Jest chwilka pomiędzy meczami, udostępniam więc kolejnego maila od Czytelnika Blogu Nawiedzonego. Echa King Crimson zostaną utrwalone na zawsze, warto więc podzielić się wrażeniami.
Pan Jerzy dał mi zielone światło na udostępnienie prywatnej korespondencji, tak więc bardzo proszę, oto kolejna opinia o poznańskim występie King Crimson:
Dziękuję pięknie Panie Jerzy.
Następny wpis wypadałoby poświęcić odbywającemu się Mundialowi, no chyba, że zalejecie mnie Drodzy Państwo kolejnymi spostrzeżeniami "pokoncertowymi".
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
Pan Jerzy dał mi zielone światło na udostępnienie prywatnej korespondencji, tak więc bardzo proszę, oto kolejna opinia o poznańskim występie King Crimson:
"Szanowny Panie Andrzeju!
Zanim poczytam inne recenzje - Pana Tomasza właśnie przeczytałem - napiszę kilka słów od siebie.
Bardzo
żałuję, ze nie mogłem oglądać i słuchać KC w latach siedemdziesiątych,
bo sam za 2 m-ce będę miał dopiero ( ;-) ) 50 lat. Niestety nie
widziałem też ich wcześniej, jak się pojawiali w Polsce w zupełnie innym
składzie. Zazdroszczę, tego co Pan widział i słyszał. Ale ponieważ
chciałem z powyższej okazji sprawić sobie jakieś inne wrażenia i zobaczyć
coś "świętego", to była najlepsza okazja. Też mam przeróżne odczucia -
dużo materiału, który jednak nie jest mi najbliższy; Jako Jakszyk w tym
składzie to też nie to, co powinno się słyszeć; dla mnie muzycznie za
mało wybiegów w przeszłość najgłębszą. Ale rozumiem, że Naczelny
Dyrygent tworzy na bieżąco i nie może grać tylko muzyki sprzed pół
wieku. Natomiast pochwalić Artystów muszę: Mel Collins wygrywał czasem
cuda na wszystkich dmuchanych instrumentach, a dla mnie oglądanie 3
zestawów perkusyjnych chwilami było niezwykle ekscytujące. To chyba
jednak najsilniejszy punkt przyciągający ucho i wzrok. A już gra
Harrisona - poznałem go w P.T. i bardzo cenie jego zdolności. Tu
przyćmił moim zdaniem wszystkich. Zresztą owację dostał ogromną po
chwili grania solowego. Miałem wrażenie chwilami, że gdyby wyłączyć
niepotrzebne czasem "rzeżbienia" Frippa, to sami perkusiści z Levinem
też zrobiliby fantastyczny show. Poza tym - wykonanie Starless...
włączyłem w głowie korektor i na innej częstotliwości śpiewał Wetton.
Usłyszenie tego na żywo warte było wszelkich momentów mniej
przyswajalnych. Zresztą było widać jak na sam koniec 2 części publiczność
się zerwała z miejsc z długą owacją.
Koncert długi (3
godziny z 20 minutową przerwą) - dla zagorzałych fanów zapewne
doskonały. Dla mnie i tak pozostanie z powyższych względów
niezapomniany.
Miałem napisać coś jeszcze o niedzielnej audycji (dobrego) ale może potem.
Pozdrawiam
Jerzy Ochocki"Dziękuję pięknie Panie Jerzy.
Następny wpis wypadałoby poświęcić odbywającemu się Mundialowi, no chyba, że zalejecie mnie Drodzy Państwo kolejnymi spostrzeżeniami "pokoncertowymi".
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"