piątek, 15 czerwca 2018

kolejny mail od uczestnika koncertu King Crimson

Jest chwilka pomiędzy meczami, udostępniam więc kolejnego maila od Czytelnika Blogu Nawiedzonego. Echa King Crimson zostaną utrwalone na zawsze, warto więc podzielić się wrażeniami.
Pan Jerzy dał mi zielone światło na udostępnienie prywatnej korespondencji, tak więc bardzo proszę, oto kolejna opinia o poznańskim występie King Crimson:

"Szanowny Panie Andrzeju!
Zanim poczytam inne recenzje - Pana Tomasza właśnie przeczytałem - napiszę kilka słów od siebie.
Bardzo żałuję, ze nie mogłem oglądać i słuchać KC w latach siedemdziesiątych, bo sam za 2 m-ce będę miał dopiero ( ;-) ) 50 lat. Niestety nie widziałem też ich wcześniej, jak się pojawiali w Polsce w zupełnie innym składzie. Zazdroszczę, tego co Pan widział i słyszał. Ale ponieważ chciałem z powyższej okazji sprawić sobie jakieś inne wrażenia i zobaczyć coś "świętego", to była najlepsza okazja. Też mam przeróżne odczucia - dużo materiału, który jednak nie jest mi najbliższy; Jako Jakszyk w tym składzie to też nie to, co powinno się słyszeć; dla mnie muzycznie za mało wybiegów w przeszłość najgłębszą. Ale rozumiem, że Naczelny Dyrygent tworzy na bieżąco i nie może grać tylko muzyki sprzed pół wieku. Natomiast pochwalić Artystów muszę: Mel Collins wygrywał czasem cuda na wszystkich dmuchanych instrumentach, a dla mnie oglądanie 3 zestawów perkusyjnych chwilami było niezwykle ekscytujące. To chyba jednak najsilniejszy punkt przyciągający ucho i wzrok. A już gra Harrisona - poznałem go w P.T. i bardzo cenie jego zdolności. Tu przyćmił moim zdaniem wszystkich. Zresztą owację dostał ogromną po chwili grania solowego. Miałem wrażenie chwilami, że gdyby wyłączyć niepotrzebne czasem "rzeżbienia" Frippa, to sami perkusiści z Levinem też zrobiliby fantastyczny show.  Poza tym - wykonanie Starless... włączyłem w głowie korektor i na innej częstotliwości śpiewał Wetton. Usłyszenie tego na żywo warte było wszelkich momentów mniej przyswajalnych. Zresztą było widać jak na sam koniec 2 części publiczność się zerwała z miejsc z długą owacją.
Koncert długi (3 godziny z 20 minutową przerwą) - dla zagorzałych fanów zapewne doskonały. Dla mnie i tak pozostanie z powyższych względów niezapomniany.
Miałem napisać coś jeszcze o niedzielnej audycji (dobrego) ale może potem.
Pozdrawiam
Jerzy Ochocki"

Dziękuję pięknie Panie Jerzy.

Następny wpis wypadałoby poświęcić  odbywającemu się Mundialowi, no chyba, że zalejecie mnie Drodzy Państwo kolejnymi spostrzeżeniami "pokoncertowymi".






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"