpiewane przez Michaela McDonalda. Przy tym, jakże inne od całego "Liberté". W czasach "Minute By Minute" Doobies realizowali się bardziej na soul rocka, a teraz brzmią jak przystało na wyznawców rocka południa Stanów. Oni tak zawsze. Lubili przemienność. Wszystko zależało od nastroju, bądź obecności Michaela McDonalda. Gdy był, grali soul rocka. Bez niego zahaczali o country/southern i hard rocka. I wtedy bywali lepsi od wszystkich. Szczególnie od konkurencyjnych Marshall Tucker Band, The Nitty Gritty Dirt Band, Outlaws czy mięciutkiej Alabamy.
Utwór na dziś: "Shine Your Light".
a.m.