Nieodlegle w sieci pojawił się list od Tony'ego Clarkina, gitarzysty i kompozytora Magnum, a także mózgu całej tej 'orkiestry', którą od pięciu dekad nieprzerwanie współprowadzi z wokalistą Bobem Catleyem. Z przekazu dowiadujemy się o stanie zdrowia dawnego brodacza w kapeluszu, który zdjął z siebie te atrybuty wraz z albumem "Sleepwalking", co zresztą zostało na tamtej okładce udokumentowane.
Dowiadujemy się, iż od mniej więcej roku Tony uskarża się na bóle szyi oraz głowy. Po szeregu badań ujawniła się rzadka choroba kręgosłupa. Żadna śmiertelna, jednak znacznie komplikująca życie. Nie da się jej wyleczyć, choć ulgę gwarantują sukcesywne zabiegi. Tego przyczyną Magnum zostali zmuszeni odwołać najbliższą trasę koncertową. Muzycy jednak uspokajają, to nie koniec zespołu, jednak na teraz potrzeba wiary, starań i cierpliwości.Dla przypomnienia, już najbliższego 12 stycznia ukaże się nowy album Magnum "Here Comes The Rain". Niestety wiele wskazuje, że premiera w Polsce mocno się opóźni, a to z uwagi na coroczną pomiędzy grudniem a styczniem inwenturę dystrybutora tego wydawnictwa. Inna sprawa, że to niepierwszy raz, albowiem tak się składa, iż Magnum upatrzyli sobie właśnie styczeń dla premier swoich albumów - vide poprzednie "The Monster Roars" czy dwa wcześniejsze: "The Serpent Rings" oraz "Lost On The Road To Eternity". A polski dystrybutor ich płyt pracuje w sobie znanym, spowolnionym tempie. Jako odwieczny wielbiciel tych Birminghamczyków spokojnie poczekam, jednak marzy mi się, by wspomniani spod Krakowa dystrybutorzy, przyspieszyli się w robocie. Ile można się babrać w inwentaryzacji? Rozumiem kilka dni, ale tu mowa o notorycznych trzech/czterech tygodniach!
Tony, zdrowiej!
a.m.
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl
(obecność nieobowiązkowa)