Ciepły, momentami wręcz gorący dzień. Nareszcie wiosennie - od razu wskoczyło. Brakuje tylko liści i uśmiechniętych ludzi. Wielu z nas ten uśmiech reglamentuje jedynie dla najbliższych, bo i też w domu łatwiej ku niemu bez maski. Na dworze inwazja wystraszonych oczu. Bije z nich strach, obawa, nawet w kompletnej ciszy słychać: nie zbliżać się, nie podchodzić. Tym bardziej, o nic nie zagadywać, gdyby czasem kogoś naszło zapytać o drogę.
Niedawny komunikat oznajmił: Poznań najbardziej zaśmieconym miastem w Polsce. Tak, teraz w objęciach słońca jakby lepiej to widać. I nie ma się co obrażać. Wszędzie papierzyska, butelki, znoszone maseczki, zwierzęce odchody (pewnie ludzkie też), a na moim podwórku po zimowych pracach remontowych prawdziwe bagnisko. Robotnicy rozkopali, a potem byle jak zakopali, dodając jakiejś paskudnej ziemi, ponieważ pierwotnej okazało się za mało. Woda nie wsiąka, nic tu nie urośnie, słowem błocko, jak na budowie. Aby nie było końca, w ten sam sposób fachowcy rozryli ciągnikami kilka okolicznych dróżek. Nie były asfaltowe, więc pozostawili je samymi sobie, w rozjechanych kołami koleinach. I tak zaschło, tak się przyjęło, i tak już będzie. Robotnicy 2021, a ci z epoki Gierka, wciąż to samo myślenie. A raczej, niemyślenie. Z ładnej okolicy, w trymiga zrobiły się bezład i krętaniny.
Sieć Świat Książki zrezygnowała z nośników muzycznych w stacjonarnych księgarniach. Podobno nikt nie kupował. A pan z działu obsługi klienta w Media Markt zapewnił, że jestem jednym z nielicznych kupujących u nich kompakty, i w krótkiej rozmowie wskazał na dział wyprzedaży: "tu jeszcze czasami coś zejdzie". Muzyczny misz masz i kłopotliwy repertuar, jednak ceny pomiędzy pięć a dwadzieścia złotych stanowią za przetargową kartę. Cóż, ja wolę jedną dobrą płytę za sześć dych, niż w ich miejsce pięć niepotrzebnych. I właśnie dlatego mam najlepsze płyty w tym mieście, być może w kraju, a i wielka szansa, że także poza jego obrębem.
Nowa linia wzornicza t'shirtów z okładkami Thin Lizzy oraz najnowsze propozycje, z Eddiem Moneyem, Jethro Tull czy Enyą, fantastyczne. Kupiłbym każdą, ale skoncentruję uwagę jednej, by na muzykę wystarczyło. Wiosną i latem chcę mieć najładniejszą koszulkę w moim Poznaniu. Będzie dobrą alternatywą wobec obszczanych chodników i ulic. Na pierwszy rzut kapitalne "Black Rose", a może "Johnny The Fox"? Wciąż nie mogę się zdecydować. Bo takie coś, to jak założyć na siebie ulubioną okładkę. Mama niedawno zobaczyła mnie ubranego w AC/DC "Power Up", i rzekła: "Andrzejuś, ale takie koszulki to na chłopców, a ty już jesteś dorosły". Ach, te nasze mamunie.
Pomysł na nowe maseczki kolejną menzurką w cyklu prowadzonych doświadczeń na swoim narodzie. Uda się, albo nie, grunt, że jest jakiś pomysł. Algorytm umysłu naszych rządzących doprowadzi niebawem ten kraj do ruiny. Tę demokratyczną już mamy, teraz sprawa rozbija się o całą ostałą resztę.
Poseł Marek Suski został przewodniczącym Rady Programowej Polskiego Radia. Drżę o bliskie mej misji medium. A drżę, ponieważ trafia ono w ręce człowieka roztaczającego wokół siebie atmosferę wioskowego głupka.
Szykuję na niedzielę różnorodną audycję. Będzie w niej dużo wiosny. I tej rozmarzonej, jak również pełnej soczystej rześkości.
A.M.