Znajomy podrzucił kopię japońskiego wydania najnowszych Uriah Heep "Living The Dream". W Japonii już, u nas dopiero w najbliższy piątek 14-tego. Słucham sobie od dwóch dni i w miarę mi się podoba. Nie ma tu co prawda drugich "July Morning", "Easy Livin' " czy "Gypsy", ale to chyba dobrze, po co się powtarzać. Jest takie fajne sześciominutowe "Take Away My Soul", które wielbiciele Jurajki pokochają. Świetnie na organach Phil Lanzon, a i gitarowy riff Micka Boxa, też jak najbardziej słuszny.
Alan Parsons, w związku z zaplanowanym nowym albumem, podpisał kontrakt z dobrze nam znanym włoskim labelem Frontiers Records. Album ujrzy światło dzienne w 2019 roku, jednak już warto nastawić czujniki. Liczę na bogaty bukiet wokalistów, bowiem P.J. Olsson w moim odczuciu mocno się zasiedział, a przecież nie jest i nigdy nie był śpiewakiem tej miary, co Eric Woolfson czy Chris Rainbow. Choć niestety obaj panowie od kilku lat nie żyją, a następców brak. Podobnie na próżno szukać spadkobierców talentów Grega Lake'a, Johnna Wettona czy Glenna Freya.
W czwartek pożegnaliśmy Burta Reynoldsa. Bardzo, ale to bardzo fajnego aktora. Pełnego charyzmy i "tego błysku" w oczach. Zapamiętam go przede wszystkim z roli Bandziora w filmie "Mistrz kierownicy ucieka". I choć nakręcono trzy części, jak zawsze jedynka bezkonkurencyjna. Podobno tylko z "Mamma Mia" sprawa ma się na przekór. Gdy dopadnę zaległą poprzednią, ocenię.
Na Mistrzu Kierownicy byłem jeszcze jako 12/13-letni młodziak. Było to w nieistniejącym już kinie Pancerniak. Mieściło się ono przy ul. Dojazd - na terenie koszar wojskowych, w do teraz istniejącej Jednostce Wojsk Lądowych.
Gdy się ma dwanaście lat, człowiek przeżywa każdy film, szczególnie w kinie. Nawet taką komediową pościgówkę. Pamiętacie rewelacyjnego Szeryfa i jego jeszcze bardziej ślamazarnego syna, a po fachu następcę? Film z gatunku: wszyscy przeciwko gliniarzom, a jednak ówczesne władze nie miały nic przeciwko.
Szkoda, że do dzisiaj trylogii Mistrza Kierownicy nie da się u nas kupić na DVD. Podobnie jak "Orkiestry Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza" - z Peterem Framptonem, Bee Geesami oraz gościnnymi wtrętami Aerosmith, Alice'em Cooperem czy Billym Prestonem. Widać, młodziaków dzisiaj takie kino nie kręci, więc dystrybutor nie czując zapotrzebowania, nie wznawia. Brak strzelanek nie korci do sięgnięcia po fajną rozrywkę, a rozbijane auta w "Mistrzu" to jak na dzisiejsze standardy za mało. Poza tym, gówniażerka woli gry - a już najszczególniej od muzyki.
Można kupić wspomnianą trylogię na niemieckich DVD, ale nie wiedzieć czemu, "jedynka" nie posiada polskich napisów, choć ustępująca "dwójka" już tak, podobnie jak wymuszona "trójka".
Dzięki Ci Burt za wiele dostarczonych wzruszeń, a teraz brnij do świata lepszego...
Coś z innej beczki, otóż przewrotnie do smutnej wieści o Burt'cie Reynoldsie, rozbawił mnie tekst w najnowszym numerze "Kosmos", z którego dowiedziałem się, że Mirosław Hermaszewski udając się w przestworza zmuszony został przez nasze komunistyczne władze do zabrania ze sobą - na wypadek spotkania ewentualnych kosmitów - dwudziestu jeden sztuk biało-czerwonej flagi, do tego dwa godła PRL, plus portrety Gierka i Breżniewa. Na tym nie koniec, do tego zestawu obowiązkowo jeszcze miniaturowe wydanie Manifestu Komunistycznego, Konstytucja PRL oraz mapa Polski. Może i zabawne, choć piastujący obecny urząd prezydencki, pan Andrzej Duda, także gdziekolwiek się udaje, powinien zawsze mieć Konstytucję przy dupie. No, powiedzmy, że może w jakiejś bardziej stosownej części garderoby.
Przed nami kolejne spotkanie na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl. Zachęcam do włączenia odbiorników w niedzielę, punkt dwudziesta druga. Przygotowałem atrakcyjną audycję pod auspicjami tylko najlepszych nut.
Do usłyszenia...
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
Alan Parsons, w związku z zaplanowanym nowym albumem, podpisał kontrakt z dobrze nam znanym włoskim labelem Frontiers Records. Album ujrzy światło dzienne w 2019 roku, jednak już warto nastawić czujniki. Liczę na bogaty bukiet wokalistów, bowiem P.J. Olsson w moim odczuciu mocno się zasiedział, a przecież nie jest i nigdy nie był śpiewakiem tej miary, co Eric Woolfson czy Chris Rainbow. Choć niestety obaj panowie od kilku lat nie żyją, a następców brak. Podobnie na próżno szukać spadkobierców talentów Grega Lake'a, Johnna Wettona czy Glenna Freya.
W czwartek pożegnaliśmy Burta Reynoldsa. Bardzo, ale to bardzo fajnego aktora. Pełnego charyzmy i "tego błysku" w oczach. Zapamiętam go przede wszystkim z roli Bandziora w filmie "Mistrz kierownicy ucieka". I choć nakręcono trzy części, jak zawsze jedynka bezkonkurencyjna. Podobno tylko z "Mamma Mia" sprawa ma się na przekór. Gdy dopadnę zaległą poprzednią, ocenię.
Na Mistrzu Kierownicy byłem jeszcze jako 12/13-letni młodziak. Było to w nieistniejącym już kinie Pancerniak. Mieściło się ono przy ul. Dojazd - na terenie koszar wojskowych, w do teraz istniejącej Jednostce Wojsk Lądowych.
Gdy się ma dwanaście lat, człowiek przeżywa każdy film, szczególnie w kinie. Nawet taką komediową pościgówkę. Pamiętacie rewelacyjnego Szeryfa i jego jeszcze bardziej ślamazarnego syna, a po fachu następcę? Film z gatunku: wszyscy przeciwko gliniarzom, a jednak ówczesne władze nie miały nic przeciwko.
Szkoda, że do dzisiaj trylogii Mistrza Kierownicy nie da się u nas kupić na DVD. Podobnie jak "Orkiestry Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza" - z Peterem Framptonem, Bee Geesami oraz gościnnymi wtrętami Aerosmith, Alice'em Cooperem czy Billym Prestonem. Widać, młodziaków dzisiaj takie kino nie kręci, więc dystrybutor nie czując zapotrzebowania, nie wznawia. Brak strzelanek nie korci do sięgnięcia po fajną rozrywkę, a rozbijane auta w "Mistrzu" to jak na dzisiejsze standardy za mało. Poza tym, gówniażerka woli gry - a już najszczególniej od muzyki.
Można kupić wspomnianą trylogię na niemieckich DVD, ale nie wiedzieć czemu, "jedynka" nie posiada polskich napisów, choć ustępująca "dwójka" już tak, podobnie jak wymuszona "trójka".
Dzięki Ci Burt za wiele dostarczonych wzruszeń, a teraz brnij do świata lepszego...
Coś z innej beczki, otóż przewrotnie do smutnej wieści o Burt'cie Reynoldsie, rozbawił mnie tekst w najnowszym numerze "Kosmos", z którego dowiedziałem się, że Mirosław Hermaszewski udając się w przestworza zmuszony został przez nasze komunistyczne władze do zabrania ze sobą - na wypadek spotkania ewentualnych kosmitów - dwudziestu jeden sztuk biało-czerwonej flagi, do tego dwa godła PRL, plus portrety Gierka i Breżniewa. Na tym nie koniec, do tego zestawu obowiązkowo jeszcze miniaturowe wydanie Manifestu Komunistycznego, Konstytucja PRL oraz mapa Polski. Może i zabawne, choć piastujący obecny urząd prezydencki, pan Andrzej Duda, także gdziekolwiek się udaje, powinien zawsze mieć Konstytucję przy dupie. No, powiedzmy, że może w jakiejś bardziej stosownej części garderoby.
Przed nami kolejne spotkanie na 98,6 FM Poznań lub afera.com.pl. Zachęcam do włączenia odbiorników w niedzielę, punkt dwudziesta druga. Przygotowałem atrakcyjną audycję pod auspicjami tylko najlepszych nut.
Do usłyszenia...
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"