Nigdy nie lubiłem składania życzeń przez telefon - na jakiekolwiek okazje czy święta - bo i w ogóle nie cierpię wisieć na sznurze. Zawsze wydawało mi się, że w tej całej kurtuazyjnej blubraninie żadna ze stron nigdy nie wyhamuje z pozdrawianiem ciotek, wujków, babć i wnucząt, a z każdą kolejną minutą będzie tylko narastać lista następnych zasłużonych do honorów i odznaczeń. Na szczęście od pewnego czasu są smsy. Ale i w nich nie lubię łatwizny. Nie akceptuję braku własnej inicjatywy, którą coraz częściej przykrywają różnego rodzaju szablony, głupawe gotowce. Dlatego na wszystkie łańcuszkowe obrazki tym bardziej nie reaguję. I w przypadku życzeń noworocznych zastosuję względem nich tradycyjne milczenie. Jednak od licealnego kumpla Marka zawsze odbieram telefony, ponieważ z nim rozmowa stawia na nogi. Ornitologiczny funfel, podobnie jak ja, również ma bzika na punkcie muzyki, a jak sam właśnie stwierdził: "Andrzej, z tobą rozmawia się inaczej", i gdzieś pomiędzy wierszami dodając: "jednak ludzie kochający muzykę lepiej się porozumiewają, dokładniej czytają życie i wyraźniej widzą świat". A ja dodałbym jeszcze, że przede wszystkim bywają filozoficzni, co jest bardzo ważne, ponieważ zamiast bełkotów o swoich gruchotach na czterech kółkach, potrafią czytać z gwiazd.
A.M.