niedziela, 4 lutego 2024

1+9+8+2

Wertując internet w poszukiwaniu zdjęć z dawnych placówek HMV, natknąłem się na zdjęcie Status Quo promujących w jednej z nich album "1+9+8+2". Grupa z dumą prezentuje okładkę nowego dzieła. A przecież to nie Claude Monet, a coś w duchu rzutu okiem o Giewont. Tylko śnieżna biel, plus dwa paski kolorowych, prostych kaligrafii. Gdy jednak posiadamy z pierwszego obiegu winyl, bez lupy da się dostrzec więcej. Dobrze się złożyło. Przede wszystkim, rocznik 1982, a tytuł przedzielony znakami dodatnimi, sumujący się na dwadzieścia. I te 'dwadzieścia', widzimy wybrzuszone grawer rzymską dwudziestką w piramidalnym trójkącie, co zarazem symbolizowało dwudziestolecie grupy.
Nie jest to żadna szczególna płyta Francisa Rossiego i jego kompanii, kilka wcześniejszych sporo lepszych. Chociażby, z poprzedniego roku moje faworyzowane "Never Too Late". Raz, że autentycznie udane, a dwa, znowu wkrada się sentyment. Na moje pocieszenie fani Quo, też nie kochają "1+9+8+2". Na nic w miarę dobre single "Dear John" oraz "She Don't Fool Me", skoro reszta tylko okay, bez cech szczególnych. Co innego "Never Too Late", tam, co utwór, to zabijaka. Trudno oderwać wzrok i oko od każdej z dziesięciu jednostek tamtej przeudanej całości. Dzisiaj nawet nie cofnę pamięcią do "Whatever You Want", płyty, od której straciłem ze Statusami dziewiczy wianek.
Przy jednej z kolejnych okazji ustrzelę foty moich historycznych winyli "Whatever You Want" oraz "Never Too Late", plus kilka otulających je słów, a na dzisiaj tylko Statusi w HMV, okładka oraz nalepka strony A do "1+9+8+2"

a.m.

>> dzisiaj winyle dla mas, kompakty dla koneserów <<

"NAWIEDZONE STUDIO"

w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa)