środa, 9 maja 2018

Wille And The Bandits dzisiaj w Toruniu

Nie milkną echa wczorajszego koncertu Bandytów. I słusznie, przecież na czymś takim nie bywa się co dnia. Słucham do cna ich najnowszej koncertówki "Living Free Live" i czuje się wspaniale. Studyjnej "Grow" jeszcze nie rozfoliowałem, ale to tylko kwestia najbliższych godzin.
Niewiarygodne jak wysokojakościowo może zagrać ekipa, której bilety wyceniono na bezczelnie niskie 25 złotych. A podobno na dzisiejszy toruński występ jest jeszcze taniej - 20 złotych - a to już mocno poniżej godności tej muzyki. Ale dobrze, niech się grupa wypromuje, a za kilka lat będą z nosami w monitorach zamawiać wejściówki po dwie stówy od łebka. Może najlepiej jeszcze teraz podjąć męską decyzję i z jakąś fajną ekipą wsiąść do auta, by podążyć do pięknego Torunia - jakby nie było: kolebki polskiego new wave. Dla samego "Angel" warto przebyć kawał naszego kraju, będzie co wnukom opowiadać. Zagram ten numer Miłym Państwu w niedzielę, to oszalejecie. Wszak pod tradycyjnym warunkiem, że mi nie pośniecie. Bo choć godzina 22.00, dla mnie stanowi za wczesny wieczór, to zdaje sobie sprawę, że przeciętny Kowalski wstający o szóstej do roboty, już o tej porze przycina komara. Nie pojmuję tylko choćby najmniejszego braku poświęcenia. Przecież spotykamy się ledwie raz w tygodniu, wszystko więc da się odespać. To nawet nie jest kwestia poświęcenia, a miłości do najlepszej muzyki. Proszę więc posłuchać Nawiedzonego Studia, by później nie narzekać, że zna się tylko Floydów, Doorsów i Hendrixa. Rock skrywa w sobie potężne pokłady, na których zmanipulowanym czele wcale nie stoją żadne Foo Fightersy, Royal Bloody czy inne tam Metalliki. Jest mnóstwo kapitalnego grania, którego nikt nie wyemituje w godzinach poranno-popołudniowych. Przede wszystkich radiostacje są leniwe i rżną wszystko z kompa, do którego zazwyczaj wgrywają single lub mało wyszukane, komercyjne albumy. Każdy leniwy słuchacz, dla którego nic, tylko Trójka i jeszcze raz Trójka, nie ma prawa poznać takich No Hot Ashes czy Perfect Plan. Idę o zakład, że mam rację. Poza tym, kto dzisiaj na falach fm wyemituje połowę albumu "Sleeping With The Past" Eltona Johna? Jeśli już, to tylko wielki Elton z najnowszej płyty, o ile ten łaskaw będzie takową wydać. Do skrętu kiszek liczą się tylko nowości, bądź obrzydliwie zakatowana klasyka. Prawdopodobnie, gdybym słuchał radia, nienawidziłbym Doorsów lub Led Zeppelin, albowiem każdy żółtodziub, który tylko złapie za mikrofon, celem tworzenia rockowej audycji, w kółko macieju gra to samo, plus kilka nowinek z playlisty Antyradia. A że jeden redaktorek z drugim, już po pół roku znudzą się prowadzeniem audycji, a raczej wyczerpią im się pokłady empetrójek, to w ich miejsce wskakują następni podobni, po których także szybko fotel ostygnie. Wystarczy, że po chwili przybycia do radia dostaną jakąś dobrze płatną posadkę, a już muzyka przestaje odgrywać w ich życiu znaczącą rolę. Proszę uwierzyć Masłowskiemu, znam się na ludziach. Bacznie obserwuję, rozmawiam, czytam i oglądam. Ja tylko na takiego ciemniaka wyglądam, ale makaronu na uszy nikt mi nie nawinie. Pora zmienić dysk z pierwszego na drugi, niech "Living Free Live" podąża dalej...






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"