"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 17- na 18 października 2021 - godz. 22.00 - 2.00
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl
realizacja i prowadzenie: Andrzej Masłowski
Przeleciało raz dwa. Zawsze tak jest. I znowu długo długo do kolejnej niedzieli. Najgorsze, że ten czas wciąż wydaje się ciasny. Od tygodni dźwigam siatkę z winylami i nie mogę ruszyć z miejsca. No bo tak, tu gorące nowości, potem powrót do tyciu wcześniejszych nowości, jeszcze ze trzy/cztery starocie, i po audycji. Każdego tygodnia sytuacja się powtarza. Cholerka niedzie, przydałby się dodatkowy program. Może nawet w internecie, albo co. Najlepiej w Radio Poznań, no ale tamtą stację od 2015 roku okupują prawuchy i trzeba cierpliwie poczekać, aż przerypią wybory, wszystkich tych lebiegów powypieprzają, po czym wreszcie nastąpi bardzo dobra zmiana. Najgorsze, że koleżeński i przyjaźnie do mnie nastawiony Mariusz Kwaśniewski (też facia szalenie lubię) już prawie mnie wkręcił do dawnego Merkurego, i sądzę, że oboje bez czczych obietnic myśleliśmy o jakiejś współpracy, lecz wkrótce przypętały się prawuchy, przejęły stację, której nikt teraz nie słucha. No i nie dziwne, kogo obchodzą ich smutne gadki. Ale odbijemy sobie, jeszcze trochę. Dobro zawsze zwycięży. Zwycięży muzyka, dobre emocje, ludzie z pasją.
W Nawiedzonym tak na moje oko atrakcyjnie. Trzy gorące albumy - Houston "IV", "Caravan "It's None Of Your Business" oraz Coldplay "Music Of The Spheres". Miałem jeszcze dwa inne, ale muszą poczekać. Może się uda za tydzień. Na najbliższy piątek szykuje się kolejna porcja atrakcji. Wydawnicza jesień, nie ma żartów.
Czwarty i stosownie zatytułowany album Houston - "IV", spodziewanie przynosi porcję klawiszowo-gitarowego hard rocka. Nie za mocnego, takiego radiowego. Grupa nosi amerykańską nazwę, choć pochodzi z na pół mroźnej Szwecji. Kolejny dobry zespół w mojej długiej melodycznorockowej opowieści. Producentem Ricky Delin - etatowy wieloletni współpracownik grupy, zarówno w warstwie realizatorskiej, jak i kompozytorskiej. Jak dobrze, że przy nowym albumie chapnęli ich Frontiers Records, label podzielający gust muzyczny Houston, podzielający też i mój. Słucha się tego pełną piersią. Melodia goni melodię, a Hankowi Erixowi nawet się struna w głosie na moment nie omsknie. Wczoraj zaserwowane trzy kawałki to dopiero preludium dla tej płyty na mojej częstotliwości. Nasłuchamy się, wszystko w perspektywie. Na płycie nie ma chwili do odpuszczenia.
Po ośmiu latach nowe studio dzieło zaserwowali Caravan. Moi jedyni lubiani przedstawiciele Sceny Canterbury. Przepraszam za patos, nic nie poradzę, tak mi sumienie podpowiada, ale płyta kapitalna! - "It's None Of Your Business", z a'la noworomantyczną okładką, nie męczy ciężkimi eksperymentami, komplikacjami czy niepojętymi meandrami, w zamian udowadniając, iż art rock nie musi być nadęty. Szczególnie dla tych wszystkich onanistów względem cierpiących gitarowych solówek.
Płytę nagrano raz dwa, w dwa miesiące. Wszystko wydarzyło się w czerwcu oraz lipcu panującego nam roku, i po sprawie. I jest, i cieszy. Muzycy podeszli do sprawy wyjątkowo serio. Zaszyli się w dużej przestrzennej sali, dobrze przygotowanej, takiej z oddechem, odpowiednio ze współczesnej nerwówy wysterylizowanej, o uroku typowym dla wykonawców staromodnych, skrupulatnie dokładnych, nielaptopowych. Wszyscy w jednym miejscu, w kontakcie wzrokowym, a to już na samym starcie dało przewagę nad coraz powszechniejszymi działaniami mailowo-telefonicznymi. -- Dziesięć nagrań, dwa dłuższe, ośmio- i niemal dziesięciominutowe, reszta to piosenki cztero-/pięciominutowe. Za wyjątkiem instrumentalnego finiszu - "Luna's Tuna", notabene wczoraj posłuchanego. Cóż za rockowe archeo gitarowo-klawiszowe flirty z fletem oraz altówką. Atmosfera z czasów, kiedy świat nie był w telefonie. Kiedy uzależnialiśmy się od zapachów, emocji, muzyki. Caravan przywołują czasy, w których było najlepiej. Utwór tytułowy może być tego przykładem, ale także popandemiczne echa zawarte w balladzie "Spare A Thought", też czynią swoje. Bo jak śpiewa Pye Hastings: "nigdy, przenigdy nie będzie tak samo, dopóki znowu nie staniemy na nogi. Pomyśl więc o przyjaciołach, których mieliśmy, o tych, którym się nie udało". Pye także trafnie wyraża się w nienastawionym jeszcze przeze mnie "Every Precious Little Thing" - rzecz w temacie pielęgnowania wszystkiego, co mamy. Doceniajmy, cieszmy się, szanujmy, kochajmy, ponieważ niekiedy zwykły drobiazg może okazać się skarbem. Super album, serio. Mam go na afiszu, tym bardziej wypatrujcie kolejnych z niego songów w moim nawiedzonym.
Pozostała nam trzecia nowość - Coldplay "Music Of The Spheres". Zapomnijcie o ich pierwszych trzech płytach. Dopiero wtedy zabierzcie się za te muzykę. Ekipa Chrisa Martina anno domini 2021, a ta z czasów "Don't Panic", "In My Place" czy "Fix You", to kompletnie inne zawody, pomimo iż biorą w nich udział ci sami gracze. "Muzyki sfer" należy posłuchać z pozycji czystej karty.
Jest koncepcyjnie, kosmicznie i bardziej pop-rock niż alternative rock. Dzisiejszych Coldplay na pewno pokochają Koreańczycy, i niekoniecznie jedynie za "My Universe", gdzie zagościli wypielęgnowani BTS. Cholerka, w ogóle zmieniło się pojęcie gwiazd. Kiedyś pod komunikatem "with special guest star" oczekiwałem Paula Anki, Roda Stewarta lub Toma Jonesa, a dzisiaj tego odpowiednikami BTS, Selena Gomez, Jacob Collier czy We Are King. Wszystko gwiazdy. Jakże inny kosmos od tego, który w erze 70/80's nakreślał elektryczny Jeff Lynne.
Dwanaście kompozycji, konkretnych dziewięć, plus trzy intra. Fajny finał, mini suita "Coloratura". Wczoraj przeleciała się po moim fm. Ale też parę niezłych piosenek, m.in. "Humankind", "Higher Power" czy de facto z powerem "People Of The Pride". Resztę muszę jeszcze solidnie opanować. A o czym album, skoro konceptualnie? Otóż, mamy The Spheres, czyli taki na niby układ planetarny, swego rodzaju Coldplay'owy Układ Słoneczny. Dziewięć fikcyjnych planet, trzy satelity, gwiazdę oraz mgławicę. Alter przestrzeń w stosunku do tej nam najbliższej, jedynej tak naprawdę znanej. Poza nią jedna wielka niewiadoma. I kto wie, być może w wieloświecie takich Coldplay'owych zaświatów bez liku. O The Spheres jest we wszystkich piosenkach. Obserwujemy więc humanizm międzygalaktyczny w obcym, ale na swój sposób całkiem zrozumiałym świecie.
To tyle, jeśli chodzi o nowości. Poza tym, szczypta opisywanego ostatnio labelu MTM, wyciąg z talentu Adriana Gurvitza, nieudane podejście do debiutu Noah And The Whale (znowu skaprysił się odtwarzacz), dwa numery z coraz lepszych najnowszych Yes, a także po kruszynkach z ostatnich dzieł Lindseya Buckinghama oraz Sharon Corr, plus trzy fantastyczne fragmenty z legendarnego drugiego longplaya celtic'rockowych Cry Before Dawn. I jeszcze kilka innych rzeczy, o których jak zawsze trochę się nagadałem, a których też się nasłuchaliśmy. I ogólnie czułbym ogromną satysfakcję, gdyby nie zawracanie dupy z programowaniem (w pierwszym przynależnym mi kwadransie) nikomu niepotrzebnego Nocnika, przez pewną młodą pannicę, która z zaskoczenia podidżejowała wczoraj w antenowym czasie pana bluesującego.
Oby do jeszcze lepszego "do usłyszenia" ...
DEVILS IN HEAVEN "Rise" (2021)
- Ships In The Night
- Heart, Mind & Soul
HOUSTON "IV" (2021)
- She Is The Night
- You're Still The Woman
- Until The Morning Comes
YES "The Quest" (2021)
- Sister Sleeping Soul
- Mystery Tour
JADED HEART "IV" (1999)
- Live And Let Die
- Stonecold - {Rainbow cover}
STONE SOUP "Spooge" (1997)
- Youngblood
- Hard Fall
CARAVAN "It's None Of Your Business" (2021)
- It's None Of Your Business
- Spare A Thought
- Luna's Tuna
SOULSAVERS "The Light The Dead See" (2012)
- I Can't Stay
COLDPLAY "Music Of The Spheres" (2021)
- Coloratura
CRY BEFORE DAWN "Witness For The World" (1989)
- No Living Without You
- Always To Win
- Last Of The Sun
ULTRAVOX "Vienna 92" (1992) MAXI CD
- Vienna 92
TRISTAN BRUSCH "Das Paradies" (2018)
- Zuckerwatte
JAKE BUGG "Saturday Night Sunday Morning" (2021)
- Hold Tight
LINDSEY BUCKINGHAM "Lindsey Buckingham" (2021)
- Santa Rosa
NOAH AND THE WHALE "Peaceful, The World Lays Me Down" (2008)
- Jocasta - {nie w całości - przeskakiwało}
SHARON CORR "The Fool & The Scorpion" (2021)
- My Beautiful
THREE MAN ARMY "A Third Of A Lifetime" (1971)
- Midnight
- Together
THE GRAEME EDGE BAND featuring ADRIAN GURVITZ "Paradise Ballroom" (1977)
- Paradise Ballroom
- Human
THE GRAEME EDGE BAND featuring ADRIAN GURVITZ "Kick Off Your Muddy Boots" (1975)
- Somethin' We'd Like To Say
ATOMIC ROOSTER "Atomic Rooster" (1970)
- Winter
NOVI SINGERS "Torpedo" (1970)
- Coś Specjalnego
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"