"NAWIEDZONE STUDIO"
z niedzieli na poniedziałek, z 24 na 25 stycznia 2021 - godz. 22.00 - 2.00
RADIO "AFERA", 98,6 FM (Poznań)
www.afera.com.pl
realizacja i prowadzenie: Andrzej Masłowski
Przez cztery godziny chałturzyłem na podtrzymywanym szpikulcami gardle, ale jakoś poszło. Powinni za takie wyczyny dawać premie. Wysiłek nieziemski. Strzępiłem krtań z każdym kolejnym komentarzem, by po pierwszej w nocy przypominać dogorywający silnik trabanta. I dobrze, że o tej godzinie słuchają już tylko nieliczni. Trzyma mnie jakieś diabelstwo od tygodnia, i jeśli do kolejnej niedzieli nie odpuści, następne Nawiedzone pójdzie z kartki bądź ust podnajętego lektora. Ale trudno przecież wyobrazić sobie prowadzenie r'n'rollowego programu z popijaniem spróchniałej herbatki, zamiast pięknie zmrożonej Pepsi.
Z zaledwie szesnastu albumów tym razem Nawiedzone. Na moją korzyść niech przemówią utwory dłuższe, jak choćby trance'rockowy numer Porcupine Tree - jedna z czterech wersji "Voyage 34", jaką moja faworyzowana część "II". Była okazja przypomnieć jedno z najwcześniejszych dokonań Stevena Wilsona i jego funfli, tym bardziej, że w najbliższy piątek nastąpi premiera jego solowego "The Future Bites". Będzie to jednak kompletnie inna muzyka. Straszą, że nieakceptowalna. Mnie na szczęście takie wyzłośliwienia kiepskich fanów tylko budują. W czasach rozpanoszonego bezguścia wzmagają mój apetyt i stoją gwarancją, że z zaułka wyskoczy jednak coś interesującego.
Wczoraj Steven Wilson u mnie w podwójnej roli, bo i jeszcze o wcześniejszej porze, wraz z Ninet Tayeb, oboje wykonali poruszające "Pariah". Ostatnie z niego słowa zadedykowałem zmarłemu przed kilkoma dniami Krzysztofowi Łuszczewskiemu ("... nie martw się, o nic się nie martw, ponieważ tak naprawdę nic nie umiera, nic się nie kończy"). Mojemu dobremu znajomemu/koledze, któremu także zagrałem fragmenty z płyt, jakie lubił, i jakie też trzymał w swojej prywatnej kolekcji - 21 Guns "Salute" oraz "Blue Murder "Nothin' But Trouble".
Zabolało mnie przedwczesne odejście Krzysztofa, zabolało też, że już nigdy się nie spotkamy, nie pogadamy, nie pośmiejemy. Ekstra facet, wśród aktualnych radiowców należący do grona tych najbardziej wyjątkowych. Jeszcze do niedawna kibicowałem mu w podnoszeniu poprzeczki sukcesów zawodowych, a teraz przychodzi mówić w czasie przeszłym. Okrutny świat, a jeszcze paskudniejszy kowid, który rozwinął skrzydła i napieprza niechcące się przyhamować światowe tournee.
Mam nadzieję, że Szanownym Państwu spodobali się Mastedon Johna Elefantego. Nie mylić z ekipą o podobnie brzmiącej nazwie Mastodon - tamtych nie cierpię. Elefante właśnie podpisał umowę z Escape Music na nagranie nowej płyty. To taki na razie jednopłytowy rycerzyk, ale ponoć kontrakt z opcją przedłużenia, jeśli wszystko dobrze się potoczy. Trzymam kciuki za byłego Kansas'owca.
Wywiązałem się z obietnicy i zagrałem Rush. I to takich, gdzie wnikliwiej mogliśmy pobuszować po perkusyjnym talencie zmarłego przed rokiem Neila Pearta. Ale każdej rocznicy odejścia naszych ulubieńców nie będziemy celebrować. Nie da się. Do takich smaczków potrzebowałbym Nawiedzonego Studia Bis.
Nie powinienem tego wszystkiego pisać. Wpływam tylko na rozleniwianie Słuchaczy. Być może od teraz niektórym z nich wystarczy tylko takie poniedziałkowe podsumowanie i zupełnie odstawią radiowe odbiorniki. Chociaż... Gdy po drugiej w nocy gnam taksówką do wyrka myślę sobie: kolejna audycja do pustej sali. Wszyscy chrapią, dookoła ciemno, a kolejny taksówkarz znowu rżnie z radiowej puszki ze złotymi przebojami.
Polacy źle pracują, wstają za wcześnie, kiedy jeszcze ciemno, kiedy noc ma się w najlepsze, a potem wszystko ich wkurza. Niedziwne, bo faktycznie przy takim trybie życie spieprzone. Wielu z nich nie zaznaje smaku najcudowniejszej fazy dnia, jaką w tym właśnie wcześniejszym stadium jest noc, a przymusowo resetują, zanim kolejny raz wydrze się na nich budzik. Dlatego żałuję, że nie pracujemy jak Włosi i nie siestujemy. Wówczas moje radiowe nocne markowanie na pewno miałoby sens.
W oczekiwaniu na najnowszą płytę Michael Schenker Group "Immortal" (premiera w najbliższy piątek), zaprezentowałem niemal połowę odległego w czasie, a jednocześnie cud, miód, malina i orzeszki "Perfect Timing". Płyty, którą nie tylko kocham muzycznie, ale też spajają mnie z nią wspomnienia. Chwile, jakie nigdy nie powrócą, a dla których dużo warto było. I to jest coś nie do przecenienia. Coś, co wymyka się spoza kryteriów chłodnego wartościowania muzyki, do jakiego dobierają się okryte lodem pseudomuzyczne gryzipióry. Ludzie słuchający muzyki z kalkulatorem i pomiarowym liniałem nut, zamiast sercem.
Były też zaległości. Pograli winylowi Peter Gabriel oraz White Door, zaprezentował się ponadto z kompaktu Mike Tramp. Wszystkie te płyty gotowe do emisji były już wiosną, kiedy jednak mieliśmy radio zakneblowane, a przyroda kusiła do ziemskich wędrówek. Po odlockdownowaniu Afery trochę o nich zapomniałem, dlatego dopiero wczoraj, z poślizgiem, ale chyba oszczędzicie mej głowy.
Myślę, że dostarczyłem dobre Nawiedzone Studio. Dobre, w sensie poprawne. Nic więcej i bez zadzierania nosa. Nie było wzlotów, ale też chyba nigdzie się nie przyskrzyniłem. Och, ten jeden raz, kiedy język ugrzązł w trybach trudnego do wymówienia "mediterranean". Czy nie byłoby jednak prościej po naszemu: "śródziemnomorski"? Ciekawe, jak tego polski odpowiednik przeszedłby przez usta Steve'a Hacketta. Powinien ex-Genesis'owiec pomyśleć, zanim spłata coś podobnego obywatelowi kraju, w którym to Europy zakątku, w mowie i piśmie raczej się szeleści i świszczy. Jako radiowiec zobowiązany jestem do poprawnej wymowy, a tego typu niebezpieczeństwa czyhają na każdym kroku. Bo oto proszę bez zacinki płynnym krokiem wypowiedzieć godność wokalisty grupy Wobbler - Andreas Wettergreen Strømman Prestmo. Jego pełne dane do dokumentu tożsamości ciągną się niczym pas graniczny Chile, a na polskich druczkach pocztowych nie pozwoliłyby na dopisanie całego adresu.
A propos jeszcze Steve'a Hacketta - "Under A Mediterranean Sky" jest naszą pierwszą płytą 2021 roku. Na dobry jego początek i oby na rozruch zdrowej rzeczywistosci. Album, któremu bliżej do klasycyzujących mistrzów gitary, w duchu Niccolo Paganiniego, Narciso Yepesa czy zmarłego niedawno Juliana Breama, niż do świata rocka. Nawet tego najbardziej wygładzonego. Ale też Hackett to wrażliwy i wszechstronny muzycznie jegomość. I tylko pomyśleć, jak niewiele brakowało, by nie zabrał się za muzykę, która jest wyrazem jego podróży (w towarzystwie wybranki serca Jo) po przeróżnych zakątkach akwenu śródziemnomorskiego. Gdyby nie przerwana z powodu kowidu trasa i powrót do domu, gdzie chwilowo zabrakło elektrycznych gitar, to kto wie... Niebawem o tym albumie więcej, ale to już w osobno dla niego przeznaczonym tekście.
Wyczekuję naszego kolejnego spotkania i skromnie napawam rozbudzoną nadzieję, że Szanowni Nawiedzeni również nadciągającej niedzieli nie mogą doczekać. I zanim dorzucę "do usłyszenia", zerknijcie jeszcze tylko proszę na wczorajszą setlistę ...
THE STRUTS "Strange Days" (2020)
- Do You Love Me - {Kiss cover}
- Cool
PAUL STANLEY "Live To Win" (2006)
- Wake Up Screaming
MASTEDON "It's A Jungle Out There!" (1989)
- Glory Bound
- Love That Will Survive
- Innocent Girl
21 GUNS "Salute" (1992)
- These Eyes
- Just A Wish
BLUE MURDER "Nothin' But Trouble" (1993)
- Runaway
- Save My Love
STEVEN WILSON "To The Bone" (2017)
- Pariah
RUSH "Exit... Stage Left" (1981)
- YYZ
McAULEY SCHENKER GROUP "Perfect Timing" (1987)
- Here Today - Gone Tomorrow
- Follow The Night
- Love Is Not A Game
- Time
STEVE HACKETT "Under A Mediterranean Sky" (2021)
- Mdina (The Walled City)
- Casa Del Fauno
- The Dervish And The Djin
GENESIS "Wind And Wuthering" (1976)
- Your Own Special Way
PORCUPINE TREE "Voyage 34 - The Complete Trip" (2000)
- II
PETER GABRIEL "Rated PG" (z okazji Record Store Day 2019 / reedycja 2020)
- This Is Party Man
- The Book Of Love
WHITE DOOR "The Great Awakening" (2020)
- The Great Awakening
WOBBLER "Dwellers Of The Deep" (2020)
- Five Rooms
MIKE TRAMP "Second Time Around" (2020)
- Back To You
- When She Cries
LANA LANE "El Dorado Hotel" (2012)
- Moon God
Do usłyszenia ...
Andrzej Masłowski
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę, godz. 22.00 do 2.00
na 98,6 FM Poznań lub www.afera.com.pl
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"