piątek, 15 października 2021

Najmro

W ramach urodzin zostałem przez Tomka Ziółkowskiego uprowadzony na "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" - reżyserski debiut Mateusza Rakowicza, o którym jeszcze doczytałem, iż jest plastykiem po akademii, a także, że realizował teledyski, co zresztą wszystko ma przełożenie na dokonany właśnie film. Jego bohaterem Zdzisław Najmrodzki, czyli Najmro, którego zagrał Dawid Ogrodnik.
Najmrodzki to człowiek legenda PRLu, dwadzieścia dziewięć razy skutecznie nawiewający organom ścigania, milicji i sądom. Był najczęściej uciekającym więźniem w Polsce, a kto wie, czy nie na świecie. Wyprowadzał socjalistycznych gliniarzy w pole prostymi, acz skutecznymi sposobami. Miał także poparcie wśród obywateli, którzy o nim wiedzieli, lecz władzy nie pomagali. Wówczas nie lubiano milicji, nie lubiano władzy, tak jak zresztą całego systemu. Nikt się z nim nie utożsamiał, wszystkim zależało na jego dorżnięciu, więc tym bardziej wspierano działania człowieka, który go okradał, a jednocześnie ośmieszał. Najmrodzki stał się swego rodzaju bohaterem, pomimo iż nikt nie sprostał jego wyczynom, nie wziął na siebie po nim schedy, nie zdołał kontynuować jego "pięknej" historii. Faktem też, iż zmieniły się czasy, system, relacje. Przy czym warto dodać, dzisiejszej władzy też większość z nas nie lubi, policji tym bardziej. Organu nigdy niebędącego po stronie obywatela, za to zawsze chętnie i przykładnie z jego mocy karanego i z bloczkiem mandatów za każde nawet najdrobniejsze przewinienie pouczanego. Ja też nie mam ochoty wspomagać policji, niech na mnie nie liczą.

Film nie jest dokumentem, ani nawet nie idzie równo po linii każdego postępku Najmrodzkiego. Jest tylko zgrabną balladą uplecioną na podstawie prawdziwych wydarzeń. Bajeczką podaną na szybko, na rozrywkowo, niekiedy na teledyskowo. I tu wracamy do umiejętności Mateusza Rakowicza, który w swym obrazie często flirtuje ze światem wideoklipowym.
Nie jest to głęboki film. Nie ma w nim czasu na refleksje, ponieważ wszystko dzieje się jak z bata trzasł. Dobre kino na trochę zwariowaną sobotę, choć my z Tomkiem zagościliśmy w miniony czwartek. Szkoda tylko, że wszystko co najlepsze jest na początku i w środku, a końcówka trochę po macoszemu. Zbyt pobieżna, chaotyczna, zupełnie jakby trochę twórcom przeszkadzała.
Poprawny, choć nie ponad swoje siły Ogrodnik, nawet z pewnym urokiem i błyskiem, którego oryginalny Najmrodzki przecież nie miał. Nie był aż tak przystojny, a i też w stosunku do tego granego przez Ogrodnika podobnie wyfroterowany czy inteligentny.
Robert Więckiewicz w roli komunistycznego śledczego przekonujący, podobnie jak podległy mu do upadku komuny sierżant Ujma, zagrany przez Rafała Zawieruchę, na którego to aktora mam od pewnego czasu oko. Uważam go za jednego z ciekawszych dla młodszego pokolenia. Inna sprawa, iż w "Najmro" gra kretyna i milicyjnego nieroba. Czyli dobrze wyrażając klasę mundurową tamtych (a i pewnie obecnych) lat. Ciekawa Marta Wągrocka, jako Tereska, miłość Najmro. Znakomita Dorota Kolak. Dotąd nie widziałem jej w tak wyrazistym drugim planie. Ale też prawdą, iż do teraz aktorkę kojarzyłem raczej jako kolonizatorkę seriali, których zdecydowanie nie mam w zwyczaju oraz pasji.
No i jeszcze muzyka. Umiejętnie dobrana, głównie na bazie sprawdzonych przebojów, w dużych dawkach powtykanych w stosunku do okoliczności i dat - m.in. "Aleja Gwiazd" Sośnickiej, "Przytul Mnie" Kombi, "Byłaś Serca Biciem" Zauchy czy "Nic Nie Może Wiecznie Trwać" Anny Jantar.
Dzięki Ziółko za wczorajszą możliwość, zawsze fajnie z Tobą Tomek razem wbić w kinowe fotele.

a.m.