niedziela, 11 lipca 2021

chwile kulinarnego szczęścia

Pobyt mojej Mundi w szpitalu lekko mnie zdezorganizował, ale nawet jakoś to jest. Wczoraj po wizycie u niej syncio porwał mnie do MacBurgera, na sobotni zestaw niezdrowego szczęścia, co zresztą nie tylko dobrze rozgościło się w mych wnętrzach, ale też nieźle ustawiło na resztę dnia. Chyba założę jakąś sieć fatnessów (w kontrze do zblazowanych fitnessów) i nadam kilku dietetycznym nieszczęśnikom, tego w ogóle ze wszystkiego odchudzającego się świata, uśmiechu.
Na tym nie koniec. Kiedy luzując lejce po dość intensywnym dniu, gdzieś późnym wieczorem zarzucałem okiem na serwowany w tv koncert Dire Straits (z trasy "On Every Street"), w pewnej chwili naszło Ziółkowskiego Tomka: "nie masz ochoty na krótki spacer?". No pewnie, że mam. Zawsze mam. - "zaraz będę" - i jak powiedział, tak uczynił. Na powitanie dłoń oraz... uwaga! - torebka McDonalds, a w jej kuluarach dla nas po bigmacku. Wow! Cóż za dzień, cóż za chwile kulinarnych rozkoszy. W okolicach północy dotąd nie zdarzyło mi się wsuwać mac'ka w spacerowych okolicznościach mojego osiedla. A tu doszło jeszcze nocne spotkanie z lisem - jakże pięknym, dumnym, acz przebiegłym z natury stworzeniem, przebiegającym zaraz obok, z niemal ognistym ogonem. Wyrwał się na nocne łowy. Wszak pod balkonami bogaty wachlarz menu. A potem zaszył się gdzieś w nieskoszonych chaszczach, być może konsumując jakąś fajną kolacyjkę. O tak, miły początek nocy. Letniej i gwieździstej. I zawsze się wówczas dobrze gada.

Finał Euro 2020 (+1) już dziś. Live jednak nie dla mnie. Nie ma oglądania. Już tak to jest, od dwudziestu siedmiu lat omijają mnie wszystkie finały euro bądź mundiali. Przywykłem. Trudno, znowu obejrzę z odtworzenia. Aha, i jeszcze jedno, w trakcie audycji niekoniecznie potrzebuję zapewnień, w rodzaju: panie Andrzeju nie słucham, no bo wie pan, mecz. Albo innych, jak: dopiero teraz dołączam do grona słuchaczy, ponieważ był mecz. Na co mi taka informacja? Garnitur z tego uszyć czy bigosu nagotować? Po co prowadzącemu wiedzieć, że właśnie w eter posłał garść świetnego rocka, ale tylko dla siebie. Lepiej pożyć nadzieją, że komuś był jednak do czegoś przydatny. A Ty bratku, jeśli nie słuchałeś, to ciiiiii... i się nie chwal. Naprawdę, nie ma czym.
Jako, że i ja mam swoje zasady, żadnego czekania na spóźnialskich, od początku gram, co najlepsze. W razie czego, polecam się z odtworzenia.

Do usłyszenia o 22-giej na 98,6 FM Poznań (lub afera.com.pl)

a.m.